Djurdjević ze wsparciem

We wtorek w Poznaniu odbyła się oficjalna prezentacja nowego szkoleniowca Lecha. Został nim Ivan Djurdjević. Serb obejmuje zespół po nieudanym sezonie, który poznański klub skończył na trzeciej pozycji w tabeli. – Przygotowywaliśmy go do tej roli od kilku lat. To legenda klubu, wojownik, który nigdy się nie poddawał. Może nie był najlepszym piłkarzem, ale miał serce. Po pięciu lat pracy szkoleniowiec przygotował warsztat, żeby w trudnym momencie zarazić swoją charyzmą i energią całą szatnię Lecha. Będzie miał moje wsparcie, żeby dokonać zmian, które uzna za konieczne – nowego coacha zaprezentował wiceprezes Piotr Rutkowski, a Djurdjević podkreślił na wstępie. – Razem ze sztabem i drużyną musimy dać wiarę kibicom, pokazać, że zasługujemy na ich wsparcie.

Trudne pytania

Konferencja prasowa nie toczyła się jednak w tak optymistycznych nastrojach. Poznaniacy jeszcze na pięć kolejek przed końcem rozgrywek byli na pierwszej pozycji w tabeli, ale nie potrafili wygrać żadnego z ostatnich pięciu meczów sezonu kończąc go na ostatnim miejscu podium. Stąd lokalni dziennikarze ostro przepytywali klubowych działaczy, dlaczego nie tylko w ostatnim sezonie, ale i w ostatnich latach lechici nie byli w stanie postawić kropki nad „i”. Dlaczego nie mieli w szatni zawodników, którzy wierzyliby w sukces. – Nie byliśmy w stanie z trenerem zarazić zawodników genem wygrywania. To jest zarzut, który mam do siebie i trenera – uderzał się w piersi wiceprezes Piotr Rutkowski. – Ten sezon był dla nas najbardziej rozczarowujący. Mieliśmy autostradę do mistrzostwa. Przegraliśmy cztery mecze z rzędu na własnym stadionie, choć wcześniej nie przegrywaliśmy przez rok. To niewiarygodne, jak bardzo zawaliliśmy ten sezon.

Wyrzucił piłkarza

Prezes Rutkowski nie skrywał wielkich pretensji do zawodników. – Z mojego gabinetu wyrzuciłem piłkarza, który chciał mi wmówić, że trzecie miejsce nie jest złe i nie stać nas na mistrzostwo. Jeśli będziemy mieć w szatni zawodników, którym będzie brakować mentalności zwycięzcy, to nie będziemy osiągać sukcesów. Poprzedni trener zrobił za mało. Nasze rozczarowanie jest ogromne, podobnie jak frustracja. Biorę odpowiedzialność za to, co się stało i będę ją dźwigał. Moje nazwisko jest wyzywane na stadionie, ale wprowadzimy zmiany i będziemy walczyć dalej – mówił Rutkowski zapowiadając, że nie zamierza się poddawać. – Jestem teraz w najtrudniejszym momencie mojej pracy dla Lecha, w którym cała Polska „wali” w nasz klub. My się nie poddamy. Mówię to w imieniu pracowników, a ja z entuzjazmem patrzę na przyszłość – zaznaczył przyznając się jednocześnie do błędu związanego z wprowadzeniem ciszy medialnej.

– Wiosną na tym polu polegliśmy. Otoczyliśmy zespół parasolem, zgodziłem się na ten pomysł. Jednak jeśli chcemy wygrywać, to musimy wychodzić do ludzi i wziąć porażki „na klatę”. Nie możemy się okopać. Ten parasol został już zwinięty i nie zostanie już rozwinięty – mówi wiceprezes i dodaje. – Władze „Kolejorza” nie zamierzają składać deklaracji dotyczących celów postawionych przed drużyną w rozpoczynającym się za dwa miesiące sezonie. W nas wszystkich siedzi frustracja i rozczarowanie, ale nie zamierzam opowiadać bajek i deklaracji. Żadnych obietnic. Każdy w Poznaniu wie czego chcemy, żeby Lech znów był zwycięski.

ZC, lechpoznań.pl