Defensywa, to prawdziwe wyzwanie dla Dziółki

Po ostatniej porażce z Bruk-Betem Termalicą, katowiczanie zgodnie powtarzali, że przekleństwem są dla nich stałe fragmenty gry w wykonaniu rywali. Echa te pobrzmiewają też choćby w przedmeczowej wypowiedzi Rafała Remisza. – Naprawdę trudno wyjaśnić, dlaczego w tak wielu spotkaniach traciliśmy bramki, których mogliśmy uniknąć – mówił klubowym mediom obrońca GieKSy, który jedzie do swego rodzinnego miasta, by zagrać przeciwko macierzystemu klubowi („Od najmłodszych lat kibicowałem Stomilowi. Później udało mi się w jego barwach rozegrać sporo meczów”).

Te przeklęte rogi i auty…

Katowiczanie rzeczywiście w dwóch ostatnich spotkaniach tracili gole (i punkty) po stałych fragmentach gry, i to wszelkiego rodzaju (z Puszczą – aut, z Bruk-Betem – rzut rożny i wolny). Gdyby jednak zliczyć wszystkie gole rywali, okaże się, że tych „ze stojącej piłki”… wcale nie jest tak wiele!

Policzmy: bramka Daniela Tanżyny z GKS-u Tychy z futbolówki „wracającej” w pole karne po wcześniejszym dograniu z wolnego; Krzysztof Gancarczyk z GKS-u Jastrzębie wieńczący akcję rozpoczętą autem; wreszcie Tomasz Mikołajczak z Chojniczanki, pakujący piłkę do siatki po rogu. No i wspomniane już trzy trafienia niepołomiczan i niecieczan. Sześć trafień po stałych fragmentach. Nie tak wiele: 40 procent z 15 goli straconych w 10 kolejkach.

… i te przeklęte kontry

Piszemy „nie tak wiele”, bo – zwracał na to uwagę Jacek Paszulewicz po zakończeniu ub. sezonu – owe stałe fragmenty były piętą achillesową (w ujęciu statystycznym) jego drużyny wiosną. – Generalnie straciliśmy niewiele bramek (10 – dop. red.), z czego ledwie trzy z gry – analizował były już szkoleniowiec. W domyśle – siedem po stałych fragmentach. 70 procent! To zaś – w zestawieniu ze stratami tej jesieni – oznacza, że obecnie katowiczanie są po prostu dużo mniej skuteczni w destrukcji niż wiosną. Równie wiele strat, co po stałych fragmentach, ponieśli w tej rundzie po szybkich kontrach przeciwników, przy czym jedną z nich – w Częstochowie – uruchomili… własnym rzutem rożnym!

Zgoda do końca roku

Wyzwaniem dla następcy Paszulewicza będzie więc uporządkowanie poczynań defensywnych całej drużyny. Wciąż jednak oficjalnie nie wiadomo, kiedy tenże zostanie przedstawiony. W Olsztynie zespół poprowadzi Jakub Dziółka; wniosek wysłany z Bukowej o licencję dla niego do końca bieżącego roku został przez PZPN rozpatrzony pozytywnie. W klubie zresztą wciąż nie odpowiedzieli jednoznacznie „nie” jego dalszej pracy w roli pierwszego trenera….

 

 

Rekonwalescenci i pacjenci

Katowiczanie pojechali do Olsztyna z dwoma „rekonwalescentami”: Jakubem Wawrzyniakiem (siedział już na ławce rezerwowych w meczu z Bruk-Betem) oraz Arkadiuszem Woźniakiem, wcześniej borykającymi się ze skręceniem kostki. Trudno jednak mówić o pełnej satysfakcji kadrowej: w minionych dniach czterech GieKSiarzy dopadły przeziębienia, skutkujące absencjami na treningach. Pole manewru przy zestawianiu jedenastki jest więc i tak ograniczone.