Daniel Feruga: Mierzę jeszcze wyżej!

Rozmowa z Danielem Ferugą, nowym pomocnikiem GKS-u Jastrzębie.


Jak dużą radość dało podpisanie kontraktu w I lidze?
Damien FERUGA:
– Wielką… Oj, nawet proszę nie pytać. Czy ktoś dwa lata temu powiedziałby, że dam radę się odkopać z IV ligi? Wszystko się wtedy posypało. Poszedłem do pracy, grałem w MRKS-ie Czechowice. To był trudny okres. Rękę do mnie wyciągnął Łukasz Surma. W Sole Oświęcim zagrałem u niego wszystko, potem zaufała mi Bytovia, a ja się odwdzięczyłem. Nie ma co ukrywać, że znajomość z dyrektorem Maciejem Chrzanowskim jeszcze z czasów Chojnic przyczyniła się do tego, że mogłem udowodnić to, co sobie założyłem. Krok po kroku idę w górę. IV liga w Czechowicach, III liga w Oświęcimiu, II liga w Bytowie, teraz I liga w Jastrzębiu… Jestem bardzo szczęśliwy. Jednak mierzę jeszcze wyżej! Wiem, że dam radę, dlatego nie zadowalam się tym, co jest. Mam 32 lata, przed sobą jeszcze jakieś pięć sezonów grania. Dziś najważniejszy jest GKS Jastrzębie, moje miejsce. Duże ciśnienie ze mnie zeszło.

Po udanym sezonie w Bytowie miał pan wiele ofert?
Damien FERUGA:
– Mnóstwo. Skupiłem się na tych najbliższych. O Jastrzębiu nie wiedział nikt poza żoną i menedżerami. Zadzwonił trener Ściebura, spotkaliśmy się, przegadaliśmy dwie godziny. To była bardzo budująca rozmowa, po której miałem już upatrzony kierunek. Pozostało tylko dogadać się w kwestii finansów.

Jak blisko było pańskiego powrotu do Ruchu Chorzów?
Damien FERUGA:
– Zadeklarowałem, że tego chcę, ale po stronie Ruchu wyglądało to inaczej… Tam zaczynałem poważną grę w piłkę i miło byłoby jeszcze kiedyś wrócić. Wyobrażałem sobie 3-letni kontrakt. Rok na pierwszy awans, dwa lata – na kolejny. Mógłbym tam grać do końca kariery. Spotkaliśmy się. Było pozytywnie, ale padło kilka takich słów, po których poczułem, że raczej nikt nie potrzebuje moich usług. Ustaliliśmy, że danego dnia otrzymam z Chorzowa jakąś konkretną informację. Ostatecznie, dwa dni po tej dacie zadzwonił kierownik Andrzej Urbańczyk i przekazał, że chyba lepiej będzie, jeśli teraz sobie odpuścimy. Furtka pozostaje uchylona. Nie żałuję, skoro wylądowałem w pierwszej lidze. O Ruchu możemy porozmawiać, ale pewnie nie wcześniej niż za dwa lata, bo na taki okres podpisałem kontrakt w Jastrzębiu.

Sentyment do tego miejsca też pan pewnie ma.
Damien FERUGA: –
Grałem już w GKS-ie 11 lat temu. Klimat blokowiska nadal jest ten sam, ale ludzie się zmienili. Nie ma nikogo z tamtych czasów, wszystko jest o 180 stopni odwrócone w pozytywną stronę. Jastrzębie fajnie prosperuje. Duże brawa dla działaczy, zawodników i trenerów, którzy doprowadzili klub na drugi poziom rozgrywkowy. Miło wrócić – już na stałe, bo za pierwszym razem byłem tylko wypożyczony do GKS-u z Ruchu. Wtedy trenerem był świętej pamięci Jerzy Wyrobek. Może patrzy z góry i też się uśmiecha, widząc mnie znowu tutaj.


Przeczytaj jeszcze: Trzy tygodnie pracy


Sezon w Bytovii zakończył pan z niedosytem, skoro baraże nie przyniosły wam awansu do I ligi?
Damien FERUGA:
– Rok temu miało nie być zespołu, a został zbudowany i zajęliśmy 4. miejsce w II lidze. Trochę szczęścia brakło w barażu. Przecież z Resovią, która awansowała, przegraliśmy po karnych. Potem okazało się, że GieKSa przegrała, więc gdybyśmy przeszli ten półfinał, to decydujący mecz ze Stalą Rzeszów gralibyśmy u siebie… Naprawdę szkoda tego, mogliśmy zwieńczyć ten rok awansem, ale nie ma się co zrażać. Przeżyliśmy przez ten rok wiele trudnych momentów, wykonaliśmy kawał dobrej roboty, za którą całe środowisko związane z Bytovią ma do nas szacunek. Wiem, że klub będzie parł do przodu. Może nie będzie kokosów, ale w przyszłym sezonie znowu powinna się liczyć.

W Bytowie zanotował pan dwucyfrową liczbę goli i asyst. W Jastrzębiu też mierzy pan w „double-double”?
Damien FERUGA:
– O indywidualnych celach wolę nie mówić – pogadamy o nich na konie sezonu. Już są założone, ale nie ma się co chwalić, bo na samych słowach się nie pojedzie. Na pewno jestem innym zawodnikiem niż 11 lat temu – a nawet 2 lata temu, gdy odchodziłem z Grudziądza i „spadałem” do IV ligi.

Nie każdy wie, że teraz będzie miał pan okazję z bliska doglądać swojej szkółki.
Damien FERUGA:
– Ma nazwę „Strefa Football”. Założyłem ją w 2018 roku w miejscowości Ligota-Millardowice. Do Bielska mamy 15 kilometrów, do Czechowic – 15 kilometrów, do Jastrzębia mam 35 kilometrów… Na wsi jest dużo dzieciaków, chodzi o to, by mogli się poruszać, a rodzice nie musieli ich wozić daleko. Nie chodzi tu o zarobek, a sprawienie radości. Mamy około 60 zawodników – od przedszkolaków po skrzaty i orliki z roczników 2007 i 2008. W klubie jest czterech trenerów, bardzo pomagają kuzyn i brat. Trzech chłopaków było już na treningach Zagłębia Lubin i bardzo przyzwoicie wypadli. W każdym roczniku znajdzie się jakiś skarbek.


Na zdjęciu: Daniel Feruga wraca do Jastrzębia, gdzie występował już w I lidze wiosną 2009 roku.
Fot. Piotr Matusewicz/Pressfocus