„Formuła Ligi Nardów kompletnie się nie sprawdza. A wypowiedzi FIVB są kuriozalne”

Treningi w Zakopanem mocno dają wam w kość?
Dawid KONARSKI: Nie da się ukryć, że jest ciężko. Tak samo było w poprzednim roku, gdy w Zakopanem przygotowywaliśmy się do mistrzostw świata. Nic się zatem nie zmieniło. Jesteśmy tak samo zmęczeni, co w ubiegłym roku. Wtedy jednak Zakopane przyniosło nam szczęście i liczę, że w obecnym sezonie będzie podobnie.

 

Vital Heynen po raz kolejny zaskoczył, rezygnując w finale Ligi Narodów z najbardziej doświadczonych zawodników. Młodzi sobie poradzą?
Dawid KONARSKI: Jeśli zagrają na maksimum swoich możliwości, stać ich na wygraną zarówno z Brazylią, jak i z Iranem. Co z tego wyjdzie, okaże się w czwartek. Będziemy trzymać za nich kciuki. Jestem przekonany, że dadzą z siebie wszystko i zagrają dwa dobre mecze. Oby udało im się awansować do półfinałów.

 

Heynen mocno stawia na młodych siatkarzy. W tym sezonie w kadrze znów pojawiło się kilku nowych graczy. To dobre rozwiązanie?
Dawid KONARSKI: Faktycznie, dopóki Vital nie objął reprezentacji, nie było takiej sytuacji. Wcześniej zdecydowanie trudniej było zadebiutować w kadrze. Jeśli już ktoś nowy wchodził do zespołu, na początku zwykle pojawiał się na parkiecie na chwilę – na zagrywkę lub blok. Po wykonaniu zadania wracał do kwadratu dla rezerwowych. Grało się praktycznie jednym składem. To, co teraz się dzieje, to fajna sprawa. Jestem doświadczony i pamiętam czasy, gdy wchodziło się na chwilę na zagrywkę i potem czekało na kolejny rok, by dłużej zagrać w spotkaniu.

 

A może lepiej wyselekcjonować mniejszą grupę i skupić się na niej?
Dawid KONARSKI: Nie. Dla tych chłopaków, którzy mieli okazję zadebiutować teraz w drużynie narodowej,  to super sprawa. Większość z nich pokazała się z bardzo dobrej strony, co powinno zaprocentować w przyszłości. Nie są jeszcze w ścisłej kadrze na turniej kwalifikacyjny czy mistrzostwa Europy, ale za dwa-trzy lata, gdy starsi zawodnicy, w tym ja, będziemy kończyli karierę, zostaną następcy. Będziemy mieli doświadczoną młodzież, której nie zjedzą stres i presja, bo oswoili się z nimi choćby w finałach Ligi Narodów.

 

A przyzwyczailiście się już do zaskakujących roszad w wykonaniu szkoleniowca?
Dawid KONARSKI: Tak. To zdaje egzamin. Trener Heynen zdaje sobie sprawę, jak długo gramy w klubach, a kalendarz międzynarodowy jest tak obładowany, że praktycznie zaraz po meczach ligowych o medale, gdy jesteśmy w najwyższej formie, z marszu zaczyna się sezon reprezentacyjny. Nie chodzi przecież o to, by wygrywać wszystko i zarzynać zawodników. W bieżącym sezonie reprezentacyjnym mamy 40 graczy i praktycznie każdy z nas miał okazję występować i odpocząć.

 

A jak w ogóle podoba się panu system rozgrywek Ligi Narodów, gdy trzeba podróżować praktycznie po całym świecie?
Dawid KONARSKI: Ta formuła nie za bardzo się sprawdza. Większość reprezentacji poszła naszym śladem i też rotują składem. Jest naprawdę trudno. Praktycznie nie ma czasu na treningi i dobre przygotowanie do zawodów. Zaraz po jednym turnieju trzeba pakować walizki, wsiadać do samolotu i lecieć kilka tysięcy kilometrów. Gramy z marszu. Do tego zaraz po Lidze Narodów są kolejne imprezy. A już kuriozalna jest wypowiedź międzynarodowej federacji FIVB, że poszła nam, zawodnikom, na rękę, bo w przyszłym roku są tylko dwa turnieje. Przecież za rok są igrzyska olimpijskie i zawsze było tak, że są dwie imprezy! Grania po prostu jest za dużo. Na szczęście mamy szeroki skład i mądrego trenera, który to wykorzystuje.

 

Brak Bartosza Kurka to duża strata?
Dawid KONARSKI:
 Oczywiście. Pokazały to choćby ubiegłoroczne mistrzostwa świata. Ja zrobię wszystko, by pomóc drużynie na tyle, na ile będę potrafił.

 

Już za niespełna miesiąc impreza docelowa, czyli turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich Tokio 2020. Będzie awans?
Dawid KONARSKI: Damy radę. Jestem dobrej myśli. Jesteśmy mistrzami świata i inni powinni się nas bać, a nie my ich. Będzie ciekawie. Zakładając zwycięstwo z Tunezją, czeka nas z Francją starcie na noże. Gramy jednak u siebie, będziemy mieli publiczność za sobą, znamy cel, więc jeszcze raz powtórzę – jestem dobrej myśli. Zobaczymy 11 sierpnia, co z tego wyjdzie.

 

Zobacz jeszcze: Rozmowa z Piotrem Łukasikiem po turnieju w Lipsku

Piotr Łukasik: Turniej w Lipsku traktuję jako debiut. Co dalej – zobaczymy

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ