Długo wyczekiwany powrót kapitana

Raków w sparingu wysoko pokonał Górnik Zabrze, jednak najważniejszą informacją z tego spotkania był powrót do gry Tomasza Petraszka.


Częstochowianie nie chcą wypadać z rytmu meczowego, stąd w piątek rozegrali spotkanie towarzyskie z ekipą z Zabrza. Mimo wielu zmian w składzie wicemistrz Polski rozbił Górnika, a gole udało się zdobyć choćby zawodnikom, którzy zazwyczaj są rezerwowymi. Mowa tu o Danielu Szelągowskim, Sebastianie Musioliku czy Gustavie Berggrenie. Najważniejszy był jednak powrót do gry Tomasza Petraszka, który spędził na murawie 70 minut.

Pech go nie opuszcza

30-latek ostatni raz na murawie pojawił się w maju tego roku. Piłkarz miał jeszcze udać się na zgrupowanie reprezentacji, by następnie wraz z zespołem przygotować się do kolejnego sezonu i swojego debiutu w europejskich pucharach. Na jego nieszczęście znów musiał obejść się smakiem. Doświadczony obrońca doznał kontuzji, która wykluczyła go na kolejne tygodnie z gry.

Nie była to pierwsza taka sytuacja w karierze Petraszka. 30-latek z powodów zdrowotnych pauzował jeszcze w czasie, gdy Raków grał w pierwszej lidze. Wówczas jego sytuacja wyglądała wręcz tragicznie, a w grę wchodziła nawet amputacja nogi. Stoperowi udało się jednak pokonać tę przeszkodę, dzięki czemu wrócił do zespołu i był jednym z liderów defensywy Rakowa. Pierwszy medalowy sezon częstochowian także przeszedł mu koło nosa. Wszystko było spowodowane naderwaniem rzepki w kolanie. Ubiegły sezon był dla Czecha spokojny. Rozegrał 31 spotkań i znów decydował o sile defensywy częstochowian. Końcówka okazała się pechowa.

Rehabilitacja dała efekt

Czech ostatnie tygodnie spędził w Poznaniu, gdzie przechodził rehabilitacje. Wraz z nim był tam między innymi inny kontuzjowany piłkarz Rakowa, Ben Lederman. Tygodnie indywidualnej pracy przyniosły pożądany skutek – Petraszek był w stanie wrócić do gry, a to oznacza, że w kolejnych tygodniach może być brany pod uwagę przy ustalaniu kadry meczowej. Trudno jednak sobie wyobrazić, by Czech miał z miejsca wejść do gry i walczyć o pierwszy skład.

Jak podkreśla sam zawodnik, przerwa reprezentacyjna mu pomaga. Teraz jednak celem dla Petraszka jest powrót do kadry narodowej na ostatnie zgrupowanie w 2022 roku. – Wstępne przygotowania i treningi przed przyjazdem do klubu miałem za sobą. Założenie było takie, żebym przyjechał prawie gotowy. Okazało się, że wykonałem solidną pracę. Dużo ciężkiej pracy za mną i bardzo dużo przede mną, ale czuję się świetnie.

Ta przerwa reprezentacyjna pomogła. Chciałoby się na pewno być na tej kadrze, bo uciekają świetne mecze, ale jestem dobrej myśli. Do końca roku jest jeszcze jedno zgrupowanie i to jest mój cel, żeby dojść do takiej dyspozycji, pokazać się z dobrej strony, pomóc zespołowi i pod koniec roku wrócić do reprezentacji – powiedział kapitan Rakowa po meczu z Górnikiem.

Nieprzyjazny teren

Nie tylko Petraszek, ale i cały zespół wykorzystał produktywnie przerwę reprezentacyjną. Kolejne dni upłyną im jednak już tylko na przygotowaniach do meczu ligowego. W najbliższą niedzielę Raków będzie rywalizował w Łodzi z Widzewem, gdzie można spodziewać się interesującego spotkania nie tylko na boisku, ale i na trybunach.

Fanom wicemistrza Polski nie jest po drodze z łodzianami. Przekonywali się o tym choćby zawodnicy jak kilka lat temu Arkadiusz Kasperkiewicz, wówczas stoper Rakowa. Po zdobyciu gola w meczu z ŁKS-em „przesłał” znak „W” symbolizujący Widzew do fanów gości. Był za to wygwizdywany przez kibiców ŁKS-u… jak i Rakowa. Częstochowianie muszą więc dać z siebie wszystko, by zadowolić swoich kibiców w starciu z Widzewem.


Na zdjęciu: Tomasz Petraszek po ponad czterech miesiącach przerwy wrócił do gry.

Fot. Jakub Ziemianin/rakow.com