Dla Michała Trąbki to był mecz na „starych śmieciach”

Pomocnik beniaminka z Łodzi jest zawodnikiem z Górnego Śląska. Zaczynał w Gwieździe Ruda Śląska, żeby szybko trafić do Górnika. Uchodził za duży talent. Jako 17-latek poprowadził jedenastkę zabrzan do wicemistrzostwa Polski juniorów młodszych.

W czerwcu 2014 roku „górnicy” w finałowym turnieju rywalizowali w Warszawie, Ząbkach i Sulejówku z Lechem Poznań, Concordią Elbląg oraz Hutnikiem Kraków. Lepsi okazali się tylko poznaniacy.

W ekipie „Kolejorza” grali wtedy tacy zawodnicy, jak bramkarz Mateusz Lis, obrońca Robert Gumny czy pomocnicy, Krystian Bielik, Kamil Jóźwiak czy Robert Janicki, teraz jeden z liderów rewelacyjnej w tym sezonie Warty Poznań.

Z Górnika z tamtego składu do ekstraklasy przebił się tylko Michał Trąbka, ale nie w Górniku, ale w ŁKS, gdzie teraz gra w najwyższej klasie rozgrywkowej. Droga tam wiodła jednak przez kilka klubów, bo występował też w Legii, w drugoligowym Rozwoju Katowice (wiosna 2017), a także w Gryfie Wejherowo, a przed trafieniem do Łodzi latem w drugoligowej Stali Stalowa Wola.

W tym sezonie, w zespole prowadzonym przez Kazimierza Moskala, wystąpił póki co w 6 ligowych grach. W niedzielę należał do najlepszych na boisku.

– Czuje się wychowankiem Górnika i to, że mogłem zagrać w Zabrzu, to był dla mnie taki dodatkowy smaczek. Co do mnie, to patrzę na kolejny czekający nas mecz. Wiadomo, chcę grać jak najwięcej, a do tego strzelać bramki i zaliczać asysty tak, żeby mieć jak najlepsze liczby. Zobaczymy co przyniesie przyszłość – mówi.

Z remisu z Górnikiem 1:1 na jego terenie nie do końca był zadowolony. – W naszej sytuacji wiadomo, musimy wygrywać. Z przebiegu gry i z przewagi, jaką gospodarze osiągnęli w końcówce, to jednak możemy być zadowoleni, że skończyło się tak, a nie inaczej. Teraz już myślimy o czekającym nas meczu u siebie z Rakowem – mówi śląski pomocnik w barwach ŁKS.

Na zdjęciu: Michał Trąbka (nr 19) walczy o piłkę z kapitanem Górnika Szymonem Matuszkiem.