Fornalak nie zamierza rzucać na ring ręcznika

W piątkowy wieczór aktualnie grający w Ruchu piłkarze zapisali jedną z najczarniejszych kart w blisko stuletniej historii chorzowskiego klubu. W dniu 98 urodzin Ruchu „Niebiescy” doznali najwyższej porażki na własnym boisku w historii. Nawet Legia, Lech, Wisła Kraków, Górnik Zabrze nie były nigdy w stanie tak upokorzyć chorzowian, jak przeciętna, pierwszoligowa drużyna siedleckiej Pogoni.

– To był ważny, jubileuszowy dzień dla Ruchu, szkoda, że bez naszego udziału. Szkoda, że grała tylko jedna drużyna, bo druga nie dojechała – mówił na gorąco, w emocjach trener Dariusz Fornalak, dodając, że choć grał w Ruchu przez wiele lat i też przegrywał, to jednak nie w takich rozmiarach. Chorzowski szkoleniowiec nie odpowiada jednak ani za jakość kadry Ruchu, ani dyspozycję drużyny, bo tak „wartościowy” i tak przygotowany do walki o utrzymanie zespół przejął ledwie kilkanaście dni temu. Przyjął jednak z pokorą „na klatę” piątkowy blamaż.

– Gdybym mógł zrobić zmiany w przerwie, tych zmian byłoby 8-9. Praktycznie od pierwszego gwizdka graliśmy chaotycznie, a właściwie nie graliśmy, tylko kopali piłkę. To jest do analizy, bo po trzech dniach nie można zapomnieć jak się gra w piłkę, a my to zrobiliśmy. Jakby spotkała się grupa ludzi, którzy pierwszy raz się widzą. A tak nie jest. Trzeba uszanować kibiców, którzy przyszli, zapłacili pieniądze i oglądali to żenujące spotkanie. Co będzie dalej, to jest już nasza rola. Musimy pochylić głowy, przeprosić. Mam nadzieję, że drużyna wstanie z kolan.

Po piątkowym meczu Ruch spadł ponownie na samo dno ligowej tabeli, lecz paradoksalnie wciąż traci tyle samo punktów, cztery, do będącej na pozycji barażowej Olimpii Grudziądz. To strata do odrobienia, wciąż trzeba wierzyć w możliwość utrzymania się na zapleczu ekstraklasy. Jak zapowiedział chorzowski szkoleniowiec – Ruch ręcznika na ring nie rzuci do końca.