Derbowa strzelanina w konspiracji

Niewiele zabrakło do kompromitacji GKS Katowice w starciu z drugoligowym Rozwojem. Ostatecznie, ponad dwugodzinny mecz, zakończył się remisem 3:3.

Dlaczego kompromitacji? Ano dlatego, że w ostatniej tercji GKS męczył się z… juniorami Rozwoju. II-ligowiec kończył sparing, mając na boisku 11 młodzieżowców, z których tylko jeden, Piotr Barwiński, mógł pochwalić się dowodem osobistym.

Chcą się uczyć

Młodzi chłopcy z ul. Zgody 28 stawili dzielny opór kandydatowi do awansu do ekstraklasy i przegrali tę 45-minutową część tylko 1:2, tracąc drugiego gola kilkadziesiąt sekund przed końcowym gwizdkiem. Wcześniej sami, za sprawą Bartosza Marchewki, 17-latka, który tej zimy był na testach w GKS-ie, któremu prywatnie kibicuje, zdobyli po kontrze ładną bramkę. Błysnął też Bartosz Neugebauer. Golkiper, który kilka dni wcześniej skończył 16 lat, obronił w świetnym stylu rzut karny, egzekwowany przez Armina Cerimagicia!

– Widać, że praca z młodzieżą stoi w naszym klubie na fajnym poziomie. Efekty tego widzimy. Szkoda tylko, że straciliśmy tego trzeciego gola, bo wynik mógł być dla nas jeszcze okazalszy. Trzeba się jednak cieszyć, że mamy takich zdolnych chłopaków, którzy chcą słuchać i się uczyć – przyznawał Rafał Bosowski, jeden z trenerów Rozwoju.

II-ligowiec przez wcześniejsze dwie tercje, grano trzy razy po 45 minut, występował w miarę w optymalnym składzie.Brakowało jedynie kontuzjowanych Michała Czekaja, Przemysława Mońki i Michała Płonki. Zespół z ul. Zgody bardzo szybko wyszedł zresztą na dwubramkowe prowadzenie.

Wszyscy obserwują…

„Gieksa” kontaktowego gola strzeliła dopiero, gdy na murawie pojawił się jej „pierwszy garnitur”. Choć trener Jacek Paszulewicz był daleki od takich porównań. – Trudno kibicowi wywnioskować, która z tych jedenastek wyjdzie w sobotę w Niepołomicach na pierwszy mecz ligowy – utrzymywał szkoleniowiec. – Zawodnicy od kilku tygodni udowadniają codziennie swoją przydatność do zespołu. Kilkukrotnie graliśmy w trakcie sparingów w optymalnym zestawieniu. Wszyscy obserwują poczynania GKS-u, dlatego nie chcąc odkrywać wszystkich kart, trochę w tych jedenastkach namieszaliśmy. Najważniejsze, że sparing się odbył. Warunki były niesprzyjające, padał śnieg, boisko było oblodzone. Dobrze, że to już za nami. Zagraliśmy trzy razy po 45 minut, bo chciałem, by wszyscy zawodnicy mieli szansę występu w większym wymiarze czasu. Wybiegali swoje kilometry i z tego jesteśmy zadowoleni – tłumaczył Paszulewicz.

Dodajmy, że sparingowe derby Katowic rozpoczęły się w sobotę o godz. 10.00 na boisku MOSiR „Kolejarz” w dzielnicy Józefowiec. GKS – w formie małej konspiracji – ustalił z Rozwojem, by nie informować w internecie o tym, kiedy i gdzie zostanie rozegrany.