Damian Kądzior: Sousa ma dobry wpływ na indywidualności

Rozmowa z Damianem Kądziorem, pomocnikiem hiszpańskiego Eibaru.


Jak wrażenia wokół Euro 2020?

Damian KĄDZIOR: – Jeśli chodzi o same mistrzostwa, to stoją na bardzo wysokim poziomie i kiedy tylko mogę, oglądam każde spotkanie. Ale jest też ta druga strona, dla nas trochę gorsza.

Właśnie o Polaków chciałem zapytać…

Damian KĄDZIOR: – Niestety nie była to udana przygoda. Wydaje mi się, że jeden punkt to spore rozczarowanie. Było wiele powodów tej porażki, a wśród nich wskazałbym spory niefart. Dużo można powiedzieć, ale odrobinę więcej szczęścia i naprawdę inaczej odbieralibyśmy ten turniej. A tak do historii przechodzą wyniki. Jeden remis i dwie porażki to dorobek, jaki nie zdarzał się nam często w historii.

Nie będę pytał o negatywne aspekty Euro, bo chyba wszyscy wiedzą, gdzie były nasze braki. Poza tym jako piłkarzowi wciąż gotowemu do gry w kadrze byłoby panu niezręcznie. Ale czy widział pan jakieś pozytywy, na których można bazować w przyszłości?

Damian KĄDZIOR: – Na pewno to, że stwarzaliśmy sobie bardzo dużo sytuacji bramkowych. Nie miałem przyjemności pracować z trenerem Sousą, ale gołym okiem widzę, że jest dużo większa kreatywność w ofensywie. Poza tym widać, że selekcjoner ma dobry wpływ na indywidualności. Odżył nam trochę Piotr Zieliński, który brał na siebie bardzo dużą odpowiedzialność. W meczu ze Słowacją mógł się podobać, z Hiszpanią założenia były nieco inne i Piotrkowi trudno było grać to, co najbardziej lubi, natomiast harował w defensywie. W meczu ze Szwecją, obok „Lewego”, był naszym najlepszym zawodnikiem. No i plusem na pewno jest też występ Roberta Lewandowskiego, który do tej pory w karierze na wielkich turniejach miał bardzo ciężko. Miał problem ze strzelaniem bramek, a tu zdobył trzy, a mógł nawet pięć. Szkoda, że odpadamy, bo jestem pewien, że powalczyłby o koronę króla strzelców, ale na pewno jego grę można zaliczyć do pozytywów.

Miałeś jakiś kontakt z kolegami z kadry w czasie Euro?

Damian KĄDZIOR: – Tak, wymienialiśmy się wiadomościami, z niektórymi zawodnikami rozmawiałem. Byłem ciekawy, jak pracuje trener Sousa, bo ja sam nie miałem okazji zobaczyć tego na własne oczy.

Co odpowiedzieli?

Damian KĄDZIOR: – Że treningi wyglądają fajnie, że jest bardzo dobra intensywność. Słuchałem i odnosiłem wrażenie, że na turnieju będzie bardzo fajny wynik. Co było dalej, wszyscy widzieliśmy… Teraz nie bardzo jest co napisać. Każdy jest wkurzony i jako piłkarz wiem, że w takich okolicznościach trudniej się rozmawia, dlatego po meczach już nie wysyłałem żadnych wiadomości.

Paulo Sousa albo ktoś ze sztabu kontaktował się z tobą w ostatnich miesiącach?

Damian KĄDZIOR: – Tak, miałem kontakt z asystentami. Zaproszono mnie na zapoznawczą rozmowę, natomiast w Turcji złapałem kontuzję i kontakt się urwał. Trochę szkoda, bo przed urazem złapałem formę, zacząłem dobrze wyglądać, dwa razy byłem w jedenastce kolejki tureckiej ekstraklasy. Później jednak wypadłem z obiegu, bo powrót do zdrowia i łapanie minut na nowo zajęło mi miesiąc.

Do Turcji byłeś tylko wypożyczony. Jak kształtuje się obecnie twoja sytuacja klubowa?

Damian KĄDZIOR: – Wciąż jestem zawodnikiem Eibaru. Mam kontrakt ważny jeszcze dwa lata. Obecnie przebywam w Białymstoku i tutaj się przygotowuję do rozgrywek. Eibar jest poinformowany przez mojego agenta, ja zresztą sam też rozmawiałem z dyrektorem sportowym, że nie widzę siebie na tę chwilę w drugiej lidze hiszpańskiej. Podjęte są pewne działania, negocjacje zawsze trwają długo, bo Eibar chce odzyskać choć część pieniędzy za mnie. Po spadku rozmowa będzie o niższych kwotach, ale priorytetem dla mnie jest powrót do formy i regularnego grania. Tego mi brakuje, ale wierzę, że to jedynie kwestia odpowiedniego wyboru.


Fot. Piotr Matusewicz/Pressfocus