Daje zatrudnienie ligowcom, bo mają w sobie ducha walki

Byli ligowi zawodnicy Seweryn Gancarczyk i Mateusz Bukowiec świetnie odnajdują się w nowej dla siebie roli.


Zawieszenie piłkarskich butów na kołku i zejście z murawy dla wielu graczy nie jest łatwe. Nie każdy ma pomysł na siebie, wie, co robić dalej i jak funkcjonować w nowej rzeczywistości. Część zostaje przy piłce, ale większość nie. Wielu musi podjąć normalną pracę.

Z boiska do pracy

Z pomocą przychodzi choćby szef firmy Prohaus z Zabrza Tadeusz Łępski. Sam przed laty grał w piłkę ręczną w Olimpie Grodków, niewielkim klubie z Opolszczyzny. Od lat mieszka w Zabrzu i związany jest z piłką nożną. Przez 5 lat był w MSPN Górnik Zabrze, gdzie pełnił funkcję wiceprezesa i jak podkreśla, to właśnie z tego klubu wyszli tacy gracze, jak reprezentant Polski Łukasz Skorupski czy choćby Michał Koj. Teraz działa w Centrum Sportu Asy Zabrze, szkółki piłkarskiej dla najmłodszych. Jest też członkiem prezydium prężnie działającego Podokręgu Zabrze.

W jego firmie, jak się okazuje, pracują piłkarze z ligową, a także reprezentacyjną przeszłością. Jednym z pracowników jest m.in. Mateusz Bukowiec, który w pierwszym zespole Górnika Zabrze debiutował jako 16-latek. Uchodził za wielki talent. Grał w pierwszej drużynie, będąc wtedy niewiele starszy od robiącego dziś furorę Dariusza Stalmacha. Potem Bukowiec występował w kilku innych ligowych klubach, jak m.in. Zagłębiu Lubin czy GKS Tychy. Obecnie z powodzeniem szkoli najmłodszych w RKP ROW Rybnik.

Tadeusz Łępski daje w swojej firmie zatrudnienie ligowym graczom. Fot. Michał Zichlarz

Od niedawna w zabrzańskiej firmie pracuje też nie kto inny, jak Seweryn Gancarczyk. 7-krotny reprezentant Polski w marcu, w wieku 40-lat pożegnał się z murawą. Jego ostatnim klubem była Podlesianka Katowice. Jak Bukowiec, pracuje teraz z najmłodszymi adeptami piłkarskimi, ale oprócz treningów normalnie pracuje, właśnie w firmie Tadeusza Łępskiego, która zajmuje się dystrybucją stolarki drzwiowej, montażem drzwi czy bram garażowych.

Piłkarskie emerytury

– Lubię zatrudniać piłkarzy. Dlaczego? Bo przede wszystkim są zdyscyplinowani. Kiedy przychodzą do normalnej pracy, niewiele potrafią, ale chcą się uczyć. Kiedy byli piłkarzami, to tak po prawdzie niewiele musieli robić, bo wszystko za nich organizował ktoś inny, klub, menedżer. Teraz w pracy jest inaczej. Muszą pojechać do klienta na spotkanie, na rozmowę i często zderzają się ze ścianą. Na początku nie jest łatwo, ale mają w sobie ducha walki. Za pierwszym razem zostawią wizytówkę, za drugim katalog i tak powoli pozyskują klientów. Czy pomaga im w pracy to, że kiedyś grali? Szczerze, to nie bardzo. Wygląd się zmienił, ubiór też, ale czasami faktycznie może to pomóc. Niedawno jeden z klientów poznał Seweryna, poprosił o autograf i piłka stoi u niego na biurku – opowiada.

Jako biznesmen i działacz piłkarski Tadeusz Łępski zwraca uwagę na jeden aspekt futbolowego życia i funkcjonowanie. – Szkoda że u nas, jak przykładowo w Holandii, nie dzieje się tak, że część pieniędzy z kontraktów zawodników jest odkładana, a potem – już po zakończeniu kariery – te uzbierane pieniądze są graczom wypłacane. Jest tutaj u nas spory opór materii i nie wiedzieć czemu sami zainteresowani nie chcą się na takie rozwiązanie zgodzić. A szkoda, bo byłoby to dla nich korzystne – mówi właściciel formy Prohaus.


Na zdjęciu: Seweryn Gancarczyk został z honorami pożegnany przez włodarzy Podlesianki, a także Podokręgu Katowice. Teraz zaczął życie poza sportem wyczynowym.
Fot. Kuba Dworczak/slaskisport.tv