Dlaczego?

Rozmowa z Markiem Papszunem, trenerem Rakowa Częstochowa.


Jak pan to wszystko skomentuje?
Marek PAPSZUN: – Trudny moment, trochę emocjonalny… Siedem lat obfitowało w owocny okres dla Rakowa, wielkie sukcesy. Coś się zaczyna, coś się kończy. Chcę podziękować Michałowi za zaufanie, za zatrudnienie mnie w klubie, bo to nie był oczywisty wybór – i za drogę, którą razem przeszliśmy. Nie była prosta, niczego nie dostaliśmy za darmo, będąc klubem wspinającym się z drugiej ligi do ekstraklasy, by dziś móc walczyć o mistrzostwo Polski. Nasza relacja była wyjątkowa, to pomagało mi pokonywać wszystkie trudności. Myślę, że moje odejście nie rodzi żadnego zagrożenia. Najważniejsza osoba siedzi obok (właściciel Michał Świerczewski – dop. red.) i jest gwarantem dalszych sukcesów Rakowa; tego, że klub się będzie rozwijał. To dla wszystkich najlepsza informacja, że ja odchodzę, a nie Michał.

Dlaczego? Dlaczego teraz?

Marek PAPSZUN: – Nie będę się nad tym rozwodził, bo to nie jest dobry moment. Mówiliśmy, że nie ma dobrego momentu, kiedy to ogłosić. To nie zadziało się z dnia na dzień. Szukaliśmy odpowiedniej chwili, by to przekazać; by nie odbiło się to na drużynie. Rozmowy między mną a Michałem toczyły się od pewnego czasu. Cieszę się, że wszystko zostało zachowane w tajemnicy, nie było przecieków. To dobrze o nas świadczy. Przez szacunek do drużyny i sztabu, przekazałem tę informację przed konferencją. Po minach widziałem zaskoczenie. Nadal mamy do zrealizowania największe cele, marzenia. To jeszcze nie jest czas podziękowań. Przed nami ostatnia prosta i na tym musimy się skoncentrować. To dzień zaskoczenia i zdaję sobie z tego sprawę, ale szybko musimy się z tym oswoić.

Przechodzi pan na zapowiadaną emeryturę, by poświęcić czas rodzinie?
Marek PAPSZUN: – Nie będę wchodził w szczegóły, dlaczego., ale z pewnością podłożem nie jest praca w innym klubie. Tyle mogę powiedzieć. Nie mam skonkretyzowanych planów, klubu na horyzoncie. U podstaw tej decyzji leży wiele aspektów.

Perspektywa walki o Champions League nie kusiła?
Marek PAPSZUN: – Decyzja była bardzo trudna, a to na pewno był jeden z argumentów. Zdobywając mistrzostwo – co jeszcze nie jest przesądzone – kusząca jest gra w pucharach, a Liga Mistrzów to coś wyjątkowego chyba dla każdego trenera. Powalczyć w Polsce może o nią tylko jeden trener rocznie, czyli na dekadę może tego dotknąć jedynie 10 ludzi.

Czy istotną rolę w pańskiej przyszłości odegrał fakt, iż Raków jest ograniczony brakiem nowoczesnego stadionu?
Marek PAPSZUN: – Wiadomo, że to nasza pięta achillesowa i coś, co powinno się zmienić. Bez względu na to, czy zostaniemy mistrzem, czy nie, drużyna w europejskich pucharach nie powinna grać na wyjeździe. To jest kompromitacja. Miasto musi wziąć to na klatę, próbować coś z tym zrobić. To nie zmieni się z dnia na dzień, ale trzeba o tym myśleć.

Namaścił pan kogoś na swojego następcę?
Marek PAPSZUN: – Namaszczenie to zbyt duże słowo. Nie moją rolą jest wybieranie trenerów w Rakowie, ale jeśli Michał prosił mnie w różnych tematach o rekomendację – jako osoby niedecyzyjnej – to zawsze dzieliłem się swoją opinią.

Co zapamięta pan z tych 7 lat?
Marek PAPSZUN: – Wiele było momentów, które pozostaną ze mną do końca życia. Awanse, trofea, puchary, superpuchary… Ale też pojedyncze mecze; na myśl od razu przychodzi mi ten pucharowy z Legią, gdy Andrzej Niewulis strzelił w dogrywce na 2:1. Sporo było też trudniejszych chwil, jak porażka w Pradze, z którymi trzeba było się zmierzyć. To część budowy drużyny, te chwile były ziarnem do następnych sukcesów, których mam nadzieję dokonamy niebawem. Głęboko w to wierzę.

A co po mistrzostwie?
Marek PAPSZUN: – Nie zamierzam jeszcze całkowicie kończyć. Myślę, że jeszcze jedno wyzwanie kiedyś podejmę, ale nie chcę niczego deklarować, bo może to nie nastąpić. Tak naprawdę nie zastanawiałem się nad tym, co dalej. Cały czas jestem trenerem Rakowa, to jeszcze nie koniec. On nastąpi 27 maja, wtedy będzie można więcej porozmawiać o przyszłości, bo stanie się bardziej klarowna. Najważniejsze jest przed nami!


Fot. Tomasz Kudala/PressFocus