Daniel Rumin: Mam do siebie żal o GieKSę

Rozmowa z Danielem Ruminem, napastnikiem Skry Częstochowa.


W sobotę rozgromiliście 7:0 Gryfa Wejherowo, a pan zapisał na swoim koncie hat trick. Kiedy ostatni raz zdarzyła się panu taka sztuka?
Daniel RUMIN:
– Oj, jeszcze w III lidze, podczas mojego poprzedniego pobytu w Skrze. W meczach z Górnikiem II Zabrze i Lechią Dzierżoniów.

Te trzy gole, zważywszy na słabość rywala, dały w weekend radość?
Daniel RUMIN:
– Gole cieszą zawsze. Możemy teraz mówić, że przeciwnik był słabszy, ale przecież tydzień wcześniej przegrał u siebie z walczącym o awans Górnikiem Łęczna tylko 1:2. Nie zlekceważyliśmy zatem Gryfa, podeszliśmy do tego meczu jak do każdego innego i przyszedł efekt. Nie tylko ja, ale wszyscy ci zawodnicy, którzy wcześniej nie łapali wielu minut, a w sobotę dostali szansę, chcieli ją wykorzystać i pokazać się trenerowi z jak najlepszej strony. To było widać na boisku.

Z Gryfem nie zagrał Piotr Nocoń, ale jego nieobecność była usprawiedliwiona, bo brał ślub. Wpadliście po meczu na wesele?
Daniel RUMIN:
– Część chłopaków była zaproszona, dlatego od razu ruszyła na miejsce, a część rozjechała się do domów. W tygodniu zrzucaliśmy się na prezent. Myślę, że będzie zadowolony, ale wolę nie zdradzać, z czego. Co w szatni, zostaje w szatni (śmiech). Jestem przekonany, że Piotrek po weselu będzie naładowany optymizmem i dobrą energią, dlatego pomoże zespołowi w środowym spotkaniu w Bytowie.

W tabelę patrzy pan ze spokojem?
Daniel RUMIN:
– Jest bardzo płaska. Wygrywamy mecze – w ostatnich siedmiu kolejkach zanotowaliśmy 5 zwycięstw, remis i porażkę – ale tak naprawdę nadal znajdujemy się w niebezpiecznym miejscu i każda strata punktów może skutkować tym, że osuniemy się do strefy spadkowej. Walka będzie trwała do samego końca. Spokojnym być więc nie można. Ta liga jest specyficzna, o czym przekonujemy się w każdej kolejce.

Dwa lata temu przeniósł się pan ze Skry do GKS-u Katowice i w trzech premierowych występach w I lidze zdobył pan 2 bramki. Dlaczego po 1,5 sezonu skończyło się powrotem do Częstochowy?
Daniel RUMIN:
– Mam bardzo duży niedosyt. Uważam, że nie pokazałem w Katowicach wszystkiego, co mam najlepsze. Różne czynniki miały na to wpływ. Zacząłem naprawdę dobrze. Potem dostawałem kolejne szanse, ale goli już nie było. Do sytuacji dochodziłem, lecz ich nie wykorzystywałem. W międzyczasie była zmiana trenera, nie było wyników… To sprawiło, że postawiono na zawodników bardziej doświadczonych, bo to od nich przede wszystkim się oczekuje, gdy jest taka presja na wyniki.

Skończyło się spadkiem.
Daniel RUMIN:
– W II lidze, u trenera Góraka, zostałem obdarzony dużym kredytem zaufania. Po dłuższym okresie niegrania postawił na mnie, a ja tego kredytu bramkami nie spłaciłem. Mam o to do siebie duży żal. Bardzo chciałem, nie wychodziło i dlatego nie dziwiłem się, gdy w końcu poszedłem w odstawkę. Mimo wszystko, 1,5 roku spędzone w Katowicach oceniam na duży plus. Rozwinąłem się zarówno piłkarsko, jak i taktycznie. Wróciłem do Skry jako dużo dojrzalszy zawodnik i zastałem też mocniejszy zespół niż ten, który opuszczałem. Po prostu mamy dużo bardziej wyrównaną kadrę. Nie mamy typowych rezerwowych, bo każdy wchodzący z ławki potrafi zrobić zmianę, po której zespół nic nie traci na jakości. Nie żałuję, że tu wróciłem. Szanuję Skrę i ciężko pracuję, by od przyszłego sezonu zagrać wyżej. To jest mój cel. Czekam, jak sytuacja się rozwinie, jak wypadnę w końcówce sezonu. Do Częstochowy zostałem zimą wypożyczony, ale kończy mi się też kontrakt w Katowicach i będę wolnym zawodnikiem. Wiele może się jeszcze wydarzyć.

Skra nie chce pana zatrzymać?
Daniel RUMIN:
– Jeszcze nie prowadziłem takich rozmów, zatem nie wiem, ale oczywiście nie zamykałbym się na taką opcję.

Wasza drużyna jest znana z tego, że tworzą ją zawodnicy, którzy grę w piłkę nieraz łączą z inną pracą. Jak z tym u pana?
Daniel RUMIN:
– Pomagam tacie w firmie. W wolnym czasie dbam o różne projekty graficzne. Skończyłem w Częstochowie technikum, jestem technikiem organizacji reklamy, bawię się w programach typu Corel, Photoshop. Wybitnie uzdolniony artystycznie nie jestem, ale lubię czasem coś stworzyć, przerobić zdjęcia, utworzyć jedno z kilku ujęć. To zajęcie, które mnie interesuje, mogę je wykonywać w ogóle nie tracąc energii. Ale jako tako nie pracuję. Wychodzę z założenia, że lepiej skupić się na jednej rzeczy i robić ją dobrze, niż kilka i średnio.

Liczy pan, że środowy mecz z Bytovią dane będzie zacząć w wyjściowym składzie?
Daniel RUMIN:
– Ostatnio w jedenastce jest Dawid Wolny, z którym zdrowo i uczciwie rywalizujemy o miejsce w ataku. Składu oczywiście nie ma ogłoszonego, regularnie pracujemy. Niedziela była wolna, ale już w poniedziałek się spotkaliśmy, a we wtorek po rozruchu ruszymy w drogę. Przygotowujemy się do tego meczu jak najlepiej – czy gramy z Gryfem, czy Widzewem, czy Bytovią, z którą akurat nie mam dobrych wspomnień (po porażce z nią rok temu spadł GKS – dop. red.). Mam nadzieję, że już w środę się to zmieni.


Na zdjęciu: Daniel Rumin znakomicie wywiązał się ostatnio z roli dżokera, ale jeszcze nie wie czy w kolejnym sezonie nadal będzie bronił barw Skry.

Fot. Patryk Kowalski/KS Skra Częstochowa