Dlaczego w Rosji możemy zjeść Japończyków?

Wewnętrzny sparing, który pierwotnie Adam Nawałka planował na sobotnie późne popołudnie został przełożony z powodu nawałnicy, co nieco skomplikowało niedzielny harmonogram aktywności reprezentantów Polski w Arłamowie. Przede wszystkim nie odbył się otwarty dla publiczności trening, na który do bieszczadzkiego kurortu przyjechało wiele setek kibiców. Aby zrekompensować brak tej atrakcji, kadrowicze wyszli na krótkie spotkanie z fanami, porobili zdjęcia, porozdawali autografy.

Dystans selekcjonera

Sztab kadry za wszelką cenę starał się pilnować informacji na jakie teamy Nawałka podzielił kadrę. Wiadomo tylko, że spotkanie Czerwoni na Białych wygrali ci pierwsi, po golu z rzutu karnego Grzegorza Krychowiaka. I że podyktowana została druga jedenastka, którą jednak po analizie VAR sędzia Tomasz Musiał – prowadzący zawody w zastępstwie Szymona Marciniaka, który już wraz z zespołem odleciał do Moskwy na bezpośrednie przygotowania mundialowe – anulował. Zastosowano zmiany hokejowe, a zawodnicy w trakcie tej nietypowej – 2×40 minut – rywalizacji zmieniali także… zespoły. Podobno testowane były schematy w ustawieniu z czteroosobowym blokiem obronnym, ale także tym alternatywnym, czyli z trzema stoperami. Nawałka nie poprowadził żadnego z zespołów, oglądał spotkanie z dużej wysokości. Czyżby chciał nabrać niezbędnego dystansu do skreśleń, które czekały selekcjonera po treningu?

Warianty niedzielnego solenizanta

– Jesteśmy w takiej fazie przygotowań, że trener jeszcze pewne rzeczy sprawdza i na pewno będzie testował rozmaite warianty także w najbliższych meczach towarzyskich z Chile i Litwą. A my po prostu jesteśmy tylko wykonawcami jego koncepcji, mamy grać w taki sposób, jak nam nakreśli – powiedział w wywiadzie udzielonym „Sportowi” Łukasz Piszczek, który w niedzielę obchodził 33. urodziny. – Bez sprzeciwu występuję tam, gdzie trener mnie wystawi, grałem w obu tych systemach, i w obu czasami wychodziło super, a czasami gorzej. Będę się cieszył, jeśli na mundialu w Rosji zagramy czwórką w linii, ale nie będę też zgłaszał żadnego sprzeciwu, gdyby selekcjoner zdecydował się na ustawienie z trzema stoperami. Nawet jeśli będę jednym z nich. Jak coś ma przynosić korzyść zespołowi, mogę się pod tym jedynie podpisać.

Ostatni mundial Piszczka

Generalnie można być zbudowanym atmosferą, jaka panuje w bazie biało-czerwonych w Arłamowie. Spokój i pewność siebie kadrowiczów, brak jakiejkolwiek spinki, świadomość klasy grupowych rywali, ale i własnej wartości – tak w skrócie można oddać sytuację na zgrupowaniu. To oczywiście w głównej mierze zasługa selekcjonera, który najwyraźniej nie zapomniał jeszcze, jak to jest być piłkarzem szykującym się do mundialu. Jeśli do któregoś z kadrowiczów przyjechała w Bieszczady rodzina albo bliscy znajomi, nikt nie musiał się chować, bo trener Nawałka założył po prostu, że to co naturalne, jest… naturalne. Co rzadko udawało się jego poprzednikom, szczególnie w obecnym stuleciu. Dzięki temu zawodnicy czują się w Arłamowie – zgodnie zresztą z tym, co głosi wiszący tu slogan reklamowy – jak w domu. Piszczek twierdzi, że do mundialu przygotowuje się identycznie jak do Euro 2016 i meczów Ligi Mistrzów. Bez niepotrzebnego napięcia i podwyższania presji, mimo że akurat dla niego mundial w Rosji będzie pierwszym w karierze i zarazem ostatnim.

– Takie są fakty, nie ma po prostu szans na mój występ w następnych mistrzostwach świata. To nie ja robię z tego jakieś halo, po prostu zdroworozsądkowo podchodzę do swojego wieku i upływu czasu. Nigdy nie miałem z tym problemu, a przecież w wieku 33 lat nie będę przekonywał, że za cztery lata oszukam fizjologię – spokojnie wytłumaczył obrońca Borussii Dortmund.

Specjały naszego kucharza

Ważnym członkiem sztabu Nawałki jest kucharz Tomasz Leśniak, który już wie, czym nakarmi kadrowiczów przed inaugurującym nasze występy w rosyjskim mundialu meczem z Senegalem. Na śniadanie zaserwuje ryżankę lub jaglankę. Na obiad – rosół z perlicy i giczy cielęcej, a także gotowaną pierś perlicy, grillowaną pierś kurczaka, grillowany filet białej ryby. Do tego warzywa, ryż dziki i czerwony, słodkie ziemniaki, makaron i kaszę jaglaną. Prawda, że brzmi zachęcająco?

Jeśli chodzi o menu przygotowywane na mundial, potrawy z krajów naszych grupowych rywali nie pojawią się w jadalni biało-czerwonych w równych proporcjach. Znacznie więcej od specjałów kuchni senegalskiej i kolumbijskiej będzie tych rodem z Japonii. – Japońskie dania gotuję zdecydowanie najczęściej, także dla piłkarzy. Szczególnie zupy: ramen i miso oraz – już nie japońską, ale nadal orientalną – pho. Są lekkie i zdrowe. A poza tym mogą mieć budujący wpływ na zawodników oraz… wzmocnić ich też mentalnie. Bo skoro zjemy coś japońskiego na talerzu, możemy także później… zjeść rywala w trakcie meczu – efektownie podsumował Leśniak.