Dawid Szulczek: Nie boję się ekstraklasy

Rozmowa z Dawidem Szulczkiem, nowym trenerem Warty Poznań.


W wieku 31 lat został pan pierwszym trenerem w ekstraklasie, trafiając do Warty z II-ligowych Wigier Suwałki. Robi to na panu wrażenie, czy przyjmuje pan rzeczywistość na chłodno?

Dawid SZULCZEK: – Jest we mnie energia do pracy. Za każdym razem stając przed nowym wyzwaniem czułem się pozytywnie naładowany. Rola asystenta w Wiśle, którą pełniłem nie tak dawno, ułatwiła mi tę decyzję. W Krakowie miałem okazję współpracować z wybitnymi jak na polską ligę piłkarzami. Nie boję się ekstraklasy.

Ludzie odbierają pana jeszcze przez pryzmat roku urodzenia?

Dawid SZULCZEK: – Wolałbym, by najgłośniej zrobiło się o nas wtedy, gdy Warta zacznie osiągać dobre wyniki, a na koniec sezonu utrzyma się w ekstraklasie. Wiek? Podchodzę do tego tak, że nie ma znaczenia. Jeśli ktoś ma 60 lat i jest świetny w swoim fachu, albo ma 30 lat i zna się na robocie – to powinien pracować. Nie twierdzę oczywiście, że ja znam się wybitnie. Miałem w życiu sporo szczęścia, ale też włożyłem sporo pracy w to, by mi sprzyjało. Nie ma co ukrywać – jest w Polsce wielu dobrych trenerów, ale nie wszyscy doczekają się szansy pracy w ekstraklasie.

Był pan zaskoczony zainteresowaniem Warty?

Dawid SZULCZEK: – Muszę przyznać, że ogromnie. Dotąd kontaktowało się ze mną kilku pierwszoligowców, ale wraz z zarządem Wigier ustaliliśmy, że odejdę tylko w razie oferty z ekstraklasy. Nie sądziłem, że stanie się to wcześniej niż w czerwcu 2022. Przejście z drugiej ligi do ekstraklasy to przecież rzadkość. Mimo wszystko to aż dwa szczeble różnicy, choć na pewno nie bez znaczenia było to, że jako asystent funkcjonowałem już na wyższych szczeblach.

Propozycja Warty była trudna do zaakceptowania czy nie do odrzucenia?

Dawid SZULCZEK: – Pierwsza myśl? Super, ekstraklasa! Druga: ale jak to, mam zostawić swoją drużynę, skoro mamy cel do zrealizowania…? Dlatego zastanawiałem się, wypisałem sobie plusy i minusy. Jest w środowisku takie powiedzenie, że ekstraklasie się nie odmawia. Szybko złapaliśmy wspólny język z dyrektorem Mozyrko, sprawnie działał i dogadywał sprawy z Wigrami. Taki już jest zawód trenera, że to nie my wybieramy momenty i kluby, tylko kluby wybierają nas. Trudno zaplanować sobie czas, w którym powiem: „to ta chwila, jestem gotowy na ekstraklasę”. Gotowym trzeba być w każdym momencie. Zdecydowałem się na taki ruch i liczę, że wyjdzie mi na dobre. Tak naprawdę nie mam nic do stracenia.

Ale Warta jest poważnie zagrożona spadkiem.

Dawid SZULCZEK: – Można powiedzieć, że nie zdobywa wielu bramek, nie jest krezusem finansowym. To wszystko ma znaczenie, ale nie jest kluczowe. Skoro w poprzednim sezonie mogła uplasować się na 5. miejscu, to znaczy, że jest tu grupa piłkarzy i pracowników z pewnością będących w stanie się utrzymać.

Sięgnął po pana przedstawiciel ekstraklasy, choć w drugoligowych Wigrach ani nie było awansu w poprzednim sezonie, ani teraz – piorunującej jesieni.

Dawid SZULCZEK: – Na sukces czy porażkę drużyny składa się wiele elementów. Trener jest jednym z nich, a nie całością. Dzięki piłkarzom i ich opiniom otrzymałem szansę w ekstraklasie. W Suwałkach mieliśmy swoje problemy. W poprzednim sezonie końcówkę jesieni i początek wiosny warunkowała jedna z najmroźniejszych w ostatnich latach zim. Normalne przygotowania do rozgrywek były bardzo utrudnione i to widać po wynikach.

Początek jesieni i druga część wiosny były dobre, nie przegrywaliśmy. Latem straciliśmy wielu zawodników z podstawowego składu, do zmian dochodziło jeszcze w trakcie sezonu, kontraktowaliśmy nowych zawodników w różnych momentach. To było jak operacja na otwartym sercu. Nie szukam wymówek, ale pewne rzeczy po prostu są ponad nami i jedyne, co można robić, to wyciągać z nich wnioski na przyszłość. Na tabelę wpływają trochę dwa pierwsze mecze, które przegraliśmy z rywalami mającymi kadry skompletowane wcześniej. Mimo wszystko, Wigry mają dziś podobną sytuację punktową co Motor, Kalisz, Chojniczanka.

Różnice są niewielkie. Jestem zadowolony z tego, co ugraliśmy, bo miałem duże obawy, że będziemy walczyć o utrzymanie. Odbiliśmy się, krążyliśmy wokół pierwszej szóstki. W niej zostawiłem drużynę i mam nadzieję, że w niej też przezimuje. Do samego końca poświęcałem się Wigrom. Miałem tu dług wdzięczności względem ludzi, którzy dali mi szansę samodzielnej pracy.

Powiedział pan o opiniach zawodników, bez których propozycji z ekstraklasy by nie było. Jako młody trener, bez przeszłości piłkarskiej, musi pan kłaść na relacje w szatni duży nacisk?

Dawid SZULCZEK: – Jestem osobą, która lubi, gdy wszystko jest klarowne, panuje dobra organizacja. Piłkarze też to doceniają, jeśli jest powiedziane, czego się od nich wymaga, respektuje się zasady, jest porządek i dobrze przygotowany trening. Myślę, że stąd taka opinia. Spotykali się w swoim życiu z różnymi sytuacjami i cenili sobie normalność między sztabem a nimi. Gdybym miał jednym słowem określić relacje w Wigrach na linii trenerzy-drużyna, to powiedziałbym właśnie, że były normalne.

Warta uchodzi za zespół, w którym sporą rolę odgrywała taka pozytywna „pompka”, sfera mentalna i to, że dla niejednego zawodnika awans do ekstraklasy to przygoda życia. Pan jest trenerem kojarzonym przede wszystkim z merytoryką, a nie „bajerką”?

Dawid SZULCZEK: – Można zawsze rozdzielić dobrze role wśród zawodników, sztabu. Chcę skupić się na tym, by zespół dobrze funkcjonował na boisku, ale w każdej grupie ludzi znajdzie się ktoś, kto o taką – mówiąc kolokwialnie – dodatkową „pompkę” zadba. Szatnia Warty wydaje się zżyta, ma dobrą opinię w środowisku, zresztą cały klub odbierany jest bardzo pozytywnie. To fajna sprawa.

Obejmując tę drużynę po trenerze Tworku można przekonać się, że wiele rzeczy funkcjonuje dobrze, zostało zrobionych na poziomie. Duże słowa uznania i szacunku dla trenera Tworka, bo wyniki, które osiągał w poprzednich sezonach, pozytywnie zaskakiwały wszystkich. Chcę dodać do tego coś od siebie; by drużyna miała więcej momentów pressingowych, szybciej zabierała piłkę na połowie przeciwnika, ale to oczywiście tylko momenty, fragmenty planów na dane mecze.

Czuje pan dodatkową odpowiedzialność, że dobra praca w Warcie może szerzej otworzyć drzwi dla innych bardzo młodych trenerów?

Dawid SZULCZEK: – Nie narzucam na siebie takich dodatkowych kwestii, nie patrzę na to przez taki pryzmat. Cieszę się, że koś dał mi szansę. Podchodzę do życia tak, by robić swoje, mniej gadać, więcej pracować i być normalnym człowiekiem. Do tej pory się to sprawdzało. Z większością klubów rozstawałem się w bardzo dobrych relacjach; raczej nie z woli klubu, a wskutek otrzymanej oferty, która była nowym wyzwaniem.

Robota musi być zrobiona, relacje z ludźmi muszą być dobre, trzeba być w porządku względem pracowników, członków sztabu, zawodników. Musi być organizacja i porządek, Gdy o to zadbasz, będąc przy tym normalnym, pracowitym człowiekiem – to wtedy opinia pójdzie w świat, w Polskę. Powtórzę: w tym, że interesowały się mną kluby, jest duża rola zawodników, stanowiących szatnię Wigier. Za to im dziękuję.

Niespełna 8 lat wystarczyło, by z roli asystenta w trzecioligowym Górniku Wesoła stać się pierwszym trenerem w ekstraklasie. Gdzie widzi pan siebie za 10 lat?

Dawid SZULCZEK: – Nie zastanawiam się nad tym. Zawsze mówiłem, że chciałbym pracować w dobrym klubie i dobrym klimacie a jak jeszcze jest to ekstraklasa to tym lepiej i tego się trzymam. Gdzie widzę swoją przyszłość? W Warcie! Mam nadzieję, że nie będzie to tylko przygoda, a będzie nam dane popracować wspólnie dłuższy czas. Teraz moim pierwszym celem jest dobre przygotowanie drużyny do meczu z Wisłą Płock. Długofalowo liczyć się będzie utrzymanie. Dalej nie ma sensu wybiegać.

Wiele musiało być zbiegów okoliczności, by trafił pan do ekstraklasy. 4,5 roku temu zamiast prowadzić w drugiej lidze Rozwój wybrał pan asystenturę w Wigrach z Arturem Skowronkiem. Dzięki temu trafiliście do Mielca, bez którego być może nie uzyskałby pan licencji UEFA Pro.

Dawid SZULCZEK: – Z pewnością obok pracy jest w tym wszystkim szczęście. Patrzę na swój zawód holistycznie. Gdy jest dobry klimat, dobra chemia, to za tym idą wyniki. Faktycznie było tak, że odkąd zacząłem swoją przygodę w trzeciej lidze, w każdym klubie się „sklejało”, było pozytywnie. Zawsze trafiałem na dobrą szatnię.

Pracowałem z dobrymi trenerami. Gdy było potrzebne szczęście – mieliśmy je. W Wigrach pojawił się jeden czy drugi kryzys, ale kończył się zwycięstwami i powrotem na dobre tory. Do Warty przyszedłem z nastawieniem, że będzie podobnie. Mam nadzieję, że szybko się zaaklimatyzuję, zostanę przyjęty jako swój człowiek i wspólnie stworzymy coś dobrego, co pozwoli również w przyszłym sezonie rywalizować w ekstraklasie.

Chyba nie ma poczucia skoku na głęboką wodę. Jest pan młodym trenerem, ale w CV obok samodzielnej pracy z drugoligowymi Wigrami także rola asystenta w ekstraklasie, pierwszej, drugiej, trzeciej lidze.

Dawid SZULCZEK: – Dlatego nie ma strachu czy innych emocji o negatywnym podłożu. Czuję ciekawość. Wyjście ze strefy komfortu najbardziej rozwija. Za każdym razem, gdy miałem do podjęcia decyzję kluczową dla swojej przyszłości, podchodziłem do tego pozytywnie i na zasadzie, że warto spróbować. Po czasie okazywało się, że te momenty pchały mnie do przodu. Teraz było trudno, bo w jednej chwili obok radości z szansy w ekstraklasie czułem smutek, że zostawiam w Suwałkach klub i szatnię.

Ma pan czas na życie poza pracą?

Dawid SZULCZEK: – Na szczęście moim hobby jest… piłka nożna, dlatego nie odczuwam, bym coś tracił. Jeśli jest nawał pracy, to staram się wynagrodzić potem ten czas rodzinie, żonie, córce w jakiś dzień wolny. A gdy praca jest poukładana, wszystko funkcjonuje, to poświęcam najbliższym przynajmniej 2-3 godziny dziennie. Dla mnie praca to nie to samo, co dla wielu innych ludzi. To spełnianie siebie. Nie czuję dużego zmęczenia. Stale jestem pozytywnie nakręcony.

Zaczynał pan w trzecioligowej Wesołej za… paliwo. Chyba jest satysfakcja, oglądając się przez ramię?

Dawid SZULCZEK: – To na pewno. Minęło 7,5 roku, nie tak wiele… Pamiętam, jakby to było przed chwilą, gdy z trenerem Goldą układaliśmy nieraz treningi w samochodzie. Na pewno nie przypuszczałbym wtedy, że tak szybko potoczy się to w taką stronę.




Dawid SZULCZEK

  • urodzony: 26.01.1990 w Świętochłowicach
  • jako zawodnik: Śląsk Świętochłowice (klasa okręgowa).
  • jako asystent trenera: Górnik Wesoła (2013-14, przy Sebastianie Goldzie), Rozwój Katowice (2014-17, przy Dietmarze Brehmerze, Marku Koniarku, Marku Motyce, Mirosławie Smyle, Tadeuszu Krawcu), Wigry Suwałki (2017-18, przy Arturze Skowronku), Stal Mielec (2018-19, przy Arturze Skowronku), Wisła Kraków (2019-20, przy Arturze Skowronku).
  • jako I trener: Rozwój II Katowice (2015-16, klasa okręgowa), Wigry Suwałki (2020-21, II liga).

Na zdjęciu: W rękach najmłodszego polskiego trenera posiadającego licencję UEFA Pro spoczywa w sporej mierze ekstraklasowa przyszłość Warty Poznań.
Fot. Paweł Jaskółka/Pressfocus