Dla Wiślackiego Smoka

Piłkarze „Białej gwiazdy” mają dodatkową motywację w meczu z płockim imiennikiem.


Kapitan Wisły Kraków Maciej Sadlok do meczu z Wisłą Płock przygotowuje się podwójnie zmobilizowany. 32-letni obrońca, mający już za sobą 338 występów w ekstraklasie podkreśla, że bardzo ważna jest zarówno walka o utrzymanie „Białej gwiazdy” na najwyższym szczeblu krajowych rozgrywek, ale także każdy sympatyk krakowskiego klubu. Z tego grona w czwartek w swoją ostatnią ziemską drogą na cmentarz w Brzeźnicy odszedł 51-letni Stanisław Sękiewicz, od 17 lat wcielający się na każdym meczu na stadionie przy ulicy Reymonta w postać „Wiślackiego Smoka”.

– Staszek był z Wisłą cały czas odkąd tutaj jestem – mówi obrońca krajowskiej drużyny.

– Był bardzo mocno związany z klubem przez tyle lat… Jego śmierć to duży cios dla całej wiślackiej społeczności. Trudno nawet wyobrazić sobie sytuację, gdy będziemy wybiegać na boisko przed najbliższym meczem i nie będziemy mogli „zbić piątki” ze Staszkiem przebranym za Wiślackiego Smoka. Na pewno będziemy grać w najbliższym czasie również dla niego.

Przede wszystkim piłkarze Wisły Kraków będą grać jednak o punkty potrzebne do uratowania przed spadkiem.

– Jesteśmy w takiej sytuacji, że nie gra się łatwo – przypomina kapitan „Białej gwiazdy”.

– Kiedyś już grałem do ostatniej kolejki o utrzymanie i powiem, że to jest bardzo stresująca sytuacja, która sprawia, że czasami nogi są po prostu „powiązane”. Człowiek ma cały czas z tyłu głowy, żeby nie popełnić jakiegoś niepotrzebnego błędu, żeby nie dać rywalowi okazji na gola. Trzeba wiedzieć, kiedy konstruować płynne akcje, a kiedy wybijać po prostu piłkę jak najdalej od bramki. Nie ma znaczenia, czy ma się na koncie 5 meczów w ekstraklasie, 200 czy 300. Jeśli ktoś ma świadomość, o co toczy się gra, jeśli zależy mu bardzo na klubie, to mocno to przeżywa. Ja cieszę się, że mogę pomagać drużynie. W meczu ze Śląskiem czułem się nieco pewniej na boisku niż w spotkaniu z Górnikiem. Wierzę, że jestem jeszcze w stanie pomóc drużynie i że na końcu sezonu wszyscy będziemy mogli odetchnąć z ulgą, gdy Wisła pozostanie w ekstraklasie.

Swój optymizm opiera także na postawie drużyny, która prezentuje się coraz lepiej.

– Krok po kroku idziemy do przodu, choć wszyscy wolelibyśmy stawiać znacznie dłuższe kroki, a najlepiej mieć już pewne utrzymanie i poczuć w związku z tym ulgę – dodaje 15-krotny reprezentant Polski.

– Tak jeszcze nie jest i podejrzewam, że może to jeszcze potrwać nawet do końca sezonu. Moim zdaniem są jednak przesłanki, które można potraktować jako optymistyczne. W moim odczuciu musimy przede wszystkim skoncentrować się na sobie, na swoich meczach. Nie ma co patrzeć na to, co robią inni, bo jeśli my nie będziemy punktować regularnie, to potknięcia rywali nic nam nie dadzą. Dlatego skupiamy się na meczu z Wisłą Płock. Jestem spokojny o to, że sztab szkoleniowy przygotuje nam odpowiednią analizę. Trzeba eliminować błędy, choć pewnie nigdy nie da się zrobić tego w stu procentach. Gdyby tak się działo, to wszystkie mecze kończyłyby się remisami 0:0. Musimy się tak przygotować, żeby pokazać swoją najlepszą twarz i o to będziemy walczyć.


Na zdjęciu: Wisła Kraków nie przegrała od trzech kolejek, Maciej Sadlok z jego koledzy z optymizmem oczekują meczu z płockim rywalem.
Fot. Krzysztof Porębski/Pressfocus