Defensywa nadal dziurawa. GieKSa rozstrzelana w Opolu

Beniaminek z Bukowej ładnie grał do przodu, przez większość meczu miał optyczną przewagę, zdobył dwie bramki, ale cóż z tego, skoro w tyłach popełniał katastrofalne błędy.


Na razie nie zmienia się nic. GKS po powrocie do pierwszej ligi ma problem z wygrywaniem, traci mnóstwo goli i po 10. kolejce plasować się będzie w strefie spadkowej. Tym razem katowiczanie zostali rozstrzelani w Opolu. Odra oddała na ich bramkę pięć celnych uderzeń i cztery z nich wylądowały w siatce. Łatwość, z jaką rywale dziurawią defensywę GieKSy, jest zatrważająca. Te gole nie są efektem dominacji, przewagi czy nawet inicjatywy, a po prostu… wyprowadzanych akcji.

Opolanie objęli prowadzenie w 21. minucie, gdy Konrad Nowak na lewej flance poradził sobie ze Zbigniewem Wojciechowskim, mocno dośrodkował, Patryk Królczyk nie sięgnął piłki, a z bliska głową do bramki wpakował ją Krzysztof Janus. GKS wyrównał szybko, gdy Filip Szymczak zwieńczył centrę Adriana Błąda z rzutu rożnego. Trudno było wtedy podejrzewać, że jeszcze przed przerwą ekipa Rafała Góraka zostanie rzucona na deski. A jednak. Arkadiusz Piech precyzyjną „główką” wykorzystał dogranie Mateusza Maćkowiaka z lewej flanki, a później tenże Maćkowiak mógł cieszyć się z gola nr 3 mimo rozpaczliwej interwencji Patryka Królczyka. Toczącą się piłkę dobił jeszcze Piech, ale powtórki wykazały, że uczynił to już za linią.

W przerwie Górak wymienił dwóch obrońców – Wojciechowskiego i kapitana Arkadiusza Jędrycha. Tego drugiego zastąpił Grzegorz Janiszewski, na prawy bok wycofany został Arkadiusz Woźniak, a na skrzydło wskoczył Krystian Sanocki. Ożywił ofensywę. Przez większą część drugiej połowy GKS miał zdecydowaną przewagę. Ale Odra na grę w niskim ustawieniu mogła sobie pozwolić, skoro bardzo szybko podwyższyła na 4:1. I to w jaki sposób – efektowną, techniczną asystę zanotował Piech, a Nowak pokonał Królczyka pięknym strzałem lewą nogą w górny róg. Kto wie, czy nie był to najpiękniejszy gol w karierze pomocnika Odry, a swoją drogą – katowiczanina i wychowanka Rozwoju.

To też pewien pech GieKSy, że rywale w meczach z nią strzelają takie gole, ale pechem obecnej sytuacji wyjaśnić się oczywiście nie da. 23 stracone gole w 10 kolejkach to wynik zatrważający jeszcze bardziej niż ledwie 7 punktów. Cóż z tego, że w Opolu nie poddała się, zdobyła bramkę nr 2 (swojak Piotra Żemły po dośrodkowaniu Patryka Szwedzika i strzale Sanockiego)? W ofensywie jest bez zarzutu, może wręcz lepiej niż dobrze, ale z taką postawą całego zespołu w tyłach drużynie będzie bardzo, bardzo trudno. 4 w plecy z Chrobrym, 4 z Arką, teraz 4 z Odrą… Tak się nie da.

Za tydzień, w niedzielę, do Katowic przyjedzie zamykający obecnie tabelę Stomil i starcie to bęzie miało naprawdę wielką wagę. A potem – domowe derby z GKS-em Tychy. Co prawda w tym terminie na zgrupowaniu kadry młodzieżowej ma przebywać Filip Szymczak, ale jak poinformowano nas w piątek przy Bukowej, raczej nie będzie chęci przełożenia tego meczu. Choć kto wie, może czas na spokojną pracę też by się przydał…


Odra Opole – GKS Katowice 4:2 (3:1)

1:0 – Janus, 21 min (głową), 1:1 – Szymczak, 30 min (głową), 2:1 – Piech, 38 min (głową), 3:1 – Maćkowiak, 42 min, 4:1 – Nowak, 52 min, 4:2 – Żemło, 69 min (samobójcza)

Sędziował Łukasz Kuźma (Białystok).

ODRA: Kuchta – Mikinicz, Żemło, Tkocz, Maćkowiak – Trojak, Niziołek (70. Pawlik) – Janus (88. Spychała), Marzec (80. Żak), Nowak (71. Sauczek) – Piech (70. Czapliński). Trener Piotr PLEWNIA.

GKS: Królczyk – Wojciechowski (46. Sanocki), Jędrych (46. Janiszewski), Kołodziejski, Pawłas – Jaroszek, Figiel (62. Urynowicz) – Kiebzak (62. Szwedzik), Błąd, Woźniak – Szymczak (63. Kozłowski). Trener Rafał GÓRAK.


Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus