„Diabeł” nobilitowany

Zaraz po wylądowaniu na Okęciu, szkoleniowca MKS-u Będzin dopadło szaleństwo. Pytań od kibiców i dziennikarzy nie było końca.

Robił sobie jaja…

– Słyszałem, że kibice okrzyknęli mnie bohaterem, ale prawdę mówiąc – robię sobie z tego jaja. Naprawdę mogę sobie tylko z tego żartować, bo mam świadomość, że pojechałem na turniej prosto z wakacji. To chłopaki sami w pełni zapracowali sobie na te medale, a ja cieszę się, że mogłem być częścią tej szalonej ekipy – mówi nie tracący ani na moment poczucia humoru Jakub Bednaruk, który zaraz po powrocie do domu wyszedł na spacer ze „Stefanią”, swoim ulubionym psem rasy golden retriever.

– Muszę teraz ponownie się aklimatyzować, by nie usnąć w dzień – śmieje się szkoleniowiec, który już zakończył swój krótki „romans” z kadrą narodową. Ostatni etap przygotowań do turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich poprowadzi już bowiem Vital Heynen, pierwszy trener reprezentacji.

Bednaruk nie może i nie chce komentować wcześniejszego wyjazdu Belga do Polski, przed meczem o brąz z Brazylią. – Pomidor – to najczęściej używane przez niego słowo, gdy pytamy go o reakcję samych zawodników na zachowanie selekcjonera. – To mój koniec z kadrą. Zresztą to nie Vital Heynen, ale PZPS mnie zaprosił do krótkiej współpracy z reprezentacją. Za dwa tygodnie melduję się w MKS-ie Będzin i ruszamy z wstępnymi przygotowaniami do nowego sezonu – zaznacza szkoleniowiec, który ogromne wyróżnienie, jakie spadło na niego przy okazji Ligi Narodów zamierza przełożyć na dobre wyniki w pracy z klubem.

A w Będzinie nie ukrywają radości w związku z obecnością Bednaruka w sztabie szkoleniowym reprezentacji, a przede wszystkim – jego udziałem w sukcesie kadry.

– To ogromne wyróżnienie dla klubu i jednocześnie wyzwanie. Mamy u siebie trenera kadry, więc my też musimy sprostać nowym wymaganiom. Zainteresowanie MKS-em rośnie, kibice cały czas pukają do nas, pytają o bilety i karnety na nowy sezon. Na ten moment nic lepszego nie mogło nas spotkać – przyznaje Michał Kocyłowski, nowy prezes klubu, który nie tak dawno sprowadził do Będzina Bednaruka. Kocyłowski zamierzał odebrać swojego szkoleniowca z lotniska w Krakowie, ale popularny „Diabeł” ostatecznie zakończył lot z Chicago w Warszawie i prezes musiał spasować…

Miał ich tylko pilnować

Wróćmy jeszcze do wydarzeń w Chicago, które na całe życie zostaną w głowie Bednaruka. Gdy pytamy go, co czuł, gdy zaraz po zwycięskim spotkaniu o brąz z „Canarinhos” pofrunął, podrzucany ochoczo przez zawodników, uśmiecha się figlarnie… – Ja ich za to opieprzyłem. Powiedziałem chłopakom, by przestali się wygłupiać. To były z ich strony żarty i normalne jaja. Przecież ja tam poleciałem tylko po to, by ich przypilnować. Po nic więcej – zaznacza szkoleniowiec.

To „pilnowanie” wychodziło mu tak dobrze, że niewiele brakowało, a biało-czerwoni zagraliby o pełną pulę. – Moim zdaniem nie było na to większych szans. Rosjanie wcześniej celowo wystawili drugą szóstkę, by oszczędzić na nas pierwszy skład. Mecz półfinałowy z nami mieli pod kontrolą, wygrali jak najbardziej zasłużenie. Po prostu nas dopadli i nie było na nich sił. Ale i tak odnieśliśmy ogromny sukces, inni przygotowywali się specjalnie do Final Six, chociażby Iran czy USA, a my pojechaliśmy na fantazji i szaleństwie.

Chłopaki lubią brąz!

No i zrobiliśmy wynik. Jak dotarliśmy do Chicago, to wszyscy chcieli z nami grać. Wiedzieli, że przyjechaliśmy na finały z wakacji, że będziemy łatwym kąskiem. A po dwóch dniach nikt już z nami nie chciał grać. Już się nas wtedy bali – zaznacza Bednaruk.

Po meczu o 3. miejsce z Brazylią była ogromna radość i euforia, ale już na drugi dzień nasi chłopcy nie mogli wstać z łóżek. – Widziałem to jak schodzili na śniadanie. Ciężko im to szło. Poruszali się prawie na czworakach, z ogromnym wysiłkiem obolałych mięśni. Okropnie bolały ich nogi, barki… Ale charakter ułański zachowali – śmieje się na koniec Bednaruk i dodaje, że już w samolocie zawodnicy odzyskali wigor. – Musiałem ich pilnować, bo stewardessy wręcz ich zaczepiały… – żartuje jednorazowy zastępca trenera Heynena.

Na zdjęciu: Jakub Bednaruk poprowadził kadrę tylko w jednym meczu i od razu odniósł wielki sukces.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ