Decyzja boleśnie oczywista

Przedwczesne zakończenie sezonu z brakiem spadków i awansami przyznanymi na podstawie obecnie obowiązujących tabel. Prawdopodobnie takie wspólne stanowisko związane z ligami od trzeciej w dół wypracują na dzisiejszym spotkaniu w stolicy szefowie wojewódzkich ZPN-ów.

O godz. 12.00 w Warszawie rozpocznie się dziś spotkanie prezesów wojewódzkich związków piłki nożnej, na którym ma zapaść decyzja o zakończeniu sezonu w niższych ligach. Niższych – czyli wszystkich tych, które są zarządzane przez wojewódzkie ZPN-y (od trzeciej w dół). Po południu tysiące polskich klubów wyczekiwać będą wieści ze stolicy…

Zarząd PZPN, zarząd WZPN

– Myślę, że można się spodziewać jakiegoś komunikatu, choć ten główny ukaże się po zarządzie PZPN, którego posiedzenie planowane jest na wtorek 12 maja – mówi Jan Bednarek, prezes Zachodniopomorskiego ZPN-u oraz wiceprezes PZPN ds. piłkarstwa amatorskiego, który będzie gospodarzem dzisiejszego zjazdu „baronów” w Warszawie. – Rozmawiałem z przedstawicielami ponad 340 klubów, od trzeciej ligi po klasę C. Zdecydowana większość jest za tym, by zakonćzyć już ten sezon i takie jest też moje stanowisko. Wysłucham innych i zadecydujemy. Sytuacja jest płynna, ale przecież nikogo nie stać na takie warunki powrotu, na jakich dzieje się to na szczeblu centralnym… Po spotkaniu przygotujemy zarządowi PZPN informacje, wskażemy pewien kierunek i zapytamy, czy możemy iść w tę stronę. Nasza czwartkowa decyzja, o ile oczywiście będzie wspólna, na co mam nadzieję, wiązać się będzie ze zmianą regulaminów. Po wszystkim i tak będziemy musieli jeszcze zwołać zarządy w swoich wojewódzkich związkach, bo to my prowadzimy rozgrywki i my musimy wprowadzić w życie ustalenia z czwartkowego spotkania – dodaje Bednarek.

Kluby się niecierpliwią

To już zatem koniec złudzeń. Decyzja wydaje się prosta do podjęcia, ale zarazem bardzo bolesna. W III lidze zdołano rozegrać tylko jedną kolejkę rundy rewanżowej, w większości niższych klas – choćby tych na Śląsku – wiosenne granie w ogóle nie ruszyło. I już nie ruszy.

Decyzji o przedwczesnym zakończeniu sezonu spodziewano się już 15 kwietnia, po wideokonferencji prezesów wojewódzkich ZPN-ów, zwłaszcza iż wcześniej ustalili między sobą, że zadbają, by była ona jednolita dla całego kraju. By nie było tak, że – dajmy na to – na Lubelszczyźnie sezon będzie dograny, na Opolszczyźnie – anulowany, a jeszcze gdzieś indziej zakończony z rozstrzygnięciami na podstawie dotychczasowej tabeli.


Czytaj jeszcze: Nie wiedzą, w jakim celu trenują


15 kwietnia „baronowie” ograniczyli się jednak tylko do wspólnego oświadczenia, że „decyzja o sposobie kontynuowania lub zakończenia obecnego sezonu zostanie podjęta najpóźniej do 11 maja 2020”.

– Sprawa jest bardzo poważna, dlatego teraz czas na decyzję. Nie ma już sensu jej odwlekać, wszystkie kluby czekają zniecierpliwione – przyznaje Andrzej Padewski, wiceprezes PZPN i szef Dolnośląskiego ZPN.
– Dyskusję już mieliśmy – na wideokonferencji kwietniowej. Każdy zna sytuację, jaka panuje w rozgrywkach wojewódzkich związków. Nie będziemy omawiać w kółko tego samego. Teraz jest czas na decyzję – potakuje wiceprezes Bednarek.

Ważne jest, by maksymalnie skrócić dla klubów stan zawieszenia w próżni. Decyzją rządu – o ile przychyliły się do niej samorządy, co nie wszędzie jest regułą – od poniedziałku teoretycznie drużyny mogą już trenować na boiskach w 6-osobowych grupach. W wielu klubach nie widzą jednak sensu takiego działania i czekają na oficjalne wieści dotyczące przyszłości rozgrywek.

Coś im obiecali

– Wsłuchaliśmy się w głos klubów, znamy ich zdanie. O tym, co dalej, porozmawiamy, gdy będą już znane konkretne decyzje – zaznacza Henryk Kula, prezes Śląskiego ZPN i członek zarządu PZPN, który wiele tygodni temu, krótko po wybuchu pandemii, zorganizował wśród klubów ankietę.

Pytano w niej, za jakim wariantem zakończenia rozgrywek się opowiadają: czy ich anulowaniem, czy zakończeniem z awansami i spadkami, czy zakończeniem z awansami i bez spadków. To właśnie ten ostatni wariant wskazały śląskie kluby i on – wydaje się – zyskał też najwięcej zwolenników w całej Polsce.

Jeśli dziś szefowie WZPN-ów zadecydowaliby o zakończeniu sezonu na innych zasadach niż z brakiem spadków i awansami przyznanymi na podstawie obecnych tabel, byłaby to wielka niespodzianka.

– Każdy związek przedstawi swoją propozycję. Nie ma jednak co ukrywać: rozmawiamy w gronie prezesów i wiemy, w jakim kierunku idziemy. Tu z naszą jednością jest dobrze, ale nie wykluczam, że dyskusja akurat o tej kwestii może być obfita. Powtarzam jednak, że decyzję musimy podjąć. Jesteśmy to winni zawodnikom, działaczom, kibicom, skoro obiecaliśmy, że nastąpi to do 11 maja – podkreśla Jan Bednarek.

Posunięcie z awansami i bez spadków spowodowałoby, że byłoby po prostu najmniej pokrzywdzonych. Wszystkich zadowolić się nie da, ale w takim układzie markotni mogliby być tylko ci, którzy mierzyli w promocję do wyższej klasy, a dziś nie plasują się na miejscu ją gwarantującym.

By nie szukać daleko, wspomnieć można o Ruchu Chorzów, któremu druga liga przejdzie koło nosa na rzecz rezerw Śląska Wrocław. W tle jest jeszcze jedna kwestia: perspektywa wyborów w WZPN-ach, które w przyszłym roku poprzedzić muszą te wybory najważniejsze – czyli nowego prezesa PZPN.

Gros „baronów” zamierza ubiegać się o kolejną kadencję, dlatego opowiedzenie się za zakończeniem tego sezonu bez wyłaniania spadkowiczów to z ich strony posunięcie bezpieczne, którym nie urazi się części „terenu”.

Barażowe wątpliwości

Niezależnie od wszystkiego, delikatny margines na dogranie sezonu 2019/20 trzeba będzie i tak zostawić. Mowa o barażach, jakie w niektórych częściach Polski się odbywają. Tak jest na Górnym i Dolnym Śląsku, gdzie czwarta liga liczy po dwie grupy, których mistrzowie w czerwcu zawsze grają ze sobą dwumecz o awans.

Gdy zapadnie decyzja o zakończeniu sezonu w niższych ligach, prezes Kula będzie chciał jak najszybciej omówić szczegóły z przedstawicielami Szombierek Bytom i LKS-u Goczałkowice-Zdrój, bo to ich będzie dotyczył baraż. Lepiej byłoby rozegrać go w czerwcu, gdy drużyny będą jeszcze w „starych” składach, ale czy to możliwe…?

W grę wchodzi też rozegranie jednego meczu, być może na neutralnym terenie, tuż przed startem nowego sezonu. Goczałkowiczanie chcą być pod parą, dlatego gdy tylko stało się to możliwe, już w poniedziałek wznowili treningi.

Prezes Zbigniew Boniek mówił jakiś czas temu, że do 12 sierpnia OZPN-y będą miały czas na wskazanie PZPN-owi beniaminków trzeciej ligi. Za te rozgrywki od przyszłego sezonu odpowiadać będzie już PZPN, dotychczas na przemian zarządzał nim „teren”. W tym sezonie były to Warmińsko-Mazurski ZPN (grupa I), Wielkopolski ZPN (grupa II), Śląski ZPN (grupa III) oraz Lubelski ZPN (grupa IV).

Prezes Boniek przekonuje, że pod egidą centrali rozgrywki te powinny nabrać prestiżu (ale licencje nadal przyznawać będą OZPN-y). Dziś – o co tak naprawdę trudno mieć do kogoś pretensje – zostały na aucie, zostawione same sobie, między piłką zawodową i amatorską.

Trudno wyobrazić sobie, by jeśli miały dograć sezon, to na zasadzie innej niż „pakietu medycznego” wprowadzonego w ekstraklasie, pierwszej i drugiej lidze. I zarazem trudno wyobrazić sobie zarówno wywiązanie się wszystkich 72 klubów z tej ekwilibrystycznej logistyki, jak i kogoś, kto wziąłby na siebie koszty; przede wszystkim testów na koronawirusa. Dlatego na kontynuowanie tego sezonu w trzeciej lidze perspektyw nie widać.

Kilka pytajników

Skoro zakładamy, że druga liga dogra sezon i normalnym torem zostaną wyłonieni spadkowicze, to oczywiste jest, że start nowego sezonu powinien zbiec się w jej przypadku z trzecią ligą. To już działka PZPN. A co z niższymi klasami, od czwartej w dół? Pytania nasuwają się automatycznie.

Pytanie nr 1: kiedy? – Na sto procent podniesiemy tę kwestię. Jeśli tylko rząd pozwoli, to wystartujemy. Myślę, że sierpień byłby odpowiedni, o ile naturalnym przeciwwskazaniem nie okaże się sytuacja epidemologiczna – twierdzi Andrzej Padewski z Dolnośląskiego ZPN.

– Patrzę na to optymistycznie. U mnie czwartoligowcy zaproponowali, by ruszyć już w lipcu – zdradza Jan Bednarek, szef Zachodniopomorskiego ZPN. Na Śląsku w kuluarach pada data 18 lipca.

Pytanie nr 2: w jakim składzie te ligi ruszą? Jeśli nie będzie spadków, siłą rzeczy zostaną horrendalnie rozdmuchane – nawet biorąc poprawkę na to, że część klubów z przyczyn finansowych może nie być w stanie przystąpić do rywalizacji na dotychczasowym poziomie. Przykłady pierwsze z brzegu: 37 drużyn w dwóch grupach IV ligi. 21 drużyn w katowicko-sosnowieckiej „okręgówce”. Oj, oj, oj…

– U mnie praktycznie nikt nie chce dzielić lig. Przeważają za to głosy, by jak najszybciej rozpocząć i grać nawet do grudnia – zaznacza Bednarek. Na Śląsku o podziale mówi się więcej. Nawet jeśli nie całych lig, to przynajmniej rund w nich. Jesienią zagrać jedną, normalną, a potem podzielić się na grupy, np. grupy mistrzowską i spadkową. O ile pandemia pozwoli…

***

Wskazanie nawet orientacyjnej daty startu nowego sezonu byłoby bardzo mile widziane, nawet jeśli wszyscy mają świadomość, że to niemalże wróżenie z fusów. Kluby chcą po prostu mieć wyznaczony jakiś horyzont czasowy, do którego mogą się odnieść.

Trudno wyobrazić sobie dla nich coś gorszego niż zapadnięcie w taki „pandemiczny sen” z nieokreśloną datą powrotu do walki o punkty. Ale… nudno i tak nie powinno być. Przynajmniej na początku.

Rzućmy okiem na to, jak dziś prezentują się tabele trzeciej ligi. W grupie I – liderem Sokół Ostróda, punkt przed Legią II Warszawa. Do rozegrania w tej lidze został jeden zaległy mecz. Sokoła z… Legią II. W grupie IV zaś: na czele Hutnik Kraków i Motor Lublin, po 36 punktów. Hutnik wygrał bezpośredni mecz, Motor ma za to lepszy bilans bramek.

Awansować może tylko jedna drużyna, dlatego o tych kalamburach prawniczych jeszcze będzie głośno. I może dobrze. Trochę straszno, trochę śmieszno, ale co nam zostało…


***


Nie tylko piłka

Prezesi wojewódzkich ZPN-ów będą dziś rozmawiać o niższych ligach, ale nie tylko. Ważą się też losy rozgrywek młodzieżowych, kobiecych, beach soccera czy futsalu. W tym ostatnim jest pomysł, by przyznać mistrzostwo (Rekord Bielsko-Biała), rozdać medale (Constract Lubawa, Gatta Zduńska Wola), nie wyłaniać spadkowiczów, a ekstraklasę powiększyć z 14 do 17 zespołów, dokładając 3 beniaminków z I ligi.

556 DRUŻYN w województwie śląskim występuje na poziomie od III ligi do klasy C (7 w III lidze, 32 – w IV, 100 – w „okręgówce”, 200 – w klasie A, 164 – klasie B, a 53 – klasie C).


Na zdjęciu: Wedle terminarza, Ruchy z Chorzowa i Zdzieszowic grałyby w najbliższy weekend. Wydaje się przesądzone, że nie będzie ani tego meczu, ani żadnego innego w ligach od trzeciej w dół.
Fot. Norbert Barczyk/Pressfocus