Dariusz Daszkiewicz: Cieszy mnie dojrzałość zespołu

Tie-breaki to specjalność domu GKS-u Katowice?
Dariusz DASZKIEWICZ:
Oczywiście wolelibyśmy wszystkie spotkania rozstrzygać nieco wcześniej, ale – jak widać – nie jest nam to dane. Coś w tym jest – to już 9 spotkanie, które kończymy w 5 setach i w tym sezonie jesteśmy liderami w PlusLidze… Teraz wszystko zakończyło się po naszej myśli, choć znów nerwów nie brakowało.

Czy takiego przebiegu meczu pan oczekiwał w Suwałkach?
Dariusz DASZKIEWICZ: Spodziewałem się trudnego meczu, choć gospodarze wystąpili bez Kevina Klinkenberga. Natomiast nasze ubytki były znacznie większe, bo przecież nie mógł wystąpić Jarosz, Zniszczoł, Drzazga, zaś Szymański jest w trakcie rehabilitacji. Natomiast w trakcie meczu kontuzji oka doznał Firlej i też mieliśmy trochę niepewności jak potoczą się losy tej potyczki. Po drugiej stronie siatki staw skokowy skręcił Rudzewicz i gospodarze też mieli poważny kłopot.

Jednak zmiennicy stanęli na wysokości zadania
Dariusz DASZKIEWICZ: Cieszy mnie nie tylko postawa Musiała oraz Kohuta, ale również dojrzałość zespołu. Mieliśmy wiele trudnych momentów, ale potrafiliśmy wyjść z nich obronną ręką. W tie-breaku serce mocniej zabiło, gdy gospodarze odrobili 3-punktową stratę i doprowadzili do remisu po 8:8. Jednak ostatnie słowo należało do nas. Uważam, że wynik w tym meczu jest sprawiedliwy i zasłużyliśmy na wygraną.

Po takim zwycięstwie chyba łatwiej będzie się przygotowywało do kolejnego meczu ze Skra Bełchatów na własnym parkiecie?
Dariusz DASZKIEWICZ: Złudzenie. W zbliżającym się tygodniu nie wiem w jakim składzie będziemy trenowali. Zniszczoł i Drzazaga nie wrócą do zajęć, nie wiem co z Jaroszem, a przy Firleju stawiam znak zapytania. Jak przygotowywać się w takim kadłubowym składzie do kolejnych meczów. To jednak zmartwienie na kolejne dni, bo na razie cieszymy się z wygranej w Suwałkach i awansu w tabeli.


Zobacz jeszcze: Rozmowa z Miłoszem Zniszczołem z GKS-u Katowice