Dawid Kort: Fajnie to wyglądało

Wiosną w Pogoni mało co pan grał zaliczając ledwie trzy ligowe gry jako rezerwowy. Teraz w Wiśle jest pan wiodącym graczem. Skąd taka przemiana?
DAWID KORT: Te poprzednie pół roku, kiedy trenowałem z pierwszym zespołem Pogoni, a grałem w rezerwach, dały mi trochę innego spojrzenia na wszystko, na swoją osobę. Teraz jestem w Wiśle i staram się jak mogę. Gdybym teraz nie był w Krakowie, to byłbym w innym ekstraklasowym klubie.

Z Górnikiem zagraliście bardzo efektownie, a pan popisywał się dokładnymi długimi podaniami. Takiej gry oczekuje od was trener Maciej Stolarczyk?
DAWID KORT: Chcemy grać w piłkę i chyba widać to na boisku. Zwracamy uwagę na drobne szczegóły. Ktoś powie, że to drobnostki, ale tak nie jest. Myślę tutaj o jakości podań, jakości przyjęcia, szybkości podania po przyjęciu piłki, żeby ten kontakt był jak najkrótszy. Pielęgnujemy te rzeczy i myślę, że fajnie to wygląda.

Z bardzo dobrej strony pokazuje się w zespole Wisły Martin Kosztal. Jakie jest pana zdanie na temat słowackiego skrzydłowego?
DAWID KORT: To chłopak który ma potencjał. Ja swoją pierwszą bramkę w Wiśle w sparingu zdobyłem po jego asyście. Trzeba powiedzieć, że Martin bardzo dobrze wygląda w treningu i teraz umiejętnie przekłada to też na ligowe spotkania. Oby tak dalej.

Jaki wpływ na waszą dyspozycję miała wygrana z Lechem w Poznaniu w poprzedniej kolejce 5:2?
DAWID KORT: Na pewno tamto spotkanie zwiększyło naszą pewność siebie. Ale muszą powiedzieć, że było ono też duże jeszcze przed tym meczem tam. We wcześniejszych ligowych grach też uważam, że graliśmy fajną piłkę, ale przeciwnik, jak choćby Wisła Płock była w stanie wyrównać. Na pewno ten mecz w Poznaniu, to był taki punkt zwrotny w naszej skuteczności. Teraz jesteśmy bezwzględni jak killer (śmiech).