Dariusz Stanaszek: Utrzymanie sporym osiągnięciem

Rozmowa z Dariuszem Stanaszkiem, prezesem GKS-u 1962 Jastrzębie.


Cel postawiony przed drużyną, czyli utrzymanie w Fortuna 1. Lidze, został zrealizowany. Czy jednak jako prezes klubu jest pan w stu procentach usatysfakcjonowany postawą zespołu w minionych rozgrywkach?

Dariusz STANASZEK: – Tak jak Pan wspomniał, cel postawiony przed drużyną na ten sezon został wykonany. Uważam, że w sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy, jest to spore osiągnięcie i mamy powody do zadowolenia. Wiadomo, że w kilku meczach mogliśmy się zaprezentować z nieco lepszej strony, ale oceniając cały sezon i problemy, z jakimi się borykaliśmy, postawę zespołu trzeba ocenić na plus.

Nie martwi pana aż 19 porażek na koncie? To prawie 56 procent wszystkich rozegranych meczów…

Dariusz STANASZEK: – Z pewnością tyle przegranych spotkań chwały nam nie przynosi. Drużyna jednak, szczególnie w końcówce sezonu, ale również w ostatnich spotkaniach rundy jesiennej, stanęła na wysokości zadania. Duże zmiany, które zaszły przed rozpoczęciem rozgrywek i trwały także w ich trakcie, nie pomagały w zgraniu zawodników, co, niestety, przekładało się na wyniki. Taki jest jednak sport i musieliśmy zmierzyć się z tymi problemami.

Z którego spotkania był pan najbardziej zadowolony? Chodzi nie tylko o wynik, ale również o postawę piłkarzy.

Dariusz STANASZEK: – Było kilka spotkań, które oglądało się z przyjemnością, jak choćby mecze przeciwko Odrze Opole, czy Stomilowi Olsztyn w rundzie wiosennej, które były bardzo ważne w kontekście utrzymania. Bardzo dobrze zaprezentowaliśmy się także w Niecieczy, gdzie mimo porażki postawa zespołu była bardzo dobra. Niestety, nie udało się zdobyć choćby punktu, ale długimi momentami potrafiliśmy zdominować zespół, który przecież awansował do ekstraklasy.

Był jakiś mecz, po którym pan się wstydził gry swojego zespołu?

Dariusz STANASZEK: – Nie rozpatruję tego w kategoriach wstydu. Wiadomo, że zdarzały nam się mecze bardzo słabe, ale nie można zakłamywać rzeczywistości – broniliśmy się przecież przed spadkiem. Jestem przekonany, że w każdym spotkaniu zespół dawał z siebie tyle, ile w danym momencie mógł dać. Słabsze momenty zdarzają się każdemu. Zdarzały się też nam, ale ostatecznie udowodniliśmy, że należy nam się miejsce wśród pierwszoligowców.

Najlepszy piłkarz – pańskim zdaniem – GKS-u 1962 Jastrzębie w minionym sezonie?

Dariusz STANASZEK: – Cały zespół zasługuje na słowa uznania za utrzymanie na zapleczu ekstraklasy. Nie można jednak nie wyróżnić choćby Daniela Rumina, który w zespole broniącym się przed spadkiem zdobył 12 goli, co jest świetnym wynikiem. W mojej ocenie dobrze prezentował się też Marek Mróz. No i nie można zapomnieć o Mariuszu Pawełku, który w meczu z Sandecją dokonał rzeczy niemal niemożliwej, broniąc dwa rzuty karne, dzięki czemu zdobyliśmy punkt, a w kilku innych spotkaniach również ratował nas przed stratą gola.

Dlaczego trener Paweł Ściebura został zwolniony akurat w takim momencie, po porażce z Puszczą Niepołomice? Wydawało się, że skoro wytrzymał pan ciśnienie na początku rozgrywek, gdy zespół przegrał 6 meczów z rzędu, to szkoleniowiec dotrwa do końca sezonu.

Dariusz STANASZEK: – O ile początek rundy wiosennej i mecze z Arką, czy Koroną można ocenić na plus, nawet mimo porażki w Gdyni, to potem nastąpiła seria czterech porażek z rzędu. Musieliśmy znaleźć rozwiązanie, które da zespołowi nowy impuls. Przyznaję to z ciężkim sercem, ale w takich okolicznościach najłatwiejszą drogą, aby to osiągnąć, jest zmiana trenera. Trener Ściebura wykonywał dobrą pracę, zespół pod kątem motorycznym przygotowany był na odpowiednim poziomie, ale, niestety, nie szły za tym wyniki. Gdyby nie było reakcji właśnie w tamtym momencie, to potem mogłoby być już za późno. Jeśli trenerowi Włodarkowi by się nie powiodło, cały czas moglibyśmy zareagować, szukając kolejnego trenera. Jednak zespół pod wodzą Łukasza Włodarka „odpalił” i nie było takiej konieczności.


Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus