Demolka w Niżnym Nowogrodzie. Anglia w 1/8 finału

W założeniu każdego kibica reprezentacji Anglii przed wielkim turniejem dominuje poczucie, że prędzej czy później „Synowie Albionu” i tak przegrają. Nawet w okolicznościach zupełnie niezrozumiałych i z rywalem, którego teoretycznie nie powinni się bać. Dlatego też przed konfrontacją z Panamą angielskie media były ostrożne. Pisano jedynie o tym, aby wykorzystać szansę awansu do 1/8 finału, która nadarzyła się po sobotnim zwycięstwie Belgii nad Tunezją. To, co wydarzyło się wczoraj na stadionie w Niżnym Nowogrodzie, przerosło jednak oczekiwania nawet najbardziej optymistycznie nastawionych sympatyków reprezentacji Anglii.

Pierwsze gole w kadrze

W pierwszej połowie podopieczni trenera Garetha Southgate’a dosłownie zmietli Panamczyków z powierzchni boiska. Byli do bólu skuteczni i wykorzystali właściwie wszystkie nadarzające się okazje. Dość powiedzieć, że oddali w tej odsłonie pięć celnych strzałów na bramkę przeciwnika i wszystkie próby skończyły się golami. Zaczął John Stones, który wykorzystał kapitalne dośrodkowanie Kierana Trippiera, a wyraźnie w tej sytuacji zaspali panamscy defensorzy. Na 2:0 podwyższył Harry Kane, który wykorzystał rzut karny. Piłkarz Tottenhamu nie spodziewał się wówczas, że po upływie 23 minut raz jeszcze będzie wykonywał jedenastkę. W międzyczasie kapitalnym strzałem pod poprzeczkę popisał się Jesse Lingard z Manchesteru United, a czwartą bramkę zdobył, a jakże, Stones. Obrońca Manchesteru City trafił do siatki głową, a sytuacja jest o tyle ciekawa, ponieważ zawodnik ten nigdy wcześniej nie strzelił gola w narodowych barwach. A wczoraj takiej sztuki dokonał aż dwa razy.

Zadecydują kartki?

Tuż przed przerwą w rolę egzekutora rzutu karnego po raz kolejny wcielił się Harry Kane. Uderzył niemal identycznie, jak za pierwszym razem i Jaime Penedo był bez szans. Od pierwszych minut drugiej odsłony Anglicy zaczęli się oszczędzać. Nie forsowali tempa i grali bardzo spokojnie. Nie przeszkodziło im to jednak w strzeleniu szóstego gola. W całej bramkowej sytuacji sporo było jednak przypadku. Na uderzenie z dystansu zdecydował się Ruben Loftus-Cheek. Piłka trafiła w… piętę Kane’a i to jemu zapisano gola. Arbiter z Egiptu nie był pewien decyzji, bo w pierwszej chwili wydawało się, że autor gola był na spalonym. Telewizyjne powtórki rozwiały jednak wątpliwości.
Panama strzeliła honorowego gola, który sporo zmienił jeżeli chodzi o sytuację w grupie G. Chodzi bowiem o to, że prowadząc 6:0 Anglicy mieli lepszy bilans bramek od Belgii i do awansu do 1/8 finału z pierwszego miejsca wystarczałby im remis w następnym spotkaniu. A tak oba zespoły mają identyczny bilans bramek, zatem remis w czwartkowym meczu, który ostanie rozegrany w Kaliningradzie, spowoduje, że o kolejności w grupie zadecyduje… ranking fair play. Na razie w lepszej sytuacji są Anglicy, którzy zostali napomniani dwukrotnie. Belgowie obejrzeli natomiast trzy żółte kartki.

Anglia – Panama 6:1 (5:0)
1:0 – John Stones 8 min
2:0 – Harry Kane 22 min
3:0 – Jesse Lingard 35 min
4:0 – John Stones 40 min
5:0 – Harry Kane 45+1 min
6:0 – Harry Kane 62 min
6:1 – Felipe Baloy 78 min

Anglia: Pickford – Walker, Stones, Maguire – Trippier (70. Rose), Loftus-Cheek, Henderson, Lingard (63. Delph), Young – Sterling, Kane (63. Vardy)

Panama: Penedo – Murillo, Torres, Escobar, Davies – Barcenas (69. Arroyo), Cooper, Gomez (69. Baloy), Godoy (62. Avila), Jose Luis Rodriguez – Perez

Żółte kartki: Ruben Loftus-Cheek (Anglia) oraz Armando Cooper, Fidel Escobar, Michale Murillo (Panama)