Dla Argentyny to nie był spacerek

„Albiceleste” nie bez problemów ograli Australię, która szczególne w końcówce dała się we znaki jednemu z faworytów MŚ. Skończyło się na 2:1 dla Argentyńczyków.


W meczu o ćwierćfinał katarskiego mundialu mieliśmy polski akcent. Rozjemcą drugiego spotkania w 1/16 MŚ był Szymon Marciniak, a na liniach pomagali mu Paweł Sokolnicki i Tomasz Listkiewicz. Sędziowali bardzo dobrze, że byli niezauważalni na boisku.

„Albiceleste” przystąpili do meczu osłabieni, bo z powodu urazu odniesionego w meczu z Polską nie mógł zagrać jeden z ich asów Angel Di Maria. W jego miejsce w wyjściowym składzie – jak w pierwszym sensacyjnie przegranym meczu z Arabią Saudyjską – zagrał Papu Gomez.

Australijscy kibice, będący w zdecydowanej mniejszości na Ahmad bin Ali Stadium w Al Rayyan mieli ze sobą tabliczki z napisem: „We believe – we are one”. Zaczęło się spokojnie z jednej i z drugiej strony, na boisku niewiele się działo. Minuty upływały, a strzałów i dośrodkowań nie było. „Socceroos” szczelnie zablokowali dostęp do swojej bramki, nie dając rozwinąć skrzydeł rywalowi. Zresztą z czasem zaczęli sami odważniej grać i utrzymywać się przy piłce. Mieli też kilka stałych fragmentów gry, z których jednak nic nie wynikało.

W 35 minucie jedna konkretna akcja Argentyńczyków i od razu gol, którego strzelił oczywiście Lionel Messi. Piłka wędrowała jak po sznurku Mac Allister – Otamendi – Messi, a ten ostatni świetnym płaskim i mierzonym uderzeniem pokonał Mathew Ryana. To był pierwszy celny strzał w spotkaniu i jedyny w pierwszej połowie.
Przed upływem godziny gry zespół z Ameryki Południowej prowadził już dwoma bramkami. Fatalny błąd popełnił Ryan, który w swoim polu bramkowym wdał się w pojedynek z De Paulem i Alvarezem. Piłkę przejął ten drugi i z kilku metrów skierował futbolówkę do siatki, zdobywając swojego drugiego gola na katarskim mundialu (trafił też z Polską).

Waleczni na mundialu w Katarze Australijczycy nie poddali się. W końcówce po strzale rezerwowego  Craiga Goodwina, zdobyli kontaktowego gola, choć zostało ono zapisane na konto Enzo Fernandeza, od którego futbolówka się odbiła. Zaraz potem mógł być nawet remis! Akcję a la Messi przeprowadził lewy obrońca „Socceroos” Aziz Benich, ale w ostatniej chwili piłkę po jego strzale wybił Lisandro Martinez.

W doliczonym czasie szansę miał jeszcze Garang Kuol, ale świetną interwencją popisał się Emiliano Martinez. Ostatecznie Argentyna wygrała i szykuje się do ćwierćfinału z Holandią, który zostanie rozegrany w piątek 9 grudnia.

Michał Zichlarz, Al Rayyan

LICZBA MECZU
9

BRAMEK w finałach MŚ ma na koncie Leo Messi. Tyle samo w mundialach zdobyły jeszcze takie sławy, jak m.in. Ademir, Eusebio, Vava, Paolo Rossi, Karl-Heinz Rummenigge, Uwe Seeler czy Roberto Baggio. Najwięcej bramek, bo 16 ma nie kto inny jak Miroslav Klose.


Argentyna – Australia 2:1 (1:0)

1:0 – Messi, 35 min, 2:0 – Alvarez, 57 min, 2:1 – Fernandez (samobójcza), 77 min

Argentyna: E. Martinez – Molina (80. Montiel), C. Romero, Otamendi, Acuna (72. Tagliafico)– de Paul, Fernandez, Mac Allister (80. Palacios) – J. Alvarez (72. Lautaro Martinez), Messi, Gomez (50. Lisandro Martinez). Trener Lionel Scaloni.

Australia: Ryan – Degenek (72. Karacic), Souttar, Rowles, Behich – Leckie (72. Kuol), Irvine, Mooy, Baccus (58. Hrustic) – McGree (58. Goodwin), Duke (72. MacLaren). Trener Graham Arnold.

Sędziował Szymon Marciniak (Polska). Widzów: 45032. Żółte kartki: Irvine, Degenek.


Fot. Grzegorz Wajda