Damian Tront: Nie czuję presji

Rozmowa z Damianem Trontem, pomocnikiem Miedzi Legnica.


Tak z ręką na sercu – spodziewał się pan, że w pięciu kolejkach Miedź zgromadzi 13 punktów?

Damian TRONT: – W meczach sparingowych byliśmy w dobrej dyspozycji, na treningach też niemal wszystko nam wychodziło, więc byliśmy pełni optymizmu przystępując do rozgrywek ligowych. Nie będę jednak ściemniał – taki wynik przed rozpoczęciem sezonu brałbym w ciemno.

Który z dotychczasowych meczów był dla was najtrudniejszy i dlaczego akurat ten?

Damian TRONT: – Za najtrudniejszy mecz z dotychczas rozegranych uważam pojedynek w Legnicy z GKS-em Katowice. Zagraliśmy dobrze w pierwszej połowie, ale w drugiej znacznie słabiej. Oddaliśmy inicjatywę przeciwnikowi, po prostu nie mieliśmy kontroli nad tym spotkaniem. Udało nam się jednak utrzymać korzystny wynik do ostatniego gwizdka sędziego.

Na początku sezonu skutecznością strzelecką imponował Krzysztof Drzazga, który jednak z powodu operacji więzadeł do końca rundy jesiennej już nie zagra. Macie w składzie kogoś, kto w roli snajpera wyborowego może go zastąpić?

Damian TRONT: – Rzeczywiście, strata Krzyśka jest bardzo dotkliwa, bo imponował wyjątkową skutecznością strzelecką. Nic już jednak z tym nie możemy zrobić, a w piłce nożnej bywa tak, że strata jednego zawodnika otwiera szansę przed drugim. W naszej drużynie na pewno znajdą się zawodnicy, którzy mogą zastąpić Krzyśka. Tym bardziej, że z kontuzjami uporali się już Patryk Makuch i Kamil Zapolnik, którzy będą gotowi do gry przeciwko GKS-owi Jastrzębie.

Czujecie już na sobie presję, że w tym sezonie musicie awansować do ekstraklasy?

Damian TRONT: – Nie wiem, jak koledzy, ale ja nie czuję takiej presji. Na pewno jednak chcielibyśmy zmieścić się w czołowej szóstce i powalczyć o awans do ekstraklasy. Mimo świetnego startu na razie nikt w klubie nie pompuje balonika.

Nowy prezes waszego klubu, Tomasz Brusiło w ostatnim wywiadzie powiedział: „Docelowo widzimy Miedź w ekstraklasie. Mając wsparcie w osobie prywatnego właściciela pana Andrzeja Dadełło, nietaktem byłoby mówić, że gramy o środek tabeli. Na dziś naszym celem jest poprawienie miejsca z poprzedniego sezonu, a więc co najmniej walka w barażach. Wszystkim nam marzy się powrót do ekstraklasy i chcemy się o to bić, ale pamiętajmy też, że to tylko sport. Jak dobrze idzie, to człowiek zaczyna się zastanawiać, co się zaraz zepsuje…”. Panu też po głowie chodzą takie myśli jak waszemu szefowi?

Damian TRONT: – Nie jestem przesądny i nie mam takich negatywnych myśli. Wychodzę z założenia, że jak idzie, to trzeba z tego korzystać. Mam nadzieję, że w Miedzi długo nic się nie zepsuje.

Sobotni mecz z GKS-em 1962 Jastrzębie powinien być dla was przysłowiową bułką z masłem?

Damian TRONT: – Oj, myślę, że nie. Zespół z Jastrzębia w tym sezonie już pokazał, że jest trudnym przeciwnikiem. Przekonały się o tym chociażby Korona Kielce, czy ŁKS Łódź. Są niewygodnym przeciwnikiem dla nas, dlatego jestem pewien, że w sobotę czeka nas trudna przeprawa. Zresztą w I lidze nie ma łatwych meczów i łatwych przeciwników, wszyscy zdajemy sobie z tego doskonale sprawę.

Gdyby teraz wszedł pan do szatni waszego najbliższego przeciwnika, ilu zawodników by pan rozpoznał?

Damian TRONT: – Zdziwiłby się pan. W sobotę oglądałem z tatą w telewizji mecz GKS-u Jastrzębie z Resovią i kilka twarzy „zapamiętałem”. W podstawowym składzie było tylko dwóch zawodników, z którymi miałem okazję grać – „Bojdi” (Michał Bojdys) i „Słodek” (Mateusz Słodowy), zaś na ławce rezerwowych siedziało tylko trzech – „Kula” (Dominik Kulawiak), „Draziu” (Grzegorz Drazik) i „Carlos” (Kamil Jadach). Od momentu, kiedy odszedłem z klubu, jest to zatem zupełnie inna drużyna.

Absencja w zespole rywali takich piłkarzy jak Farid Ali, czy Mariusz Pawełek, zwiększyłaby wasze szanse na korzystny wynik, czyli zwycięstwo?

Damian TRONT: – Odpowiem tradycyjnie – nie skupiamy się na przeciwniku, tylko na sobie, swojej grze. W tej chwili jesteśmy w dobrej dyspozycji i chcemy ją potwierdzić w sobotę. Wiem, że to banał, ale tak to właśnie wygląda z mojej perspektywy.



Brak wygranej w najbliższym spotkaniu potraktowałby pan jako porażkę?

Damian TRONT: – Trudno uznać za porażkę na przykład mecz, który zakończył się remisem.

To inaczej. Czuliście się przegrani po remisie ze Skrą Częstochowa?

Damian TRONT: – Na pewno czuliśmy niedosyt, bo w każdym meczu wychodzimy na boisko, by pokonać przeciwnika. Ale nie każdy mecz układa się tak, jak sobie zaplanujesz. Dlatego mimo wszystko szanujemy punkt zdobyty w meczu ze Skrą, chociaż biorąc pod uwagę jego przebieg powinniśmy go wygrać.


Na zdjęciu: Damian Tront liczy, że Miedź Legnica „załapie się” przynajmniej do barażów, których stawką będzie awans do ekstraklasy.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus