Czy uda się to posklejać?

Co prawda, jego debiut w roli szkoleniowca „Nafciarzy” będzie meczem nieoficjalnym. Za 2 dni, jego zespół będzie podejmował cypryjski Pafos FC. To dzięki temu, że ich mecz przeciwko Legii Warszawa został przełożony, Wisła zdecydowała się na rozegranie jednego, dodatkowego spotkania. To dobra wiadomość dla Sobolewskiego, bo zanim zostanie wypuszczony na głęboką wodę, będzie miał okazję przyjrzeć się z bliska piłkarzom, podczas meczu sparingowego.

A na pewno jest się komu przyglądać. Były asystent Macieja Stolarczyka w Wiśle Kraków, dostaje pod opiekę drużynę, w której na ten moment nic nie funkcjonuje. Brakuje zgrania w defensywie – Wisła straciła najwięcej bramek w lidze – nie ma bramkostrzelnych piłkarzy, a jedynym zawodnikiem, który się wyróżnia, jest Dominik Furman.

I przy tym wszystkim, najczęściej pojawia się pytanie: czy da sobie radę? Na samym początku, gdy trener Ojrzyński składał rezygnację, mówiło się o Janie Urbanie oraz o Jacku Magierze, jako o potencjalnych zastępcach. O ludziach sprawdzonych w polskiej lidze. A nagle pojawiła się informacja o Sobolewskim, który samodzielnie nie prowadził żadnej dorosłej drużyny. Po raz kolejny, w przeciągu ostatnich sezonów, profesjonalny zespół w najwyższej klasie rozgrywkowej, przejmuje były piłkarz danego klubu, bez większego doświadczenia w prowadzeniu zespołu, choćby na zapleczu ekstraklasy.

Takie eksperymenty kończą się różnie. W przypadku Lecha Poznań i Ivana Djurdjevicia, który „był przygotowywany do tej roli od lat”, skończyło się na szybkiej zmianie na Adama Nawałkę. Podobnie może zakończyć się rozdział Aleksandara Vukovicia w Legii Warszawa. Jednak jest też przykład Macieja Stolarczyka, który świetnie sobie radzi w Krakowie.

ŁKS Łódź. Niech śnią, dopóki można

Dlatego przyjęcie Radosława Sobolewskiego, w roli trenera pierwszego zespołu, jest zupełną loterią. Nie wiadomo jak dogaduje się z piłkarzami, nie wiadomo, jaką ma wizję gry, nie wiemy kompletnie nic na temat jego warsztatu trenerskiego. Jednak to nie znaczy, że to się nie uda. Jego kolega z czasów gry w krakowskiej Wiśle, a później współpracownik – Stolarczyk – bardzo sobie chwali robotę wykonywaną przez Sobolewskiego. Podkreślił to nawet po ostatnim meczu ligowym. – Był to ostatni mecz z nami na ławce dla Radosława Sobolewskiego i chcieliśmy wspólnie z zespołem wygrać to spotkanie, a zwycięstwo zadedykować właśnie Radkowi – za to, co nam dał, za jego profesjonalizm i postawę.

W Płocku na pewno nie będzie miał prostego zadania, bo ma ich do wykonania wiele. Po pierwsze musi zająć się obroną, która latem przeszła rewolucję. Do zespołu dołączyli Marcjanik, Rzeźniczak i Tomasik, a odeszli Łasicki, Dźwigała i Warcholak. Po drugie, trzeba będzie popracować nad wykorzystywaniem sytuacji strzeleckich i przede wszystkim dokonać odpowiedniej selekcji napastników. Oskar Zawada zawodzi na całej linii, mało biega i jest niewidoczny. Wchodzący zazwyczaj w drugiej połowie Olaf Nowak jest częściej pod piłką, ale brakuje mu dokładnego wykończenia. A po trzecie, nie może zepsuć formy Furmana, który na razie trzyma ten zespół w ryzach.

Na szczęście dla „Nafciarzy”, nowy szkoleniowiec Wisły dostał dużo czasu do pracy, zanim nadejdzie pierwszy prawdziwy sprawdzian. Dopiero 18 sierpnia będą mieli szansę na pokazanie się, podczas bardzo ciężkiego meczu z Piastem Gliwice. Czy półtora tygodnia wystarczy, żeby zjednać sobie zespół? Czy Sobolewski będzie drugim Stolarczykiem? Oby, bo jak na razie Wisła okupuję przedostatnią pozycję w lidze, z zaledwie jednym „oczkiem”.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem