Demolka po przerwie. Cztery gole „górali”

Padający nieustannie deszcz na pewno nie ułatwiał zadania obu zespołom, choć trzeba przyznać, że murawa na Stadionie Miejskim w Bielsku-Białej spisywała się bez zarzutu. Od pierwszych minut stroną przeważającą byli gospodarze, którzy starali się narzucić rywalowi własny styl gry. Podbeskidzie częściej utrzymywało się przy piłce, głównie na połowie przeciwnika, ale im bliżej było bramki, tym gorzej. Zasieki defensywne bełchatowian były bowiem szczelne i ciężko było się „góralom” przedostać w okolice bramki rywala. Inna sprawa, że gospodarze nie mieli za bardzo pomysłu na to, jak sforsować defensywę przeciwnika.

Śliska piłka zachęcała do tego, aby próbować strzałów z dystansu. O takie rozwiązanie próbowali pokusić się m.in. Karol Danielak i Adrian Rakowski, ale ich uderzenia były blokowane. Podobnie, jak w przypadku Mateusza Marca, który podczas jednego z nielicznych wypadów GKS-u pod bramkę rywala został zablokowany dwukrotnie. W obronie Podbeskidzia cały czas bardzo czujny by przede wszystkim Dmytro Baszłaj, a koncentracji nie stracił również Rafał Leszczyński, który dzięki dobremu ustawieniu zażegnał niebezpieczeństwo po dośrodkowaniu z lewej strony boiska.

W 37. minucie meczu zaistniała pewna kontrowersja, bo Marko Roginić odebrał piłkę ostatniemu obrońcy Bełchatowa, Marcinowi Grolikowi, i ruszył na bramkę Pawła Lenarcika. Po chwili, ale jeszcze przed polem karnym rywala, został powalony na murawę i w pierwszym momencie wydawało się, że był faulowany. Nie pierwszy zresztą raz w tym spotkaniu. Sędzia Łukasz Szczech był bardzo blisko całej sytuacji i nakazał, ku sporemu zdziwieniu bielskich kibiców, grać dalej.

Na początku drugiej połowy, dość niespodziewanie, zaatakowali przyjezdni, ale Rafał Leszczyński pewnie poradził sobie z główką Macieja Masa. Chwilę później nastąpiły trzy minuty, które… wstrząsnęły gośćmi. Najpierw pięknym dośrodkowaniem z prawego skrzydła w pole karne popisał się Karol Danielak. W szesnastce najwyżej wyskoczył Marko Roginić, który mimo asysty obrońców zdołał pokonać – strzałem głową – Lenarcika.

Spiker właśnie kończył wyczytywanie nazwiska strzelca pierwszej bramki, kiedy to Roginić… na listę strzelców wpisał się po raz drugi. Bełchatowianie popisali się wyjątkową nieporadnością i stracili piłkę na własnej połowie. Adrian Rakowski nie zastanawiał się zbyt długo i posłał prostopadłą piłkę do Marko Roginicia. Chorwat wpadł w pole karne, na dużym spokoju minął bramkarza GKS-u, i pewnie skierował piłkę do siatki. Goście reklamowali pozycję spaloną, ale sędziowie byli niewzruszeni.

Dramat graczy beniaminka ekstraklasy dopełni się dwie minuty później. Mecz, po czerwonej kartce, przedwcześnie skończył się dla Pawła Czajkowskiego, a w kolejnych minutach Podbeskidzie robiło z rywalem – dosłownie – co chciało. Główkę Dmytro Baszłaja, który zapędził się w pole karne rywala, z najwyższym trudem obronił Lenarcik, ale chwilę później bełchatowski golkiper był już bezradny. Tym razem „oko w oko” – po dobrym podaniu z głębi pola – stanął z bramkarzem gości Karol Danielak.

Skrzydłowy „górali” spokojnie minął Lenarcika, który nawet nie próbował go faulować, bo doskonale wiedział, czym to się skończy, i strzałem z ostrego kąta wtoczył piłkę do siatki, dobijając rywala. Było to już siódme w tym sezonie trafienienie Danielaka w I lidze. Rozochoceni „górale” atakowali dalej i chwilę później mogło być 4:0. Rafał Figiel zagrał do Baszłaja, który kolejny raz znalazł się w polu karnym, ale będąc dwa metry od pustej bramki… nie trafił w piłkę.

Po kilkunastu minutach przestoju następną akcję bielszczan napędził lewym skrzydłem Łukasz Sierpina. Futbolówka trafiła następnie do Damiana Hilbrychta, który zagrał przed bramkę. Tam nieco się zakotłowało, ale ostatecznie bardzo efektownie do strzału przewrotką złożył się Mateusz Sopoćko. Rezerwowy Podbeskidzia nie miał trudnego zadania, bo nie był pilnowany przez rywala i efektownym strzałem z kilku metrów zdobył swojego premierowego gola w barwach Podbeskidzia i ustalił wynik spotkania. W drugiej połowie bielszczanie zdemolowali rywala.

Podbeskidzie Bielsko-Biała – GKS Bełchatów 4:0 (0:0)

1:0 – Roginić, 54 min, 2:0 – Roginić, 55 min, 3:0 – Danielak, 63 min, 4:0 – Sopoćko, 81 min.

PODBESKIDZIE: R. Leszczyński – Jaroch, Baszłaj, Osyra, Modelski – Danielak, Sieracki (75. Sopoćko), Rakowski (65. Hilbrycht), Figiel, Sierpina – Roginić (83. Martin).

BEŁCHATÓW: Lenarcik – Grzelak, Grolik, Kołodziejski, Szymorek – Wołkowicz (63. Wolański), Czajkowski, Marzec, Małachowski, Putin (72. Flaszka) – Mas (64. Kocyła).

Sędziował Łukasz Szczech (Kobyłka). Widzów 2241. Żółte kartki: Sieracki, Baszłaj – Czajkowski, Mas, Małachowski, Putin. Czerwona kartka: Czajkowski.