Decydujący tydzień

W ciągu najbliższych dni mają zapaść wiążące decyzje dotyczące przyszłości utalentowanego Youssoufy Moukoko z Dortmund. To jednak nie jedyny temat zaprzątający głowy działaczy.


Saga 18-letniego napastnika Borussii ciągnie się od tygodni. Klub stara się przekonać piłkarza do przedłużenia wygasającego latem kontraktu, ale negocjacje kilkukrotnie utykały w martwym punkcie. Żądania strony zawodnika były bardzo wysokie, tym bardziej że Moukoko jeszcze nie jest tej klasy zawodnikiem, co np. rok młodsi Jude Bellingham czy grający w Bayernie Jamal Musiala.

Przyjmujesz albo żegnaj

– Staramy się przedłużyć jego kontrakt od kilku miesięcy, bo jesteśmy całkowicie przekonani, że to dobre rozwiązanie zarówno dla Youssoufy, jak i dla klubu – przyznał w rozmowie z „kickerem” dyrektor sportowy Borussii Sebastian Kehl. – Złożyliśmy bardzo atrakcyjną ofertę, która daje mu duże pole do rozwoju. Musi teraz podjąć decyzję razem ze swoim środowiskiem i agentem. Może przyjąć tę ofertę, a jeśli nie – nasze drogi się rozejdą. Wolałbym jednak, żeby nas wybrał, bo widzę w nim ogromny potencjał. Youssoufa i jego doradca wiedzą, że oczekujemy decyzji w tym tygodniu, bo chcemy zamknąć ten temat przed piątkowym powrotem Bundesligi – zadeklarował jasno Kehl.

Niemieckie media twierdzą, że sprawa raczej zakończy się happy endem. Borussia podobno miała ugiąć się pod żądaniami piłkarza, a przynajmniej zrobić to w pewnej części. „Bild” twierdzi, że 18-latek ma inkasować rocznie 6 mln euro (czyli mniej więcej połowę górnego limitu, jaki w aspekcie pensji zakłada sobie klub) w ramach kontraktu do 2027 roku. Dodatkowo 10 mln euro Moukoko dostanie za sam fakt prolongaty, a 10 procent prowizji od jego zarobków ma otrzymywać agent. Niewykluczone, że „na rękę” napastnik będzie zarabiał ok. 3-4 mln za rok, a pozostała część będzie uzależniona od wyników, jak podaje „Ruhr Nachrichten”.

Co istotne, w Niemczech nie słychać nic o tym, aby w nowej umowie była zapisana klauzula odstępnego. Oznacza to, że klub zyska pełną kontrolę sytuacji w przypadku transferu, na który – jeśli Moukoko będzie się rozwijał tak, jak sobie w Dortmundzie życzą – pewnie BVB będzie liczyć. W przypadku fiaska negocjacji na darmowe pozyskanie piłkarza latem liczyć będą m.in. Chelsea czy Barcelona.

Bellingham na listach

W czerwcu w Dortmundzie wygasa także 7 innych kontraktów, m.in. Matsa Hummelsa czy kuszonego przez Al-Nassr (z Cristiano Ronaldo w składzie) Marco Reusa. Kehl jednak zapewnia, że ma wszystko pod kontrolą i nie powinno być problemów z przedłużeniem tych umów. Z istotnych graczy za pół roku za darmo odejść mogą jeszcze Raphael Guerreiro i Mahmoud Dahoud.

Lekko przycichła z kolei ostatnio sprawa Jude’a Bellinghama. Kluczowy pomocnik BVB przyciąga uwagę całej piłkarskiej elity i jest zaznaczony na czerwono w wielu notesach. Prowadzić w walce o Anglika ma Real Madryt, tym bardziej że piłkarz woli podobno Hiszpanię od powrotu do ojczyzny. Jego kontrakt z Borussią wygasa w czerwcu 2025 roku i z tego powodu Niemcy chcą sprzedać go po sezonie, bo potencjalna stawka będzie wówczas najwyższa. Mówi się, że dortmundczycy chcą zarobić ponad 100 mln euro, co z bonusami ma zamknąć się w kwocie 140-150 mln!

– Oczywiście, że potrzebujemy pieniędzy, aby pozyskiwać nowych zawodników, ale nie możemy tego uzależniać tylko od jednego piłkarza. Jude niesamowicie się tutaj rozwinął i mocno identyfikuje się z klubem. Tak jak z Jadonem Sancho czy Erlingiem Haalandem w pewnym momencie poszliśmy do przodu, tak samo może stać się i tym razem, czego jesteśmy świadomi. Nie jestem w stanie dziś powiedzieć, czy i kiedy tak się stanie. Porozmawiamy o tym z jego rodzicami w odpowiednim czasie, nie ma presji – zaznaczył definitywnie dyrektor klubu.


Na zdjeciu: Jeśli Youssoufa Moukoko nie zaakceptuje propozycji nowego kontraktu, z sowitą podwyżką, Borussia będzie go chciała sprzedać już zimą.
Fot. PressFocus