Defensywa gra na medal

Dwa i pół – tyle wynosi średnia celnych strzałów na bramkę Podbeskidzia w rundzie wiosennej pierwszoligowej rywalizacji. To bardzo mało, a na dodatek [Rafał Leszczyński], golkiper bielskiego zespołu, wszystkie uderzenia rywali zatrzymał. Od czterech spotkań „Leszczu” jest niepokonany i trzeba przyznać, że nie miał zbyt wiele pracy. Według statystyk pięć celnych strzałów na jego bramkę oddali piłkarze chorzowskiego Ruchu. Żaden z nich nie sprawił jednak golkiperowi problemów. Zresztą na palcach jednej ręki możemy policzyć klarowne sytuacje rywali bielskiego zespołu w wiosennych meczach. To jedynie świadczy o tym, że z grą defensywną zespołu Adama Noconia wszystko jest w jak najlepszym porządku.

Potrzebowali Bougaidisa

Podbeskidzie, jako jedyny zespół I ligi, nie stracił jeszcze w tym roku bramki. – Cieszy to, że nasza defensywa spisuje się na miarę oczekiwań – mówi Leszczyński. – Myślę, że wcześniej brakowało nam trochę takiego zawodnika jak Mavroudis Bougaidis w środku defensywy. Świetnie dogaduje się z Mariuszem Malcem i są tego efekty. Generalnie nasza linia defensywy została zimą dość poważnie przebudowana. Tak się stało, że podczas zimowych przygotowań problemy z kontuzjami mieli Paweł Moskwik i Bartosz Jaroch. Trzeba było szukać innych rozwiązań. Na chwilę obecną wygląda to naprawdę solidnie, jakby chłopaki grali ze sobą od kilku lat – dodaje 26-letni golkiper, dla którego seria meczów bez straconej bramki nie jest czymś nowym. – Jeszcze za czasów gry w Dolcanie Ząbki miałem dłuższą serię. O ile dobrze pamiętam, nie wpuściłem gola w ośmiu kolejnych meczach. Towarzyszyły temu jednak zupełnie inne okoliczności. Cieszę się z obecnej passy i chcę, aby trwałą ona jak najdłużej. Ciągle chce być niepokonany – podkreśla golkiper Podbeskidzia, który w tym sezonie nie zawsze był numerem jeden w bramce swojego zespołu. Po porażce 0:4 w Chojnicach, jeszcze w sierpniu, „Leszczu” ustąpił miejsca między słupkami Wojciechowi Fabisiakowi. Ten zagrał w 12 meczach, ale kiedy przepuścił trzy gole w Suwałkach, trener Adam Nocoń wrócił do Leszczyńskiego.

Z kim, jak nie z nimi?

To właśnie Wojciech Fabisiak bronił w meczu z Górnikiem Łęczna, który bielszczanie przegrali jesienią 0:1, a za który chcą się dziś zrewanżować. Warto przypomnieć, że nigdy w historii, czy to w ekstraklasie, czy na jej zapleczu, Podbeskidzie nie przegrało ligowego meczu z łęcznianami przed własną publicznością. – Nasza sytuacja w tabeli wygląda nie najgorzej, ale, przy odrobinie szczęścia, mogliśmy się pokusić o komplet punktów na wiosnę. Chcielibyśmy, aby na naszym koncie było nieco więcej „oczek”. Mecz z Górnikiem nie będzie łatwy. Ten zespół zimą solidnie się wzmocnił. Oglądaliśmy go na wideo i uważam, że łęcznianie nie zasługują na tak niskie miejsce w tabeli. Do końca bić się będą o utrzymanie – prognozuje Rafał Leszczyński. Jak doskonale wiadomo, z zespołami, które grają o życie, rywalizuje się bardzo ciężko. Ale przeciwko komu Podbeskidzie powinno szukać kompletu punktów u siebie, jak nie w starciu z drużyną, która nie wygrała od 12 spotkań, konkretnie od 23 września zeszłego roku? Wtedy Górnik pokonał GKS Tychy. Niespełna tydzień wcześniej zdobył trzy punkty w Chorzowie i było to ostatnie wyjazdowe zwycięstwo tej ekipy.