Dariusz Koseła zaprasza na kolejkę ekstraklasy

Rozmowa z byłym pomocnikiem Górnika Zabrze i srebrnym medalistą olimpijskim.


Na który mecz 22. kolejki ekstraklasy ostrzy pan sobie apetyt?

Dariusz KOSEŁA: – Na pewno najbliższy mojemu sercu jest Górnik, bo przecież w zabrzańskiej drużynie debiutowałem w ekstraklasie jako 18-latek i sięgnąłem po mistrzostwo Polski. 11 czerwca 1988 roku, gdy trener Marcin Bochynek wpuścił mnie na końcówkę wyjazdowego meczu z Olimpią Poznań za Marka Majkę, grając obok reprezentantów Polski: Józka Wandzika, Jacka Grembockiego, Józka Dankowskiego, Roberta Warzychy, Ryśka Komornickiego, Jasia Urbana czy Ryśka Cyronia stawiałem pierwsze kroki.

W sumie uzbierało się ich ponad 250. Do tego od 2010 roku cały czas jestem w sztabie szkoleniowym Górnika, bo pracowałem z Młodą Ekstraklasą, juniorami i rezerwami, a obecnie w naszej Akademii prowadzę zespół U-16. Na pewno na pierwszy plan wysuwa się więc dla mnie niedzielny mecz zabrzan z Rakowem.

Jakiego spotkania się pan spodziewa w Zabrzu?

Dariusz KOSEŁA: – Szósta drużyna zagra z trzecią, a raczej zmierzą się zespoły, które grają w piłkę. Raków wystartował w tym roku wygrywając u siebie z Wisłą Kraków i pokonując na wyjeździe Radomiaka i zebrał 6 punktów, a Górnik po zwycięstwie w Mielcu zebrał bardzo pochlebne recenzje za grę w przegranym meczu u siebie z Jagiellonią.

Dariusz Koseła. Fot. Dorota Dusik

Znam zawodników, którzy do ekstraklasowego zespołu przechodzili przez moje ręce w Akademii, czy w rezerwach. Przemek Wiśniewski, Daniel Bielica, Adrian Gryszkiewicz, Darek Pawłowski, Krzysiek Kubica czy Darek Stalmach, który ostatnie dwa lata trenował u mnie i Marka Mazurka to „górnicy z krwi i kości” i kibicuję im wierząc, że u boku piłkarza z innej galaktyki, jakiem jest Lukas Podolski, znowu pokażą dobrą grę i w ciekawym meczu pokonają mocnych częstochowian.

Na którym stadionie będzie najciekawiej?

Dariusz KOSEŁA: – Patrząc na kolejkę przez pryzmat tabeli na pierwszy plan wysuwają się dwa spotkania – jedno na dole, a drugie na czele tabeli. Ostatni Bruk-Bet Termalica Nieciecza podejmuje przedostatnią Legię, która po porażce z Wartą i dyskwalifikacji Artura Boruca na trzy mecze za czerwoną kartkę mocno nadszarpnęła zaufanie zbudowane inauguracyjnym zwycięstwem w Lubinie.

Niecieczanie też jednak po dobrym starcie zanotowali wpadkę z Lechem, więc wynik stanowi zagadkę. Z Legią zagraliśmy dużo pamiętnych spotkań, ale w jednym z nich, wiosną 1996 roku, graliśmy w Zabrzu i strzelając gola z karnego w 90 minucie zapewniłem nam zwycięstwo 3:2. Dzięki niemu wywalczyliśmy utrzymanie, a warszawianie musieli się zadowolić wicemistrzostwem. Wszystko może się więc zdarzyć.

Kibicował więc będę gospodarzom i naszemu Tomkowi Losce, ale typując wynik stawiam dwójkę. Tak samo jak w meczu Lechii z Lechem. Gdańszczanie grają w kratkę, a poznańska lokomotywa coraz bardziej się rozpędza i mając takie indywidualności jak Mikael Ishak, Joao Amaral czy Jakub Kamiński jest faworytem w walce o mistrzostwo.

Które miejsce zajmie Pogoń depcząca po piętach liderowi?

Dariusz KOSEŁA: – Mam nadzieję, że emocjonująca walka o koronę trwać będzie do ostatniej kolejki, bo Pogoń jest skuteczna. W Mielcu, choć Stal prezentuje się solidnie, szczecinianie powinni sięgnąć po 3 punkty. Nasz człowiek w tym zespole, Rafał Kurzawa, który wyrósł na piłkarza w Górniku Zabrze, to argument z serca, ale dochodzą także solidne podstawy w postaci umiejętności piłkarskich od bramkarza Dantego Stipicy zaczynając, poprzez doświadczenia Kamila Grosickiego, na efektownych golach Wahana Biczachczjana kończąc. Ormianin wszedł na polskie boiska raptem dwa razy na ostatnie minuty, ale za każdym razem strzelał gola i zapewniał drużynie zwycięstwo. Taki as w rękawie może mieć decydujące znaczenie dla każdego spotkania.

Wytypował pan już trzy zwycięstwa gości. Czy atut własnego boiska w tej kolejce nie będzie wykorzystywany?

Dariusz KOSEŁA: – Myślę, że w jeszcze jednym przypadku goście zgarną pełną pulę. Piast Gliwice gra we Wrocławiu ze Śląskiem, który póki co zawodzi. Porażka w Gdańsku i remis w Łęcznej świadczą o tym dobitnie, a drużyna braci Fornalików, czyli Waldka, którego pamiętam jako rywala z boiska oraz Tomka, z którym grałem w Ruch Radzionków, sprawiła na mnie w pierwszych tegorocznych meczach lepsze wrażenie. Wprawdzie dobrze życzę Fabianowi Piaseckiemu, który też był w Zabrzu moim podopiecznym, ale uważam, że jego obecny zespół przegra z gliwiczanami.

Na remisy stawiam natomiast w spotkaniach Zagłębie Lubin – Wisła Płock i Jagiellonia – Cracovia, w której coraz śmielej pokazują się młodzi polscy zawodnicy z Michałem Rakoczym i Jakubem Myszorem, synem mojego kolegi z Ruchu Radzionków. W zespole naszpikowanym obcokrajowcami wchodzą i strzelają ważne bramki.

Na podział punktów stawiam też w meczu Warta Poznań – Radomiak, a dopiero na koniec kolejki zostawiłem sobie drugą po Zabrzu „jedynkę”. Wisła Kraków z Jurkiem Brzęczkiem, który był kapitanem naszej srebrnej drużyny olimpijskiej 30 lat temu w Barcelonie, a później grał ze mną w Górniku Zabrze, pokona Górnika Łęczna.

Nowy trener to zawsze dodatkowy bodziec dla zawodników, którzy zdają sobie także sprawę, że to jest mecz o 6 punktów. Czeka go jednak nerwówka, a później dużo pracy. Od kiedy go jednak znam, a już w reprezentacjach juniorskich graliśmy ze sobą, to pamiętam, że zawsze był wodzirejem, dyrygentem i miał ten gen przywódcy zarówno na boisku jak i poza nim. Zadanie ma trudne, ale jestem przekonany, że sobie poradzi.


Na zdjęciu: Obrońcy Górnika Zabrze baczną uwagę będą musieli zwrócić na Ivana Lopeza (z prawej).

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus