Damian Hilbrycht. Co z nim dalej będzie?

Damian Hilbrycht pierwszy raz w tym sezonie zagrał od pierwszej minuty.


Damian Hilbrycht do Podbeskidzia trafił zimą 2019 roku. W zespole spod Klimczoka debiutował w poprzednim sezonie. W starciu z Odrą Opole strzelił nawet gola, a w meczu kończącym rozgrywki „górale” – tak samo jak w tym roku – mierzyli się z Chrobrym Głogów, po raz pierwszy wystąpił od pierwszej minuty. W bieżących rozgrywkach z kolei kilka razy wchodził na boisko z ławki, ale niemal wszystkie występy miały miejsce w rundzie jesiennej. Na wiosnę „Hilu” na placu gry pojawił się tylko raz.

W dodatku jeszcze przed przerwaniem rozgrywek, bo piłkarz ten wszedł z ławki na starcie z Wartą Poznań, kiedy wynik spotkania był rozstrzygnięty. Później, kiedy Podbeskidzie walczyło o awans do ekstraklasy, trener Krzysztof Brede nie widział dla niego miejsca. Aż do minionej soboty, kiedy to – już po zapewnieniu sobie awansu do ekstraklasy – dokonał aż dziewięciu zmian w wyjściowym ustawieniu swojego zespołu. Hilbrych był właśnie jednym z dotychczasowych rezerwowych, który mecz z Sandecją Nowy Sącz rozpoczął od pierwszej minuty. Jak się zaprezentował?

– Mieliśmy w pierwszej połowie fajne sytuacje do zdobycia bramek. Najpierw rzut karny, który wybronił bramkarz, a potem ja miałem okazję ku temu, aby otworzyć wynik. Byłem jednak na spalonym. Gdybym może bardziej wyczekał pozycję spaloną, to byłby – pewnie – bardziej ze swojego występu zadowolony – podsumował mecz w Nowym Sączu w swoim wykonaniu Damian Hilbrycht.

– Staraliśmy się tworzyć zagrożenie w bocznych sektorach boiska, a następnie wrzucać piłki w pole karne. Niestety, w końcówce pierwszej połowy, to Sandecja strzeliła bramkę – przypomniał środkowy pomocnik Podbeskidzia.


Przeczytaj jeszcze: Stoperzy na baczność


W drugiej połowie bielszczanom było już nieco trudnej.

– Rywal się cofnął – to raz jeszcze Damian Hilbrycht.

– Zależało im na tym, aby dowieźć wynik do końca. Cierpliwie staraliśmy się grać swoje, ale nic się nie udało strzelić – powiedział zawodnik, który cieszył się, że w końcu otrzymał od trenera Brede szanse na zaprezentowanie swoich umiejętności. Czy w sobotę dostanie kolejną? Być może, ale krążą słuchy, że Krzysztof Brede, tym razem, nie zdecyduje się na tak wielką rewolucję w składzie. Z szacunku dla kibiców, którzy przyjdą na ostatni mecz sezonu, Podbeskidzie ma zagrać w zestawieniu zdecydowanie bardziej przypominające to podstawowe. A więc mają wystąpić ci zawodnicy, którzy odegrali kluczową rolę w walce o ekstraklasę.

A co będzie dalej z Damianem Hilbrychtem? Kontrakt tego zawodnika obowiązuje do końca czerwca 2021 roku. Skoro jednak 22-letni zawodnik miał spore problemy, aby wywalczyć sobie skład w I lidze, to na logikę przypuszczać, że wygra rywalizację o miejsce na boisku w ekstraklasowym zespole. Nie jest zatem powiedziane, że od startu rozgrywek w elicie „Hilu” nadal będzie graczem Podbeskidzia. Być może dla samego zawodnika lepszym rozwiązaniem będzie wypożyczenie? Tym bardziej, że konkurencja w środku pola bielskiej drużyny się nie zmniejszy.

Na zdjęciu: Damian Hilbrycht bardzo długo czekał na to, aby kolejny raz wystąpić w I lidze.

Fot. Jakub Ziemianin/TSPodbeskidzie