Damian Tront: W piątek zagramy „o życie”

Rozmowa z Damianem Trontem, pomocnikiem GKS-u 1962 Jastrzębie.


Dlaczego własne boisko przestało być waszym atutem? Jesienią to była twierdza, przegraliście w Jastrzębiu tylko jeden mecz, ulegając Stomilowi Olsztyn po niesłusznie podyktowanym rzucie karnym. Teraz przegraliście na Harcerskiej już trzy mecze z rzędu…

Damian TRONT: – Nie wiem, naprawdę trudno znaleźć sensowną odpowiedź na to pytanie. Jak pan wspomniał, jesienią przegraliśmy tylko jeden mecz u siebie ze Stomilem, w dodatku w bardzo kontrowersyjnych okolicznościach. Teraz mamy nieciekawą sytuację, bo nie przypominam sobie, byśmy kiedykolwiek przegrali u siebie trzy mecze z rzędu. Własne boisko było naszym atutem, rzadko traciliśmy na nim punkty.

Brak kibiców na trybunach we wcześniejszych meczach z Wartą i Sandecją nie miał żadnego znaczenia?

Damian TRONT: – To nie może być dla nas żadne alibi. Dla mnie ten fakt nie miał żadnego znaczenia, bo przecież przeciwnik grał w takich samych warunkach, bez kibiców.

Nie wierzę, że nagle zapomnieliście grać w piłkę nożną…

Damian TRONT: – Moim zdaniem w meczach z Wartą i Sandecją nie byliśmy gorsi od przeciwnika. O naszych porażkach zadecydowały błędy indywidualne.

W tym błąd sędziego.

Damian TRONT: – Podobno, bo ja tego nie słyszałem, sędzia meczu z Sandecją po obejrzeniu powtórki w telewizji przeprosił nas za niesłusznie podyktowany rzut karny. Tylko co nam po jego przeprosinach? Wynik poszedł w świat, zostaliśmy bez punktów. Natomiast na porażkę w ostatnim meczu z Zagłębiem Sosnowiec na pewno wpływ miała czerwona kartka dla mnie, osłabiłem swoją drużynę już w pierwszej połowie.

W poprzednich spotkaniach „łapaliście” po dwie żółte kartki, tymczasem w ostatnim meczu z Zagłębiem Sosnowiec arbiter pokazał wam aż sześć „żółtek”. Zaczęliście grać brutalnie?

Damian TRONT: – Nic podobnego! Wydaje mi się, że sędziego poniosły emocje, bo rozdzielał kartki na prawo i lewo. Wykartkował nie tylko nas, ale również przeciwnika. Już do przerwy pokazał osiem żółtych kartek, a w drugiej połowie spuścił z tonu i upomniał tylko dwóch zawodników.


Przeczytaj jeszcze: „Ofiary” własnych sukcesów


Po tych trzech porażkach u siebie w waszej szatni zrobiło się nerwowo?

Damian TRONT: – Na pewno tak. Zerkamy na tabelę i widzimy, że jest w niej niezły ścisk. Nie ma jednak powodów, by denerwować się na maksa, wszystko jest w naszych głowach i… nogach. W najbliższym meczu po prostu musimy zdobyć trzy punkty, nic innego nam nie pozostało.

Po takie serii porażek najtrudniej będzie odbudować się mentalnie?

Damian TRONT: – To wiedzą wszyscy. Musimy odbudować się szybko, bo w piątek czeka nas mecz o bardzo dużym ciężarze gatunkowym.

Spodziewa się pan dużo zmian w najbliższym meczu z Chojniczanką?

Damian TRONT: – Jedna będzie na pewno, bo z powodu żółtych kartek nie może zagrać Kamil Szymura. Myślę, że trener Skrobacz na stoperze wystawi Bartka Jaroszka, zaś jego miejsce w drugiej linii zajmie Łukasz Norkowski. O inne ewentualne roszady proszę nie pytać mnie, tylko naszego trenera.

Chojniczanka to niewygodny dla was przeciwnik? Do tej pory jeszcze z nią nie wygraliście.

Damian TRONT: – Pamiętam, dwukrotnie zremisowaliśmy i ponieśliśmy jedną porażkę. Rzeczywiście, ten przeciwnik nam nie leży, więc najwyższa pora, by się przełamać i pokonać go. To dla obu zespołów będzie mecz o życie. Oni już stoją pod murem i nie mają się gdzie wycofać. Jeżeli przegrają z nami w piątek, to nie będą mieli szans na utrzymanie w I lidze.

Leży panu jeszcze na wątrobie ostatni mecz z Chojniczanką? W Chojnicach prowadziliście 1:0, przez całą drugą połowę graliście w liczebnej przewadze po czerwonej kartce dla Jacka Podgórskiego, a mimo to zeszliście z boiska pokonani 1:3.

Damian TRONT: – Po meczu wszyscy byliśmy wściekli. Mecz się idealnie dla nas ułożył i zamiast go kontrolować grając z przewagą jednego zawodnika, straciliśmy drugiego gola po kontrataku, Potem mieliśmy kilka okazji do wyrównania, ale znowu nadzieliśmy się na kontrę i było „po herbacie”. Zapomnimy o tym meczu, jeżeli w piątek wygramy i tym samym zmażemy „plamę” z Chojnic.


Na zdjęciu: Pomocnik GKS-u 1962 Jastrzębie Damian Tront i jego koledzy z drużyny chcą zmazać „plamę” z ostatniego meczu z Chojniczanką.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus