Dabro-Bau Polonia-Stal Świdnica – ROW 1964 Rybnik. Przerwane serie

Drużyna trenera Rolanda Buchały poniosła w Świdnicy porażkę z outsiderem.


Drużyna ROW-u 1964 Rybnik w dwóch ostatnich meczcah zdobyła komplet punktów, zwyciężając LKS Goczałkowice Zdrój i rezerwy Górnika Zabrze. W środę podopieczni trenera Rolanda Buchały ostrzyli sobie zęby na kolejne trzy punkty w Świdnicy, lecz ich szyki pokrzyżował bardzo zdeterminowany przeciwnik. który po dwóch stałych fragmentach gry zdobył dwa gole. Porażka z Polonią-Stalą przerwała także serię zwycięstw ROW-u w potyczkach z beniaminkami.

Termin tego spotkania został zmieniony (z soboty, 4 października na środę, 7 października) z powodu trwającego w miniony weekend 48. Rajdu Świdnicki-Krause. Zespół gości przyjechał do Świdnicy bez swojego najlepszego snajpera, Jakuba Kuczery, który we wcześniejszych spotkaniach zdobył 5 goli (dwa w meczu z Polonią Nysa, po jednym z Gwarkiem Tarnowskie Góry, Pniówkiem 74 Pawłowice, LKS-em Goczałkowice Zdrój). Szkoleniowiec gospodarzy też nie mógł wystawić optymalnego składu, bo Łukasza Kota zmogła kontuzja, a Wojciecha Szubę choroba (nie koronawirus).

Od pierwszego gwizdka trochę sędziującego po aptekarsku Marka Kukiera groźniejsze były akcje gospodarzy. Już w 3 minucie w dobrej sytuacji znalazł się Jakub Filipczak, lecz z 16 metrów chybił celu. Kwadrans później byliśmy świadkami akcji, która w II połowie przyniosła ekipie ze Świdnicy dwa gole. Z rzutu rożnego centrował Łukasz Sztylka, a Szymon Tragarz uderzeniem z woleja nie trafił w światło bramki.

Rybniczanie z tej lekcji nie wyciągnęli wniosków i po przerwie zostali za to skarceni. W 70. minucie „Sztyla” dośrodkował spod narożnej chorągiewki, a Patryk Salamon uderzeniem głową zmusił do kapitulacji Kewina Paszka, który kilka minut wcześniej między słupkami bramki ROW-u zmienił kontuzjowanego Daniela Jonę. W 82 minucie obejrzeliśmy powtórkę z rozrywki – z kornera dośrodkował ponownie Sztylka, a w rolę egzekutora wcielił się Grzegorz Borowy.

W końcówce spotkania wynik skorygował Łukasz Krakowczyk, który wykazał najwięcej orientacji w zamieszaniu podbramkowym. Mimo, że arbiter doliczył aż 7 minut, rybniczanom nie udało się doprowadzić do wyrównania.

– W dzisiejszym meczu kluczem do zwycięstwa byłą dyscyplina taktyczna moich zawodników – powiedział po zakończeniu spotkania trener Polonii-Stali, Jarosław Pedryc.

– Do tego oczywiście stałe fragmenty gry, po których zdobyliśmy oba gole. Zespół potrzebował punktów jak tlenu, musieliśmy dotrzeć do ich głów. Powiedziałem chłopakom w szatni, że tylko taka praca, jaką wykonaliśmy w minionych 10. dniach , pozwoli nam nawiązać walkę z pozostałymi drużynami i utrzymać dla Świdnicy 3. ligę. Myślę, że nie wolno nas jeszcze skreślać w tej rywalizacji. Prowadząc 2:0 straciliśmy gola w zamieszaniu, gdy jeden z moich wysokich zawodników przegrał główkę z rywalem i z tego zrobiło się zamieszanie pod naszą bramką, z czego skorzystał jeden z piłkarzy ROW-u. W tym momencie zrobiło się trochę nerwowo, ale w doliczonym czasie gry wyprowadziliśmy dwie bardzo groźne kontry. Gdyby były dokładniejsze dogrania, szybciej zamknęlibyśmy ten mecz. Wygrana cieszy nas podwójnie, bo to nasze pierwsze zwycięstwo w Świdnicy.

Dabro-Bau Polonia-Stal Świdnica – ROW 1964 Rybnik 2:1 (0:0)

1:0 – Salamon, 70 min (głową), 2:0 – Borowy, 82 min (głową), 2:1– Krakowczyk, 86 min.

POLONIA-STAL: B. Kot – P. Paszkowski (46. B. Paszkowski), Salamon, Sowa, Sztylka – Borowy, Barros – Krakowski (90+6. Stachurski), Filipczak (46. Jaroszyński), Tragarz (86. Szczygieł) – Myrta. Trener Jarosław PEDRYC.

ROW 1964: Jona (67. Paszek) – Kukuła, Pacholski, Jary, Folmert – Niedźwiedzki (66. Warmiński), Krotofil, Spratek, Vasil, Wodecki – Piejak. Trener Roland BUCHAŁA.

Sędziował Marek Kukier (Gorzów Wielkopolski). Widzów 300.

Żółte kartki: B. Paszkowski – Vasil, Folmert.


Fot. row1964rybnik.com