Czyżycki wypiął pierś po… gola

W meczu zamykającym 7. kolejkę I-ligowych zmagań na boisku w Niepołomicach Sandecja w roli gospodarza została znokautowana przez GKS Tychy.


Nowosądeczanie wyszli na murawę z jedną zmianą w porównaniu ze spotkaniem, w którym 10 dni wcześniej zremisowali bezbramkowo z GKS-em Katowice. Za ukaranego wówczas czwartą w tym sezonie żółtą kartką Dawida Szufryna wybiegł Ivan Nekić. Natomiast w tyskim zespole, w zestawieniu zawodników, którzy rozpoczęli zwycięskie spotkanie z Wisłą Kraków, zabrakło Dominika Połapa na prawym wahadle. Na tę pozycję przesunięty został Krzysztof Machowski, a na jego miejsce w ataku trójkolorowych wyszedł Mateusz Czyżycki. I to właśnie on w doliczonym czasie gry pierwszej połowy rozwiązał worek z bramkami. Po okresie, w którym drużyna Dariusza Dudka nadawała ton grze, goście przeprowadzili zabójczą akcję. Wybita przez Adriana Kostrzewskiego piłka dotarła bowiem na 30. metrze do Daniela Rumina. Ten odegrał do Mateusza Radeckiego, który uruchomił Machowskiego na prawym skrzydle. Junior tyszan dośrodkował w pole bramkowe, gdzie znowu Rumin okazał się najsprytniejszy i odegrał futbolówkę przed bramkę, a tam Czyżycki tylko wypiął pierś i z metra dopełnił formalności.

Po tym ciosie „gospodarze” (koniecznie w cudzysłowie) nie potrafili się już podnieść i w drugiej połowie stanowili jedynie tło dla rywali. W dodatku w 6. minucie gry po przerwie Łukasz Kosakiewicz sprezentował przeciwnikom drugiego gola. Podał bowiem piłkę tak fatalnie, że Antonio Dominguez tylko przyjął, przymierzył i strzelił z 20. metra. Po precyzyjnym uderzeniu Hiszpana piłka musnęła słupek i znalazła się w siatce.

Zatrzepotała tam także w 63. minucie, gdy Krzysztof Wołkowicz pewnie wykonał rzut karny podyktowany po starciu Tomasza Boczka z Ruminem. Wprawdzie w pierwszym momencie Jacek Małyszek nakazał grać dalej, ale po analizie sytuacji na ekranie nie dość, że wskazał na „wapno”, to jeszcze ukarał stopera Sandecji drugą w tym meczu żółtą kartką.

Grający z przewagą jednego zawodnika GKS Tychy nie spoczął na laurach, tylko dalej atakował. W 68. minucie po rzucie rożnym wykonanym przez Wołkowicza w polu karnym o górną piłkę na 8. metrze powalczył Nemanja Nedić. Strąconą przez niego piłkę szczupakiem z pola karnego do bramki skierował wprowadzony za kontuzjowanego Macieja Mańkę stoper Kamil Szymura, który potrzebował 10. minut gry na zdobycie bramki. A wynik ustalił w 90. minucie Nedić, którego w powietrznym starciu sfaulował bramkarz Sandecji Dawid Pietrzkiewicz. Stoper z Czarnogóry szybko pozbierał się po tym starciu i nim sędziowie VAR potwierdzili, że było przewinienie, on już ustawił piłkę na jedenastym metrze i z zimną krwią postawił pieczęć na efektownym zwycięstwie tyszan.

Sandecja Nowy Sącz – GKS Tychy 0:5 (0:1)

0:1 – Czyżycki, 45+1 min, 0:2 – Dominguez, 51 min, 0:3 – Wołkowicz, 63 min (karny), 0:4 – Szymura, 68 min (głową), 0:5 – Nedić, 90 min (karny)

SANDECJA: Pietrzkiewicz – Kosakiewicz, Nekić, Boczek, Słaby (46. Nawotka) – Chmiel (46. Merebaszwili), Walski, Sovsić, Fal (65. Piter-Bućko), Toporkiewicz (65. Surzyn) – Mas (86. Wróbel). Trener Dariusz DUDEK.

GKS: Kostrzewski – Mańka (57. Szymura), Nedić, Buchta – Machowski, Dominguez (72. Mikita), Żytek, Wołkowicz (80. Połap) – Radecki (72. Kozina), Rumin (80. Malec), Czyżycki. Trener Dominik NOWAK.

Sędziował Jacek Małyszek (Lublin). Widzów 400.

Żółte kartki: Słaby, Chmiel, Pietrzkiewicz, Merebaszwili, Boczek, Kosakiewicz, Sovsić – Buchta, Połap. Czerwona kartka: Boczek (62, druga żółta).

Piłkarz meczu – Nemanja NEDIĆ


Fot. Łukasz Sobala / PressFocus