Damian Tront: Chcemy przerwać serię Podbeskidzia

 

Cieszy się pan, że już w sobotę zagra kolejny mecz ligowy? Na pojedynek z Podbeskidziem Bielsko-Biała czekaliście ponad dwa tygodnie?
Damian TRONT: – Ta przerwa między kolejkami ligowymi nie była nam na rękę. Po porażce ze Stalą Mielec chcieliśmy jak najszybciej wyjść na boisko i zmazać tę „plamę”. Wigry Suwałki wystąpiły jednak o przełożenie meczu i nic nie mogliśmy na to poradzić.

Mecz z Podbeskidziem będzie trzecim waszym spotkaniem wyjazdowym z rzędu. Łatwiej chyba przełamać się grając przed własną publicznością, a mecz z Wigrami odbędzie się przecież w Jastrzębiu.
Damian TRONT: – To oczywiście byłby zupełnie inny mecz niż ten najbliższy z Podbeskidziem, bo na boisku w Jastrzębiu czujemy się znacznie pewniej niż na obcych boiskach. Zresztą statystyki to potwierdzają. Z drugiej strony nie możemy tłumaczyć się, że graliśmy na stadionie przeciwnika, bo warunki do gry zawsze są takie same dla obu zespołów. Spotkanie w Bielsku-Białej będzie już dziewiątym w tej rundzie na wyjeździe, ale nie zapominajmy, że wiosną więcej meczów rozegramy na własnym boisku i wszystko się zbilansuje. Dlatego nie możemy teraz patrzeć na nasze wyniki przez pryzmat tego, że rzadko graliśmy przed własną publicznością.

Podbeskidzie to przeciwnik z najwyższej półki pierwszoligowej, o czym świadczy chociażby ich ostatnie zwycięstwo z Radomiakiem na jego boisku. Jak ocenia pan bielszczan na tle innych waszych rywali?
Damian TRONT: – Wydaje mi się, że to pułap Stali Mielec. Zresztą Podbeskidzie nie ukrywa tego, że walczy o awans do ekstraklasy. Wszyscy w drużynie zdajemy sobie sprawę z tego, że czeka nas w sobotę bardzo trudne zadanie. Ponadto nasz najbliższy przeciwnik nie przegrał na własnym boisku jedenaście meczów z rzędu. Po raz ostatni – o ile dobrze pamiętam – komplet punktów z Bielska-Białej wywiozła Stal Mielec (pamięć nie zawiodła Damiana Tronta, Stal wygrała 2:0 z Podbeskidziem na jego boisku drugiego marca – przyp. BN). Taka seria mówi bardzo wiele. Ale ja lubię wyzwania i chyba najwyższy czas przerwać tę dobrą passę przeciwnika (śmiech).

W poprzednim sezonie pokonaliście Podbeskidzie u siebie 2:1 i zremisowaliście w Bielsku-Białej 2:2. W tym drugim spotkaniu nie zagrał pan, ale jak wspomina ten pierwszy mecz?
Damian TRONT: – To naprawdę była dla nas ciężka przeprawa. Do przerwy prowadziliśmy 1:0 po bramce Kamila Adamka. Kiedy na początku II połowy drugą żółtą kartkę otrzymał obrońca Podbeskidzia (w 47 minucie z boiska został usunięty Filip Modelski – przyp. BN) wydawało nam się, że nic złego nas nie spotka. Tymczasem przeciwnik doprowadził do wyrównania i bardzo mądrze się bronił. Długo nie mogliśmy skruszyć tego muru i dopiero gol wprowadzonego w końcówce spotkania Adama Żaka dął nam zwycięstwo i trzy punkty. Byłoby fajnie, gdyby w sobotę udało się ten wynik powtórzyć.

Trener Jarosław Skrobacz ma w kim wybierać? Żadnemu z was nie przytrafił się jakiś uraz?
Damian TRONT: – Trener jeszcze meczowej „20” nie podał, ale oprócz Adama Wolniewicza wszyscy są do jego dyspozycji. Myślę, że znajdzie się w niej miejsce dla Kamila Szymury, który od środy trenuje na pełnych obrotach.

 

Na zdjęciu: Damian Tront wypatruje zwycięstwa swojej drużyny. Po raz ostatni GKS 1962 Jastrzębie zgarnął komplet punktów 21 września w Sosnowcu.