Daszek rozstrzelał Gwardię. Klęska opolan z Wisłą

Takiego pogromu nikt w Opolu się chyba nie spodziewał. Jeszcze przecież niespełna dwa miesiące wcześniej gwardziści toczyli z „nafciarzami” wyrównane boje sparingowe, wygrywając w Płocku. A w maju we własnej hali potrafili pokonać Wisłę w pierwszym półfinale poprzedniego sezonu.

Ale latem w Płocku wiele się zmieniło na lepsze, a nowy trener Xavier Sabate znalazł pomysł na wicemistrza Polski, o czym dobitnie przekonują się kolejni rywale w superlidze, a także w drugiej dywizji Ligi Mistrzów.

W sobotę w ich los wczuć się mogła siódemka z Opola. Pierwsze minuty nie zapowiadały tak strasznej klęski siódemki z ulicy Oleskiej. Patryk Mauer, Antoni Łangowski, Michał Milewski i Kamil Mokrzki potrafili znaleźć sposób na Adama Morawskiego i w 11 minucie było jeszcze 6:6.

Wtedy zaczął się dramat miejscowych, którzy w ataku zaczęli popełniać błąd za błędem: mnożyły się niecelne rzuty i niecelne podania, przez koło Wisły leciały bezpańskie piłki, albo wreszcie na wysokości zadania stawał w bramce Adam Morawski.

Po drugiej zaś stronie na bardzo wiele pozwalali gościom, którzy z łatwością dochodzili do czystych pozycji rzutowych. Katem opolan został Michał Daszek, który w ciągu 30 minut zdobył 10 z 21 bramek Wisły, w tym 6 z rzutów karnych. Po zmianie stron szybko dorzucił 4 kolejne trafienia.

Emocje w „Okrąglaku” szybko więc zgasły, bo przewaga płocczan rosła błyskawicznie. Pomysłu, jak zatrzymać super strzelca Wisły nie miał też w bramce Adam Malcher, który w poprzednim sezonie nieraz potrafił niemal w pojedynkę wygrywać mecze albo świetnymi interwencjami dodawał kolegom animuszu i napęd do ataku. Tym razem Daszek był dla niego bezwzględny, za każdym razem wykonując karne w inny sposób. W końcu „Jogi” wygrał dopiero ósmy pojedynek na linii 7 metra z reprezentacyjnym kolegą, ale miało to znaczenie tylko symboliczne, bo prowadzącym 24:14 gościom już nic nie mogło zagrozić.

W drugiej połowie gospodarze nie zwiesili głów, ale nie byli w stanie zmniejszyć rozmiarów porażki, ostatecznie przegrywając aż 13 bramkami.

Gwardziści muszą się szybko pozbierać, bo już w środę grają w Puławach z trzecią siłą ligi – Azotami, a potem dwumecz w Pucharze EHF ze słoweńskim Gorenje Velenje.

Gwardia Opole – Orlen Wisła Płock 24:37 (12:21)

GWARDIA: Malcher, Skrzypczyk – Lemaniak, Siwak, Zarzycki 1, Łangowski 4, Klimków 2, Tarcijonas 1, Mokrzki 3, Zieniewicz, Jankowski 1, Zadura 1, Kawka 2, Mauer 5/2, Milewski 4. Kary: 8 min. Trener Rafał KUPTEL.

WISŁA: Morawski, Borbely – Daszek 14/7, Krajewski 3, Racotea 5, Moya 1, Zdrahala 1, Obradović 1, Piechowski, Tarabochia 1, Żabić 2/1, Mihić 2, De Toledo 2, Sulić 4, Mlakar 1. Kary: 14 min. Trener Xavier SABATE.

Sędziowali: Korneliusz Habierki i Grzegorz Skrobak (Głogów).