Czy w Sosnowcu już powinni bić na alarm?

Miała być walka o baraże dające szansę gry o ekstraklasę, a tymczasem Zagłębie od strefy spadkowej dzielą tylko trzy punkty. Zespół musi być czujny do końca.

– Mamy dwa punkty straty do strefy barażowej, z drugie zaś strony tylko trzy punkty przewagi nad strefą spadkową. Tabela jest strasznie spłaszczona, poza Chojniczanką, która ma dość dużą stratę punktową i Wigrami, które już są pogodzone ze spadkiem pozostali mają o co grać. Tak to wygląda jak wygląda, więc sprawa jest jasna – musimy być czujni do końca – mówi Tomasz Nawotka, pomocnik Zagłębia.

Sosnowiczanie mocno skomplikowali sobie sprawę piątkową porażką u siebie z Odrą Opole. Gdyby wygrali wskoczyliby do strefy gwarantującej grę w barażach o ekstraklasę. Tymczasem to goście zainkasowali komplet punktów i opuścili strefę spadkową. Dziś zespół Krzysztofa Dębka będzie się mierzył z bezpośrednim sąsiadem w tabeli, znajdującą się tuż za Zagłębiem w ligowej tabeli Sandecją.

W Nowym Sączu zanosi się więc na emocjonujący pojedynek, zważywszy, że rywale sosnowiczan przegrali dwa ostatnie mecze.

– To dobrze, że gramy tak szybko, bo nie ma czasu na rozpamiętywanie tego co wydarzyło się w piątek. Mamy okazję do szybkiej rehabilitacji i taki jest nasz cel. O ostatnim meczu już nie myślimy.

Wiemy gdzie były błędy, trzeba wyjść na kolejny mecz i wygrać zmazując jednocześnie plamę po Odrze. Słabo to wyglądało, rywal szybko strzelił bramkę i ustawili sobie mecz, a my męczyliśmy się w ataku pozycyjnym. Jeśli nie chcemy mieć większych kłopotów dziś musimy zapunktować – dodaje gracz sosnowieckiego klubu.

Wczoraj sosnowiczanie trenowali o godz. 16., a więc w porze dzisiejszego meczu. Po raz kolejny w ostatnim czasie ze składu wypada jeden z graczy defensywnych, który będzie pauzował za nadmiar żółtych kartek. Tym razem padło na Markasa Benetę.

Trener Dębek nie będzie mógł także skorzystać z usług Patryka Małeckiego, który w meczu z Radomiakiem nabawił się kontuzji stawu skokowego i niemal na pewno do końca sezonu już drużynie nie pomoże. Po operacji stawu skokowego jest także Kongijczyk z portugalskim paszportem Miguel Quintais, który jeszcze nie zdążył zadebiutować w Zagłębiu. Kontuzji nabawił się na treningu. Dobra wiadomość to powrót do składu Dawida Ryndaka, który odcierpiał już karę za nadmiar „żółtek”.

Wychowanek sosnowieckiego klubu powinien zająć miejsce na prawej stronie obrony. W piątek trenerzy ustawili tam nominalnego środkowego defensora, Kacpra Radkowskiego, który na boku defensywy radził sobie średnio. Niewykluczone, że dziś Radkowski wróci na środek obrony, a miejsce Benety zajmie na lewej stronie Rafał Grzelak.


Czytaj jeszcze: Piech odczarował Ludowy


Do gry pali się także Quentin Seedorf, w odwodzie jest także Wojciech Słomka. Trener Dębek tłumaczył wystawienie Radkowskiego na prawej obronie niechęcią do większej liczby roszad w bloku defensywnym, który dobrze funkcjonował w wygranym meczu z GKS-em Jastrzębie. Po tym co pokazała sosnowiecka obrona w piątkowy wieczór trudno przewidzieć na jakie zmiany zdecyduje się szkoleniowiec I-ligowca.

Być może szansę otrzyma Kacper Łopata, środkowa obrońca, który od momentu przyjścia trenera Dębka nie „powąchał” jeszcze murawy. Zagłębie w tym sezonie straciło już 46 bramek i jest to jeden z gorszych wyników w tegorocznych rozgrywkach na zapleczu ekstraklasy. Zmieniają się trenerzy, ale niestety nie zmienia się gra formacji obronnej, w której wciąż za głównego winowajcę względem wielu – często nie słusznie – uchodzi Piotr Polczak.

Doświadczony defensor nie uniknął w tym sezonie wpadek, ale często zbierał. obryw za kolegów, występując w roli ratownika Tak było przy pierwszej bramce dla Odry, gdy Polczak ratując zespół od straty gola – po błędzie w środku pola – niefortunnie interweniował i wybił piłkę na słupek, do której po odbiciu od bramki dopadł Arkadiusz Piech.

Kibicom Zagłębia pozostaje mieć nadzieję, że w Nowym Sączu szczęście będzie z ich drużyną. Choć jak wiadomo sprzyja ono lepszym…

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus