Dariusz Czernik: Teraz kluby muszą być wobec siebie lojalne!

Rozmowa z Dariuszem Czernikiem, prezesem Górnika Zabrze

Znamy decyzje rządu dotyczące odmrażania sportu. Ulga, radość?
Dariusz CZERNIK:
Czekaliśmy na to. Pojawił się lekki niepokój, że nie wydarzyło się to w piątek, bo takie były sygnały, ale „pocztą pantoflową” dowiedziałem się, że po prostu ogłoszenie tych decyzji zostało przesunięte o jeden dzień. Wiele dzieje się zgodnie ze scenariuszem, który był rozrysowany kilkanaście dni temu, choć są też pewne zmiany. Po cichu liczyliśmy, że już od tego poniedziałku będzie można zacząć treningi na boiskach w grupach 2-osobowych, z jednym trenerem. Z sobotnich doniesień wynika jasno, że na to zgody nie ma. Różnica jest taka, że nie zaczniemy teraz w dwójkach, a tydzień później – już po pierwszych testach – w szóstkach.

Najważniejsze i tak będzie to, jak się zachowają kluby i jak wdrożymy zalecenia w  rytm meczowy. Bo o to, że poradzimy sobie z treningami, jestem spokojny. Każdy klub jest zależy od siebie, działa we własnym środowisku i jest na tyle rozsądny, że da radę. Największe wyzwanie to organizacja meczów ligowych, ale do tego zostało jeszcze kilka tygodni. Chciałbym też powiedzieć jedno…


Zobacz jeszcze: Aż wstyd, że tak słabo


Tak?
Dariusz CZERNIK: Dochodziły do nas różne głosy – że kluby trenowały, gdy trenować nie mogły. Teraz przekaz jest bardzo czytelny i wiemy, że przed nami jeszcze tydzień izolacji bez treningów – czy nam się to podoba, czy nie. Skoro faktycznie wszystko zmierza ku temu, że zaczniemy ligę, to dobrze by było, by kluby zachowywały się wobec siebie lojalnie i nie próbowały już w tym tygodniu ruszać z treningami w grupach dwu- czy czteroosobowych. Byłoby to po prostu nie w porządku wobec całej ligi.

Trzy tygodnie temu jeszcze kompletnie niczego nie wiedzieliśmy i pojawiały się nawet głosy, że w ogóle nie zagramy. Wtedy było nawet jakoś zrozumiałe, że niektóre kluby szukały dla siebie miejsca, jakichś rozwiązań. Teraz jednak, gdy ta mapa drogowa jest już rozpisana, każdy powinien jej przestrzegać; by nagle nie okazało się, że jakiś klub trenuje na boisku, którego nikt nie widzi. Świat jest mały i takie rzeczy zwykle potem wypływają, a to zupełnie nie jest dziś ekstraklasie potrzebne.

Z perspektywy Górnika, w planie powrotu ekstraklasy dużo zostało jeszcze do doprecyzowania?
Dariusz CZERNIK: Myślę, że nie. Warstwę treningów mamy poukładaną, nastawialiśmy się na wprowadzenie jej w życie już od poniedziałku. Zakładaliśmy zajęcia na 3-4 boiskach jednocześnie, by przeprowadzać je sprawnie, ale musimy jeszcze poczekać. Sam powrót ligi? Zostało trochę czasu. Mamy mniej więcej dwa tygodnie, do 12-15 maja, by pewne kwestie określić. Pytań jest sporo. Moja sugestia jest taka – o czym w ogóle się nie mówi – aby zastanowić się, czy nie powinny być zupełnie anulowane kary za żółte kartki. Gdy będziemy grali co trzy dni, pauzy za kartki będą rzeczą najmniej potrzebną. Ich zniesienie nikogo specjalnie by nie obciążyło, a dało gwarancję, że ważni piłkarze nie będą wypadali z tego powodu z gry. Bo wypadać będą i tak.


Zobacz jeszcze: Plan odmrażania polskiego sportu


Mam świadomość, że są zawodnicy, którzy nie są w stanie grać w lidze co trzy dni. Żadna to dla nich ujma i żadna ujma dla trenerów, którzy ich przygotowują – po prostu czasem to kwestia wieku, organizmu czy powrotu po kontuzji. Dokładanie do tego kolejnych obostrzeń, jak kartki, szczególnie gdy w tej fazie sezonu bywa już ich na kontach zawodników sporo, chyba można przedyskutować. O tym powinniśmy rozmawiać.

Nasuwa się coś jeszcze?
Dariusz CZERNIK: Mamy taki regulamin rozgrywek, że dziś nie wiemy, gdzie i z kim zagramy w 31. czy 32. kolejce. Po 30 kolejce możemy dowiedzieć się, że za kilka dni jedziemy na mecz do Szczecina czy Białegostoku. Co robić z hotelem? Z obsługą hotelu? Czy w ciągu trzech dni może zostać przebadana na koronawirusa? Gdzie będziemy spali? Czy może jednak lepiej jechać autokarem i rozegrać mecz z marszu? Takich pytań, wątpliwości, tematów, pojawia się masa. Jesteśmy jednak w specyficznej sytuacji, kiedy nic do końca nie jest normalne, dlatego trzeba sobie z tym radzić. A im więcej dziś zadamy sobie pytań, tym mniej będzie później wątpliwości, animozji czy wzajemnych pretensji.


4 maja otwarte zostaną boiska, co też rozwiązuje ręce w temacie treningów juniorów. Czy Górnik odmrozi akademię?
Dariusz CZERNIK: To nowa i dobra wiadomość. Chyba nie zakładaliśmy, że zgoda będzie dotyczyła całej piłki; bardziej skupialiśmy się na klubach ze szczebla centralnego. Informacja związana z akademią jest fantastyczna. To super, że poluzowano tu lejce. Dzieciaki palą się do gry, a trenerzy do zajęć. Poza tym, trudno wymagać od rodziców płacenia składek za akademię, która nie funkcjonuje. Oczywiście to dalej będzie nie takie, jak powinno być, lekko ułomne… ale będzie! 6-osobowa grupa na treningu to już jest coś. Czasem w akademiach grupy trenują w 14, 15 osób.


Zobacz jeszcze: Mają co robić


Jeśli od 4 maja będziemy mogli coś przeprowadzić, to będzie to ogromny krok do przodu. Dzieciaki nie trenując – nie rozwijają się i to fatalne. Najpierw mieliśmy zimę, gdy nie można trenować na trawie. Teraz przyszła wiosna – i nadal nie można. Bałem się, że póki dzieciaki nie wrócą do szkół, to nie będzie mowy o żadnych treningach. Pod tym względem te wieści są równie ważne jak powrót ekstraklasy. Świadomie na zgłoszonej do PZPN liście 50 osób objętych izolacją dołożyliśmy trochę młodzieży z rezerw czy zespołu Centralnej Ligi Juniorów – by przynajmniej kilku tych chłopaków mogło trenować. Nie wiem, czy teraz nie nastąpią zatem na liście takie roszady, o ile będzie możliwość, bo ci chłopcy wrócą do treningów ze swoimi zespołami. Ale obyśmy tylko takie dylematy mieli, wynikające z coraz większych możliwości. Chcę też powiedzieć o jeszcze jednej rzeczy.

To znaczy?
Dariusz CZERNIK: Szkoda, że w takich okolicznościach, ale dostaliśmy szansę poprawy jakości kilku boisk treningowych. Z czystym sumieniem mogę dziś powiedzieć, że Górnik nie dość, że ma dwa boiska treningowe przy stadionie, to w naprawdę świetnym stanie są dziś kolejne – na Gazobudowie, Walce, Sparcie. To szczegóły, które może kibica mniej interesują, ale dla nas są bardzo ważne. Skoro mamy szkolić, a nie kupować, to musimy mieć gdzie. Teraz dysponujemy 5-6 boiskami, których nie trzeba się wstydzić i które wpłyną na poprawę jakości pracy.

Czekacie na wieści odnośnie trzeciej ligi, w której macie rezerwy?
Dariusz CZERNIK: Dochodzą do nas nieoficjalne wieści. Chcemy, by trzecia liga grała, bo rezerwy to nasze absolutne zaplecze pierwszego zespołu i mamy w nich 5-6 chłopaków, z którymi wiążemy nadzieje, iż w przeciągu roku czy dwóch zagrają w ekstraklasie. Obiema rękami podpiszę się pod pomysłem dogrania sezonu, ale mam świadomość, że w tej lidze wydaje się niemożliwe przeprowadzenie badań na koronawirusa, w przypadku klubów niemających zbyt długiej kołdry finansowej. Absolutnie zrozumiemy decyzję o przedwczesnym zakończeniu sezonu, takie zresztą docierają do nas sygnały. Podobnie jest z Centralną Ligą Juniorów.

Jesteście jej liderem.
Dariusz CZERNIK: To ciekawa sytuacja, bo prawdopodobnie zostaniemy mistrzami Polski juniorów starszych. To zdarzy się trzeci raz w historii klubu, będzie to pierwszy tytuł od czasów ekipy Heńka Bałuszyńskiego, czyli roku 1989. Szmat czasu. Chwała chłopakom i trenerowi Żurkowi, jeśli tak to się ułoży, ale oni przecież też woleliby grać do końca, trenować, co tydzień rywalizować o punkty. Może być jednak z tym potężny problem. Swoją drogą – wyobrażam sobie, że do Zabrza zagości w związku z tym młodzieżowa Champions League. Załóżmy, że trafimy na Barcelonę, Bayern czy Juventus. I trzeba będzie zagrać na pustym stadionie przy Roosevelta… To smutne.

Zobacz jeszcze: Szczęśliwy zielony kolor