Derby południa na Kostuchnie

„Lepiej mieć gorola przy stole niż podlesioka w stodole” – to pewnie mało dyplomatyczne powiedzenie zostało odkurzone przy okazji poprzednich derbów MK Górnika z Podlesianką, czyli drużyn z sąsiednich dzielnic południowej części Katowic, których stadiony dzieli ledwie 2,5 kilometra. W ubiegłym sezonie dwukrotnie górą było Podlesie – 4:2 u siebie i 3:1 na wyjeździe – a zwłaszcza mecz w Kostuchnie wzbudził mnóstwo emocji. Dziś o 11.00 powtórka – w ramach 5. kolejki rozgrywek klasy okręgowej.

Szyderstwa z górki

– Rok temu było tam bardzo gorąco, ten mecz miał w sobie wiele negatywnej energii. To historyczne animozje, które trudno mi zrozumieć. Nie jestem co prawda rodowitym podlesianinem, ale gram tu już 15 lat i z niektórych źródeł słyszało się, że w latach powojennych ludzie z Kostuchny potrafili wręcz przychodzić na mecze Podlesianki, stawać na takiej górce i szydzić z niej, gdy przegrywała – opowiada Dawid Brehmer, wieloletni kapitan i jedna z najbardziej rozpoznawalnych twarzy klubu z Podlesia.

Wstęp na mecze „eMKi” jest darmowy, ale dziś za 5 złotych sprzedawane będą bilety. Kibice z Kostuchny zbierali nawet zamówienia na okolicznościowe derbowe t-shirty. To pokazuje, jak ważne są to derby dla lokalnej społeczności. Ostatnimi czasy zawsze gromadziły na trybunach po kilkaset osób.

– Dla „eMki” te mecze mają większą wartość. My jeździmy tam z obowiązku. Nie lubimy grać w Kostuchnie, na tym fatalnym, sztucznym, bardzo małym boisku, na którym zatracają się walory piłkarskie. Teraz nastawiamy się wręcz na wojnę, taką czysto fizyczną, a nie piłkarską. Liczę, że podobnie jak w wiosennych derbach rozegranych na Podlesiu, tak i teraz będzie trochę wzajemnego szacunku i bardzo fajne widowisko. Jesteśmy amatorami, w „okręgówce” zwykle gra się przy niewielkiej liczbie ludzi. Na Podlesiu z frekwencją akurat nie ma problemu, ale bywają wyjazdy, gdzie grasz dla kilkunastu osób. W sobotę zapowiada się komplet. Będzie można poczuć się ważniejszym – śmieje się Dawid Brehmer.

Wpis podleski

Młodszy brat Dietmara, aktualnie II trenera Pogoni Szczecin, o dzisiejszej rywalizacji między klubami z Kostuchny a Podlesiem mówi z dystansem. – Może zabrzmi to nieskromnie, ale funkcjonujemy na innym pułapie organizacyjnym i finansowym. To przepaść jednej-dwóch lig, co nie znaczy oczywiście, że na boisku nie będą rywalizować z nami jak równy z równym. Większość zawodników „eMKi” to byli zawodnicy Podlesianki; tacy, którzy się u nas nie załapali albo zrezygnowali. W CV mają w każdym razie wpis „podleski”. Nie odbieram im charakteru, potrafią się zmobilizować – przyznaje Brehmer.

Po czterech kolejkach Podlesianka ma na koncie 9 punktów, w środę przegrała z Cyklonem Rogoźnik. MK Górnik zgromadził 6 „oczek”. Katowickie zespoły mierzą się z nowymi rywalami, bo podokręg katowicki po reformie rywalizuje z sosnowieckim – a nie tyskim, jak miało to miejsce wcześniej.

– Poziom jest wyższy i to można już powiedzieć ze 100-procentową pewnością. Osobiście nie pamiętam, by w „okręgówce” grała tak duża liczba zawodników z doświadczeniem z ekstraklasy czy I ligi. My mamy Seweryna Gancarczyka, bardzo mocno wygląda Szczakowianka z Chwalibogowskim czy Fonfarą, w Rogoźniku grają Gielza i Markowski. O awans będzie dużo trudniej niż wcześniej. Walczy większa grupa zespołów. Chcą go nie tylko w Szczakowej, ale też w Górniku Wojkowice, a i my nie stawiamy siebie na straconej pozycji. Martwimy się jedynie, że nie skompensowaliśmy latem straty Bartosza Nowotnika, który odszedł do Rekordu – opowiada nasz rozmówca.

Czekając na „Niebieskich”

W Podlesiu kibice żyją w ostatnich dniach nie tylko derbami z sąsiadami z Kostuchny – ale też zaplanowanym na 10 września meczem z Ruchem Chorzów w ramach III rundy Pucharu Polski na szczeblu podokręgu. – Gdyby ktoś kilka lat temu powiedział mi, że na Podlesie przyjedzie Ruch, by rozegrać mecz o stawkę, to złapałbym się za głowę i nie uwierzył. Niestety, będziemy musieli zorganizować go bez grupy kibiców z Chorzowa. To chyba niemożliwe, by się pojawiła. Jesteśmy w kontakcie z policją, czekamy na decyzję podokręgu. Nie chcemy też przenosić spotkania na Cichą, bo to sprowadziłoby je do roli sparingu. W Chorzowie jest bojkot, a naszych kibiców wybrałaby się tam pewnie garstka. Grając u siebie, będziemy mogli mówić o historycznym wydarzeniu. Sportowo mamy pokorę, ale wcale nie czujemy się na straconej pozycji. Wiosną graliśmy w Pucharze Polski z Rekordem i przegraliśmy 0:2 po naprawdę dobrym meczu, a Ruch wydaje się teraz ciut słabszy niż wtedy bielszczanie. W tym upatrujemy swojej szansy, ale presji na sprawienie niespodzianki nie czujemy – przekonuje Dawid Brehmer.

 

Na zdjęciu: Podlesianka Katowice gotowa do meczu z lokalnym rywalem.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ