Dawać już tę Austrię!

Jesień była nieudana dla biało-czerwonych. Pod kierunkiem nowego szkoleniowca nie udało się wygrać żadnego spotkania w Lidze Narodów, ani towarzysko. Tyle, że od meczu rozegranego 21 listopada w Guimaraes trener reprezentacji Polski dostawał właściwie wyłącznie dobre i bardzo dobre informacje. I dziś zmaga się głównie z kłopotami bogactwa, i to nie tylko w ataku oraz w bramce.

Spokój na lewej stronie

Problemy zdrowotne ma jedynie Maciej Rybus, który po raz ostatni w barwach Lokomotiwu – w sparingu – pojawił się przed miesiącem. Do absencji lewego obrońcy Brzęczek nie tyle zdążył się przyzwyczaić. Jeszcze nie zdołał w ogóle sprawdzić gracza moskiewskiego klubu w warunkach bojowych. Przed pierwszym tegorocznym meczem w Premier Lidze selekcjoner mógł natomiast przeczytać obszerny wywiad z naszym reprezentantem w klubowym magazynie „Nasz Loko”, w którym Maciej opowiada o marzeniach związanych z… piłkarską przyszłością syna.

Nawet jednak na lewej obronie jest lepiej niż przed spotkaniem w Guimaraes, gdzie wystąpił Bartosz Bereszyński. Zawodnik Sampdorii w miniony weekend zaliczył asystę w wygranym spotkaniu ze SPAL. Do jedenastki kolejki w Lotto Ekstraklasie, wybieranej przez ligową spółkę, trafił Artur Jędrzejczyk. W starciu z Miedzią zaprezentował się – oczywiście na pozycji stopera – ze znacznie lepszej strony niż tydzień wcześniej na tle Lecha. Asystą, choć w przegranym meczu, może pochwalić się wiślak Rafał Pietrzak. Swoje minuty w Atalancie – w sumie 18 w starciu ligowym z Torino oraz pucharowym z Fiorentiną – pod koniec lutego dostał nawet Arkadiusz Reca.

Przydatne koło ratunkowe

Jędrzejczyk pod koniec rundy jesiennej był w takiej formie, że śmiało również w reprezentacji mógłby być brany pod uwagę na pozycji stopera. W centrum obrony także nastąpiła jednak znaczna poprawa. Powyższa uwaga dotyczy przede wszystkim Jana Bednarka. Ze środkowego obrońcy z dalekiego kręgu w Southampton, został graczem pierwszego wyboru – ze świetnymi statystykami jeśli idzie o grę defensywną i wyprowadzane piłki – u trenera Ralpha Hasenhuettla. Zatem koło ratunkowe rzucane przez Brzęczka rezerwowemu – wówczas – z Premier League przez niemal całe półrocze nie zostało zmarnowane. Trudno nie dostrzec także progresu Marcina Kamińskiego, który w barwach Fortuny Duesseldorf rozegrał już 20 meczów.

I wydostał się – z 10 punktową przewagą! – poza strefę zagrożoną w Bundeslidze. Po ostatnim zwycięstwie z Schalke dostał w największych niemieckich gazetach noty od 2,5 do 2, zatem bardzo wysokie. Dlatego snu z powiek selekcjonera nie musi wcale spędzać fakt, że najsłabszy od kilku lat sezon rozgrywa w Monaco Kamil Glik. Zwłaszcza, że po przeprowadzce do Turcji w błyskawicznym tempie formę odbudowuje Michał Pazdan. I ponownie zgłasza reprezentacyjne aspiracje.

Prawa obrona jest natomiast zabezpieczona nawet na wypadek przesunięcia Bereszyńskiego na lewą flankę. Tomasz Kędziora w weekendowym starciu z Desną Czernichów potwierdził przecież, że już u progu sezonu znalazł się w wysokiej dyspozycji. Polak zdobył gola i zaliczył asystę. A w odwodzie pozostaje jego młodszy następca z Lecha Poznań, Robert Gumny. Problemy zdrowotne ma już za sobą i pod okiem Adama Nawałki notuje widoczny progres.

W bramce wiadomo, nieco wyższe notowania ma – podobno – Wojciech Szczęsny, u którego szkoleniowiec reprezentacyjnych bramkarzy Andrzej Woźniak gościł w poprzednim tygodniu. Tyle że w weekend w starciu z Newcastle piąty raz czyste konto zachował Łukasz Fabiański. Zatem o tyły selekcjoner w tym momencie naprawdę nie musi się martwić.

Koła zamachowe z Championship

Grzegorz Krychowiak co prawda nie pojawił się kadrze Lokomotiwu na nieoczekiwanie zremisowany mecz z Kryljami Sowietow Samara, ale tylko dlatego, że musiał pauzować za kartki. W okresie przygotowawczym pracował najlepiej od zakończenia finałów Euro 2016, można więc z dużą dozą prawdopodobieństwa zakładać, iż będzie w najwyższej – od tego czasu – formie. Mateusz Kich jest na najlepszej drodze, aby zanotować z Leeds bezpośredni awans do Premier League. Natomiast Piotr Zieliński wreszcie ustabilizował ligową formę na satysfakcjonującym pułapie. W starciu z Juventusem, a zatem pod najwyższą w Serie A presją, wykonał 39 podań, ze… 100-procentową dokładnością! A gdyby komuś było mało dobrych informacji związanych ze środkowymi pomocnikami, to asystę przy trafieniu Fabio Quagiarelli w meczu Sampdorii ze SPAL zaliczył nie tylko „Bereś”, ale również Karol Linetty. W Serie A ten wychowanek Lecha Poznań od wyjazdowego meczu z Portugalią – na który nie otrzymał powołania – gra regularnie. I zazwyczaj zbiera dobre noty.

Brzęczek nie musi martwić się także o obsadę przynajmniej jednego skrzydła. Na przełomie roku formę znamionującą drugą młodość zasygnalizował bowiem Kamil Grosicki. Nie dość, że po ostatnim występie przeciw West Bromwich Albion ma już więcej rozegranych minut niż w całym poprzednim sezonie (o trzy), to po powrocie z meczu kadry w Guimaraes, zanotował 11 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej (4 gole + 7 asyst). I w dużej mierze to dzięki jego skuteczności Hull City do miejsca barażowego traci obecnie zaledwie cztery punkty.

Opcje obsady drugiego skrzydła

Obsada drugiego skrzydła także nie musi stanowić problemu, ale… Przemysław Frankowski, który w listopadzie dostał etat w reprezentacji, po wyprowadzce do amerykańskiej MLS będzie musiał na zgrupowaniach reprezentacji radzić sobie z zespołem nagłej zmiany strefy czasowej.

Natomiast Kuba Błaszczykowski, mimo regularnej gry w Wiśle Kraków, nie zachwyca formą sportową. Ba, ma wręcz kiepskie statystyki. Z indeksu przygotowywanego przez Instat można wyczytać, że ratownik „Białej Gwiazdy” w każdym spotkaniu od powrotu do krajowej ekstraklasy ma udanych niespełna 50 procent dryblingów. Na dodatek – tylko – niespełna 70 procent wykonywanych przez niego podań trafia do adresata.

Pewnie, statystyki nie grają, a dodatkowo trzeba zakładać, że każde kolejne rozegrane spotkanie będzie korzystnie wpływało na formę byłego kapitana kadry. Jednak gwarancji, że Kuba zdąży z formą na Austrię i Łotwę – nie ma. Być może więc opcją rezerwową na skrzydle będzie dla selekcjonera Arkadiusz Milik. Grał tam przecież u Adama Nawałki. A szanse na wygranie rywalizacji o miejsce w ataku przed najtrudniejszą potyczką biało-czerwonych tej wiosny – w Wiedniu – ma jedynie teoretyczne. Nie dość, że selekcjoner dał publicznie do zrozumienia, że zespół narodowy pod jego kierunkiem najlepiej prezentował się w ustawieniu z jednym napastnikiem, to wydaje się, że aktualnie w pierwszej linii w kadrze więcej może dać nie tylko Robert Lewandowski, ale również – Krzysztof Piątek. Nawet jeśli zawodnik Milanu nieco w ostatnich dniach przyhamował.

Do myślenia dali z pewnością Brzęczkowi dziennikarze „La Gazetta dello Sport”, którzy niedawno przypomnieli, że Arek w barwach Napoli nie zdobył dotąd żadnego gola – a nawet nie zanotował asysty – w starciach z Juve, Interem i Romą. Czyli przeciwnikami uważanymi za najsilniejszych. Owszem, Milik jest skuteczny o czym świadczy 14 trafień i piąte miejsce na liście najlepszych goleadorów w Serie A. Tyle że udowadnia to raczej w starciach z niżej notowanymi przeciwnikami. Zatem – niekoniecznie tak musi się stać w rywalizacji z Austrią, która w rankingu FIFA plasuje się raptem trzy lokaty za Polską.

Dobre życzenia dla selekcjonera

Z drugiej strony, wypada życzyć trenerowi Brzęczkowi, aby przed każdą z pięciu tegorocznych tur eliminacji miał jedynie takie problemy, jak obecnie. To znaczy, czy na szpicy wystawić wyłącznie zdobywcę 15 goli w Bundeslidze, czy może jednak do pierwszej linii dokooptować autora 18 (lub 14) trafień w Serie A. Słowem – sytuacja, biorąc pod uwagę formę i stan zdrowotny kadrowiczów, jest na tyle korzystna, że wszyscy powinniśmy się cieszyć, iż do meczu z Austrią pozostały raptem dwa tygodnie.

 

Na zdjęciu: Jan Bednarek jest pewniakiem u nowego selekcjonera.