Damian Tront: Schody się dopiero zaczną

Rozmowa z Damianem Trontem, pomocnikiem Miedzi Legnica.


Dostał pan w kość podczas zgrupowania w Szamotułach?

Damian TRONT: – Trener Jarosław Skrobacz nikogo z nas nie oszczędzał. Każdego dnia mieliśmy trzy jednostki treningowe, więc siłą rzeczy – to zrozumiałe – zmęczenia nawarstwiało się. Nikt z nas jednak nie narzekał, uważam, że dobrze przepracowaliśmy ten okres.

Teraz treningi były cięższe, czy lżejsze niż te, które trener Jarosław Skrobacz serwował panu w Jastrzębiu?

Damian TRONT: – Przed rokiem w GKS-ie Jastrzębie też mieliśmy dwa obozy, tylko trochę dłuższe. Teraz trener Skrobacz postanowił je okroić i oba zgrupowania będą pięciodniowe. Tak było w Szamotułach i tak ma być w Krakowie. A praca wykonana podczas nich jest porównywalna. Mieliśmy dużo biegania, treningi były bardzo intensywne. W GKS-ie pracowaliśmy bardzo „mocno”, podobnie w Miedzi.

Jest pan zadowolony z dotychczasowego dorobku punktowego swojej drużyny?

Damian TRONT: – Mimo wszystko odczuwam niedosyt, ponieważ były różne okresy naszej gry. Początek mieliśmy niezły, można powiedzieć – obiecujący. Potem coś się zacięło, w październiku nie wygraliśmy żadnego meczu, wszystkie zremisowaliśmy (gwoli ścisłości – Miedź w trzech meczach podzieliła się punktami z przeciwnikami oraz przegrała z Górnikiem Łęczna – przyp. BN). Końcówka rundy była bardzo dobra – cztery zwycięstwa i remis dały nam nadzieję, że wiosną możemy ugrać coś więcej. Ale nie będę o tym mówił, by nie zapeszyć.

Do swojej gry ma pan jakieś zastrzeżenia, czy pełna satysfakcja?

Damian TRONT: – Nie do końca jestem z siebie zadowolony. Po prostu brakuje mi liczb, przede wszystkim zdobytej bramki. Poza tym mam tylko dwie asysty, chociaż w zwycięskich meczach z Radomiakiem i Zagłębiem Sosnowiec. A chciałbym zdecydowanie więcej.

Może pan teraz powiedzieć, że gra ze swoimi kolegami z drużyny „na pamięć”? A może i panu, i im potrzeba jeszcze trochę czasu?

Damian TRONT: – To wymaga czasu, dlatego na początku sezonu nie wyglądało to tak, jak sobie wymarzyliśmy i zaplanowaliśmy. Ale z każdym meczem rozumieliśmy się lepiej, współpraca na boisku była coraz lepsza. Teraz mogę powiedzieć, że stanowimy zgraną paczkę. Letni okres przygotowawczy też był bardzo krótki, co nie sprzyjało grze „na pamięć”. Czas działał na naszą korzyść i wierzę, że w rundzie wiosennej wszystko będzie funkcjonowało bez zarzutu.


Czytaj jeszcze: Wygrana bez kapitana

W meczach sparingowym przypadkiem nie idzie wam zbyt łatwo? W trzech spotkaniach kontrolnych zdobyliście aż trzynaście bramek, czyli średnio ponad cztery gole na mecz. Może warto zostawić trochę „amunicji” na rozgrywki ligowe?

Damian TRONT: – Po prostu do każdego meczu podchodzimy z chęcią zwycięstwa. Nie demonizowałbym jednak naszego dorobku strzeleckiego, bo – powiedzmy sobie szczerze – przeciwnicy nie byli z najwyższej półki. Dwa zespoły trzecioligowa i beniaminek drugiej ligi. Niemniej jednak zwycięstwa cieszą, chociaż zdajemy sobie doskonale sprawę z tego, że schody się dopiero zaczną.

Ma pan swojego faworyta w wyścigu o ekstraklasę?

Damian TRONT: – Moim skromnym zdaniem Termalica Nieciecza nie wypuści już awansu z rąk i utrzyma pierwsze miejsce w tabeli do końca rozgrywek. Przewiduję natomiast, że walka o drugie miejsce, premiowane również bezpośrednim awansem do ekstraklasy, będzie wyjątkowo zażarta. Bić się o nie będzie kilka zespołów, w tym Miedź.


Na zdjęciu: Pomocnik Miedzi Damian Tront jest przekonany, że jego drużyna jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa.

Fot. Mateusz Porzucek/PressFocus