Dietmar Brehmer: Jestem wyjątkowo spokojny

 

W ostatnim sparingu przegraliście aż 0:3 z drugoligową Skrą Częstochowa. Na ile to pana zaniepokoiło?
Dietmar BREHMER: – Z pewnością trzeba powiedzieć, że przegraliśmy w słabym stylu. Zakładaliśmy, że może być trudno, bo w ostatnim okresie ciężko trenowaliśmy. Dokonaliśmy też kilku zmian w składzie i mieliśmy w jakiś sposób wkalkulowane, że możemy wyglądać na boisku inaczej niż zwykle. Ten styl, w którym przegraliśmy, dał nam trochę do myślenia, w pewnym sensie postawił nas na nogi – bo pokazał, jak wiele jeszcze pracy przed nami. Dość dobrze ten mecz przeanalizowaliśmy. Dalej robimy swoje. Chłopaki zrozumieli przekaz. Łatwo rzucało się w oczy to, czego nam brakowało. Zespół przyjął to do wiadomości. Mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach będziemy prezentować się lepiej.

Ta porażka postawiła też na baczność w wymiarze poszukania jeszcze wzmocnień dla drużyny?
Dietmar BREHMER: – Jeśli podpiszemy kontrakt z Witalijem Frdotowem, to w zasadzie będziemy mieli kadrę zamkniętą. Wiadomo, że dopóki okno transferowe jest otwarte, to różnie może być, ale nawet jeśli ktoś do nas by miał trafić, to automatycznie musielibyśmy też poczynić ruchy w drugą stronę. Domykamy skład, musiałaby się nadarzy jakaś wyjątkowa okazja na rynku do wykorzystania. Dziś mamy po dwóch zawodników na daną pozycję. Dołączyli do nas Czernysz, Kostrzycki, Weinzettel, Tabiś. Licząc jeszcze Fedotowa, pozyskaliśmy pięciu piłkarzy, a straciliśmy sześciu. W miarę się to bilansuje.

Fedotow pozytywnie zaskoczył? Testując Ukraińca, nie mieliście nic do stracenia, a może okazać się wzmocnieniem.
Dietmar BREHMER: – W sparingach udowodnił wysoką jakość piłkarską. Bardzo na niego liczymy; na to, że wzmocni konkurencję w środkowej strefie. Gramy teraz na dwójkę ofensywnych środkowych pomocników. Z Witalijem, mamy do wyboru czterech, bo jeszcze Boneckiego, Czyżyckiego i Timmermansa. Fajnie to wygląda, jesteśmy zabezpieczeni. Mam nadzieję, że Fedotow szybko się zaaklimatyzuje. Myślę, że już teraz złapał kontakt z drużyną, ona bardzo pozytywnie go przyjęła. Najważniejsze jest i tak to, że broni się na boisku, ma wysokie umiejętności. Do tego już teraz widzimy, że cechuje go otwartość, pozytywne podejście do życia, co powinno pomóc mu sprzedać te wysokie umiejętności piłkarskie. Jeśli jeszcze podszlifuje trochę angielski i polski, to będzie mu łatwiej. Ale i tak w tej chwili nie ma żadnych problemów komunikacyjnych.

Zastanawialiście się nie nad jego umiejętnościami, a poziomem zaniedbania fizycznego, bo dotąd w tym sezonie nie miał klubu. Czy będzie gotowy, by zagrać 90 minut na inaugurację I-ligowej wiosny?
Dietmar BREHMER: – Wierzę w to. Choć przez pół roku nie grał, to w sparingach wybiegał porządny dystans podczas tych 45 minut, kiedy przebywał na murawie. Ze Skrą przebiegł wręcz najwięcej w całej naszej drużynie. Starał się. Trudno określić, czy da radę 60, 70 czy 90 minut, ale nie jest to piłkarz zupełnie nieprzygotowany motorycznie. Już teraz jest nieźle, a przez trzy tygodnie, które zostały do startu rundy wiosennej, postaramy się go tak „wygładzić” by był gotowy na dłuższe minutowe wyzwania.

Polska pierwsza liga faktycznie może być dla niego przystankiem, jak wskazuje na to jego CV?
Dietmar BREHMER: – Możliwości w ofensywie ma bardzo duże. Musimy go jeszcze odpowiednio ustawić, bo będziemy też wymagać wielu zadań defensywnych. Chcemy Fedotowa na to przygotować, trochę pracy przed nami, ale mówimy przecież o zawodniku, który grał na bardzo wysokim poziomie w ekstraklasie ukraińskiej, drugiej lidze rosyjskiej, młodzieżowych reprezentacjach Ukrainy. Przypadkowi ludzie na taki szczebel raczej nie trafiają. Sprawdzaliśmy go też u źródeł, podpytywaliśmy. Rozmawialiśmy choćby z trenerem, który kiedyś z nim pracował. Wystawił pozytywną opinię. Wiadomo, że doza ryzyka w przypadku takich transferów zawsze istnieje, ale jestem dość spokojny. Uznaliśmy, że jeśli przejdzie testy medyczne, to podejmiemy z zarządem to ryzyko.

Ryzyko i dużą odpowiedzialność bierze pan też na siebie w przypadku transferu Kacpra Tabisia z GKS-u Katowice. To pański pomysł, a 20-latek ostatnio był rezerwowym w drugiej lidze.
Dietmar BREHMER: – Ale złapał trochę minut zarówno jesienią, jak i w poprzednim sezonie, gdy Katowice były jeszcze w pierwszej lidze. Odpowiedzialność? Biorę ją na siebie przy każdej decyzji, bo na tym polega praca trenera. Przyznam, że w Opolu pracujemy na bardzo dużym zaufaniu. Współpraca układa nam się naprawdę fajnie – w gronie sztabu, zarządu. Dużo rozmawiamy, każda decyzja jest przemyślana. Nie jest tak, że tylko ja podejmuję ryzyko i biorę odpowiedzialność. U mnie jest ona największa, ale rozkłada się na wszystkich. Kacpra sprawdzaliśmy wszyscy. Każdy ma jakieś znajomości, kontakty, źródła, w których podpytywał o Tabisia. To naprawdę przemyślany transfer. Razem z Franciszkiem Wróblewskim będą rywalizować o miejsce na prawej obronie. To dobry układ, bo nie musimy kombinować z młodzieżowcami. Nie będzie tak, że gdy wypadnie jeden, to trzeba będzie dokonywać od razu kilku zmian w składzie. Cieszę się, że przeprowadziliśmy ten transfer, bo długo o niego walczyliśmy. Różne były koleje rzeczy w tym temacie, ale tak to już bywa. Jeden transfer przebiega sprawniej, inny mniej. Najważniejsze, że Kacper jest już z nami.

W Rozwoju Katowice był przede wszystkim prawym pomocnikiem. Pan traktuje go teraz jako prawego obrońcę?
Dietmar BREHMER: – W zasadzie zarówno Tabiś, jak i Wróblewski, mogą też grać na prawej pomocy, tyle że wśród bocznych pomocników jest duża konkurencja. Mamy Mikinicza, Błanika, Janusa, Czernysza. Oni rywalizują między sobą o dwa miejsca w składzie.

Mocno śledzi pan to, co dzieje się w innych drużynach z dołu pierwszoligowej tabeli?
Dietmar BREHMER: – Ruch transferowy jest bardzo duży. Rzecz jasna, że w jakiś sposób mnie to interesuje, ale przede wszystkim uważam, że bardzo mądrze postępuje Odra. Nasze transfery były przemyślane. Liga nas zweryfikuje, ale dziś jestem zadowolony z naszej polityki. Działamy w rozsądny sposób, nie ściągamy przypadkowych ludzi, zawodników kontraktowaliśmy po długich rozmowach i przemyśleniach. Z Fedotowem było ich pięć, a trzeba jeszcze w zasadzie liczyć ruchy z końcówki rundy jesiennej – czyli Arkadiusza Piecha i Mateusza Kuchtę. W lidze trzeba będzie udowodnić wartość, ale jestem wyjątkowo spokojny. Jedynie lekko zdenerwował mnie ten sparing ze Skrą. Wcześniejsze trzy wygraliśmy, a w ostatni weekend wybrzmiał sygnał ostrzegawczy. Nie zostaje nam nic jak praca, praca, praca.

Z zupełnie innej beczki – w mediach społecznościowych opublikował pan zdjęcie ze zmarłym w ubiegłym tygodniu Janem Liberdą, wykonane w dniu pańskiego ślubu. Jaka historia się z nim wiąże?
Dietmar BREHMER: – Z panem Liberdą w pewnym okresie mieliśmy bliski kontakt. Próbował załatwić mi klub w Niemczech, pojechał razem ze mną na testy. Trochę wspólnie podróżowaliśmy, spędziliśmy ze sobą czas na rozmowach. Niesamowicie magiczny czas, niezapomniane chwile, bo opowieści pana Liberdy pozwalały mi przenieść się do najlepszych lat Polonii. Tak naprawdę wtedy uświadomiłem sobie, jak wielka byłą Polonia Bytom; jak wielcy piłkarze w niej grali, jak legendarni, jak ich szanowano. A co do pytania i wesela – to były czasy, gdy z trzymiesięcznym wyprzedzeniem wiedziało się, że Polonia gra mecz w sobotę o 15.00. Zaplanowałem ślub tak, by móc zagrać w meczu. Miesiąc wcześniej doznałem jednak poważnego urazu oka, na długi czas byłem wyłączony z treningów. Wesele, kościelna uroczystość się odbyła, pojechaliśmy z żoną na stadion Polonii na mecz, tam spotkaliśmy pana Liberdę. A że byliśmy w bliższych relacjach, wykonaliśmy zdjęcie. Gdy w ubiegłym tygodniu usłyszałem smutną informację o jego śmierci, poprosiłem żonę, by poszukała tego zdjęcia. By odświeżyć pamięć, powspominać tego wspaniałego człowieka i wspaniałe czasy, jakie współtworzył…

 

Na zdjęciu: Trener Dietmar Brehmer jest zadowolony z ruchów kadrowych, dokonanych przez Odrę tej zimy.