Decydujące starcie. Raków może tym meczem zapewnić sobie mistrzostwo Polski
Raków Częstochowa w Kielcach stanie przed trudnym wyzwaniem. Korona Kielce w rundzie wiosennej, szczególnie na własnym stadionie, prezentuje się wyśmienicie. Częstochowianie mają jednak jeden, konkretny cel na wyjazd – zdobyć choćby jeden punkt. Tyle wystarczy ekipie z Limanowskiego, by sięgnąć po tytuł. Raków będzie więc zmotywowany, by zainkasować co najmniej jedno „oczko” i w ten sposób przejść do historii.
Skończyło się na strachu
– Przygotowujemy się do najważniejszego spotkania sezonu – meczu, który może zdecydować o tytule mistrza Polski. Będziemy chcieli wykonać ostatni krok, choć nie będzie to łatwe – powiedział na przedmeczowej konferencji prasowej Marek Papszun, który docenia klasę rywala. – Korona w tej rundzie gra bardzo dobrze, szczególnie na własnym stadionie gdzie na siedem meczów wygrała sześć, co imponuje. Zapowiada się trudne wyzwanie, ale liczę, że tego dnia będziemy szczęśliwi – dodawał szkoleniowiec Rakowa.
Raków w starciu z Koroną zapewne będzie miał pewne problemy kadrowe. Zabraknie, najprawdopodobniej, Milana Rundicia i Sebastiana Musiolika, którzy nie wystąpili także w finale Pucharu Polski. Podobny los spotka Szymona Czyża. Pozytywną informacją jest za to stan zdrowia Tomasza Petraszka. Kapitan Rakowa po finale Pucharu Polski narzekał na problemy z mięśniami brzucha, przez co musiał opuścić murawę jeszcze przed przerwą.
– Jesteśmy trochę porozbijani po Pucharze Polski. Uraz Tomasza na szczęście nie jest poważny. to tylko zbicie mięśni skośnych brzucha. Wierzę, że do meczu będzie gotowy. Co do pozostałych zawodników – nie jesteśmy jeszcze w pełni sił, ale mamy trochę czasu do meczu. kadra, którą widzieliśmy będzie przynajmniej utrzymana – komentował sprawy zdrowotne trener Rakowa.
Czytaj także: Częstochowianie będą musieli zacisnąć pasa i zmienią dyrektora?
Piękna klamra Rakowa?
Spotkanie z Koroną będzie wyjątkowe z różnych względów. Raków swój pierwszy mecz po powrocie do ekstraklasy rozegrał właśnie z ekipą z Kielc. Był to zarazem debiut na najwyższym szczeblu rozgrywkowym Marka Papszuna. Częstochowianie tamten mecz przegrali jednym golem. W dodatku rozegrali ten mecz w Bełchatowie. Od tamtej pory drogi obu klubów były różne.
– Zrobiliśmy między tymi spotkaniami skok cywilizacyjny pod względem gry, osiągnięcia i sukcesy. W tamtym spotkani wyglądaliśmy bardzo źle. Korona wygrała tylko 1:0, a mogła więcej. Stworzyła sobie zdecydowanie więcej okazji niż my. Doskonale pamiętam tamto spotkanie. To był trudny początek sezonu, debiut w roli beniaminka. Cztery ostatnie lata pokazują drogę, jaką przebyliśmy. Mam nadzieję. że jesteśmy w jej ostatnim punkcie do celu, jakim jest mistrzostwo – wspominał tamten mecz Marek Papszun.
Fot. Łukasz Sobala / PressFocus