Damian Tront: Nie będzie taryfy ulgowej!

Rozmowa z Damianem Trontem, pomocnikiem Miedzi Legnica.


Do Miedzi poszedł pan w ciemno? Mam na myśli to, czy oprócz trenerów Jarosława Skrobacza i Jana Wosia, znał pan wcześniej któregoś z piłkarzy tej drużyny?

Damian TRONT: – To dla mnie taki skok w nieznane, bo wcześniej żadnego piłkarza Miedzi nie znałem osobiście. Spotykaliśmy się na boisku jako przeciwnicy, nic ponadto.

Jak przyjęli pana nowi koledzy?

Damian TRONT: – Chcę zaznaczyć, że obecna Miedź jest inna niż ta w poprzednim sezonie. Kiedy ja dołączyłem do zespołu, szatnia zmieniała się praktycznie codziennie, bo każdego dnia dochodził nowy zawodnik. Z tego powodu było mi raźniej, bo nie byłem jedynym „nowym”. Ci piłkarze, którzy zostali w zespole po zakończeniu poprzedniego sezonu, przyjęli mnie ciepło i serdecznie.

Mieszka pan w Legnicy, czy wynajmuje mieszkanie na przykład we Wrocławiu?

Damian TRONT: – Wynajmuję mieszkanie w Legnicy, to taki apartamentowiec, w którym zakwaterowanych jest jeszcze kilku moich kolegów z drużyny. Naprzeciwko mnie mieszka Carlos Heredia, poza tym moimi sąsiadami są między innymi Adrian Purzycki, Kuba Łukowski, Krzysztof Drzazga. Do stadionu mam przysłowiowy rzut beretem, spacerem idę na trening niecałe 10 minut. Samochodu w Legnicy praktycznie nie używam.

Na razie we wszystkich meczach wychodził pan w podstawowej jedenastce Miedzi. To powód do satysfakcji?

Damian TRONT: – To mnie cieszy, jest to dla mnie naprawdę powód do dumy. Zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że trener Skrobacz zna moje umiejętności i możliwości, dlatego staram się na każdym treningu i w każdym meczu pokazywać, że zasługuję na szansę gry od pierwszej minuty. A konkurencja w środku pola jest duża.

W GKS-ie 1962 Jastrzębie zdarzały się mecze, że grał pan na „10”. W Miedzi nie było takiej potrzeby?

Damian TRONT: – To by się pan zdziwił. Zagrałem na „10” cały mecz z Radomiakiem i pierwszą połowę ostatniego meczu z Chrobrym.

Troszkę zepsuję panu dobry humor – na koncie nie ma pan jeszcze ani jednego gola. A sytuacja w meczu z Radomiakiem, co potwierdził trener Jarosław Skrobacz, była wymarzona…

Damian TRONT: – Ta sytuacja wprawdzie nie siedzi mi na wątrobie, chociaż żałuję, że nie strzeliłem wtedy gola. W tej akcji zrobiłem wszystko idealnie, zabrakło tylko kropki nad „i”.

W Miedzi gra pan „ostrożniej” niż w GKS-ie 1962 Jastrzębie? Tylko jedna żółta kartka w siedmiu meczach.]

Damian TRONT: – Rzeczywiście, w Jastrzębiu zdarzało się, że łapałem sporo kartek. Ale zapewniam pana, że nie zmieniłem ani stylu, ani sposobu grania. Cały czas staram się grać agresywnie i myślę, że to się nie zmieni.

W poprzednich meczach pańskim partnerem na środku pomocy był Szymon Matuszek, którego tym razem zabraknie z powodu nadmiaru żółtych kartek. Jego miejsce zajmie Adrian Purzycki?

Damian TRONT: – Trener Skrobacz zawsze nas może czymś zaskoczyć. To przecież do niego należy decyzja o składzie, ale wydaje mi się, że to właśnie Adrian zastąpi Szymona w podstawowym składzie.

Dla pana najbliższy mecz będzie szczególny? Przez siedem lat zakładał pan przecież koszulkę GKS-u 1962 Jastrzębie.

Damian TRONT: – Nie będę zaprzeczał, dla mnie to zupełnie inny mecz niż spotkania z pozostałymi przeciwnikami. Skłamałbym, gdybym odpowiedział inaczej na pańskie pytanie. Ale na łagodne traktowanie jastrzębianie w piątek nie mają co liczyć.

To już jest zupełnie inna drużyna niż ta, w której grał pan w poprzednim sezonie?

Damian TRONT: – Pod względem personalnym mocno się zmieniła, szatnia jest zupełnie inna od tej, kiedy ja odchodziłem z zespołu. Ale styl gry się nie zmienił, w GKS-ie obowiązuje to samo ustawienie, jak w końcówce poprzedniego sezonu, gdy drużynę przejął trener Paweł Ściebura.


Czytaj jeszcze: „Okradziony” z gola

Jest pan zaskoczony, by nie powiedzieć wstrząśnięty, że ekipa z Jastrzębia do tej pory nie zdobyła choćby punktu?

Damian TRONT: – Powiem szczerze, że jestem bardzo zaskoczony tym zerem. To przykre, że do tej pory nie zdobyli punktu, bo oglądałem kilka meczów w ich wykonaniu i uważam, że niektórych nie musieli przegrać. Mają przecież w składzie kilku „jakościowych” graczy.

Jest pan pewien, że w piątek nie zlekceważycie GKS-u 1962 Jastrzębie? Na pozór może się wydawać, że to łatwy przeciwnik, więc koncentracja może być obniżona.

Damian TRONT: – Już nasz trener zadba o to, byśmy przed meczem nie dopisali sobie punktów. Na pewno będziemy maksymalnie skoncentrowani. Ja już odrzuciłem to, co było wcześniej, teraz na boisku nie będzie żadnych sentymentów. Na pewno nie zlekceważmy GKS-u, bo to nie jest chłopiec do bicia. Ta liga wielokrotnie przecież pokazała, że dopisywanie sobie punktów przed pierwszym gwizdkiem sędziego bywa zgubne.


Na zdjęciu: Pomocnik Miedzi Damian Tront nie przewiduje taryfy ulgowej dla byłych kolegów z GKS-u 1962 Jastrzębie.

Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus