Długów nie ma i nie będzie

Michał MICOR: To był dla was najtrudniejszy sezon z dotychczasowych trzech, które rozgrywaliście w elicie?

Marek SAŁATA: – Tak, bo zmienił się system rozgrywek, przez co pojawiło się więcej koszykarek z Europy i okazało się, że poziom sportowy poszedł bardzo do góry.

Fot. Maciej Wasik

Zaskoczył on pana?

Marek SAŁATA: – Szczerze mówiąc tak. Przed sezonem zespoły bardzo się wzmocniły. Basket 90 Gdynia np. w kadrze miał zawodniczki z WNBA i reprezentantki Polski, a mimo to zajął dopiero ósme miejsce w sezonie zasadniczym. To świadczy, jak mocna w tym roku była liga.

Myśmy przed sezonem zakładali, że wygramy w ośmiu spotkaniach, udało się w siedmiu. Jest minus 1, więc w sumie nieźle. Oczywiście, bilans mógł być troszeczkę lepszy, bo w kilku meczach zabrakło nam szczęścia i przegrywaliśmy je minimalnie, jak z Gorzowem Wlkp. na wyjeździe, czy u nas z Lublinem. Nie zmienia to jednak fakty, że nawet wówczas nie mieliśmy szans na awans do play-ffu. Przewaga czołowej ósemki była zbyt duża. Do Basketu straciliśmy pięć punktów.

A nie żałuje pan, że troszkę za szybko ten sezon się dla was zakończył? Wygraliście trzy ostatnie mecze, więc może ta dobra passa by trwała dalej.

Marek SAŁATA: – Trudno powiedzieć. Najważniejsze, że utrzymaliśmy się w elicie. To był priorytet. Nie mamy też żadnych długów i jesteśmy w pełni wypłacalni.

Z bieżącym sezonem w Sosnowcu wiązano spore nadzieje. Kibice liczyli, że po przyjściu aż tylu zagranicznych zawodniczek jednak uda się wywalczyć miejsce w play offie. A pan jest rozczarowanym brakiem awansu do czołowej ósemki?

Marek SAŁATA: – Serce bardzo tego chciało, ale w rzeczywistość okazała się bardziej skomplikowana. Szczerze mówiąc nie było na to żadnych szans. Aby znaleźć się w czołowej ósemce trzeba było mieć budżet w granicach 3-3,5 mln złotych. Jak na kobiecą koszykówkę to bardzo duże pieniądze. Myśmy takimi nie dysponowali. Ósmy w tabeli Basket 90 Gdynia dysponował budżetem 2,5 razy większym niż my, więc nie mamy o czym mówić.

Może przyszłych rozgrywkach spróbujecie powalczyć o coś więcej niż tylko miejsce w dolnej części tabeli?

Marek SAŁATA: – Trudno powiedzieć. Spotkamy się z przedstawicielami miasta oraz sponsorami i będziemy dyskutować, czy będą chcieć coś więcej, czy jednak walczymy o miejsca 9-12. Pamiętajmy też, że co prawda dla nas sezon się skończył, ale dla innych drużyn wciąż trwa, więc nie wiadomo kto będzie dostępny na rynku transferowym. Do tego nie wiemy, czy wciąż będzie obowiązywał przepis o obowiązku gry Polki. Mówi się, że przepis ten zniknie, że będzie system open. To dla nas niekorzystne rozwiązanie. Preferuje on bowiem bogate kluby, jak Wisłę Can-Pack Kraków czy CCC Polkowice, które stać na kupowanie drogich i świetnych zawodniczek. Oczywiście moglibyśmy zdecydować się na droższe koszykarki, ale póki jestem prezesem klub nie będzie zadłużony. Każdy kto przyjdzie do Sosnowca wie, że jesteśmy wypłacalni i słowni.

A wiadomo kto poprowadzi „Jaski” w kolejnych rozgrywkach?

Marek SAŁATA: – Na tę chwilę nie wiem. Wszyscy marzą o trenerze z zagranicy, o uznanej renomie. Tylko że taki szkoleniowiec nie jest tani. Zresztą w ogóle nie jestem przekonany, czy trener obcokrajowiec to dobre rozwiązanie. W kraju też mamy dobrych fachowców.

Czy ktoś z obecnej drużyny zostanie?

Marek SAŁATA: – Na to pytanie też nie jestem w stanie obecnie odpowiedzieć. Bardzo chcielibyśmy by została z nami Robyn Parks. Sezon miała bardzo dobry. Została najlepszym strzelcem fazy zasadniczej i z pewnością na brak ofert nie będzie narzekała. Zobaczymy, czy będzie nas na nią stać. Zwróćmy uwagę, że już w pierwszej rundzie play offu mierzą się ze sobą Ślęza Wrocław i Energa Toruń. Obojętnie, który z tych zespołów odpadnie, będzie to dla niego wielką porażką i z pewnością będzie chciał się wzmocnić. Może właśnie sięgnie po Parks? To samo dotyczy Agnieszki Fikiel. Jak na Polkę to bardzo droga koszykarka. Ma fajnego agenta, z którym można się dogadać, jest bardzo miła i sympatyczna, ale ma też obywatelstwo niemieckie i pewnie z Niemiec dostanie propozycje. Trudno będzie nam je przebić. Ale zobaczymy co przyniesie przyszłość.

W poprzednim sezonie wasza wychowanka Marta Dobrowolska była jednym z objawień ligi. Teraz większość czasu spędziła na ławce rezerwowych. Nie szkoda dla jej rozwoju, że tak mało grała.

Marek SAŁATA: – Przyszedł nowy szkoleniowiec i miał inny wizję, a ja nie wtrącam się w wybory trenera. Zresztą, bronią go wyniki, bo wygrał 4 z 10 meczów. Stawiał na Agnieszkę Fikiel i Martę Urbaniak. Dobrowolska była trzecim wyborem wśród Polek.

JAS-FBG Zagłębie słynie z pracy z młodzieżą. W kolejnym sezonie postawicie na wychowanki?

Marek SAŁATA: – Jeśli będziemy mieć pieniądze i bić się o miejsca 5-8 – bo na pierwszą czwórkę nie mamy szans, bo tam są już potrzebne kosmiczne pieniądze – nie będę oszukiwał i mówił, że będziemy stawiać na Polki. Jeśli natomiast będziemy walczyć o niższe pozycje, to oczywiście, że nasze zawodniczki dostaną szansę pokazania się w ekstraklasie. A mamy sporo młodzieży, bo w różnych kategoriach wiekowych trenuje klubie około 200 dziewcząt. We wszystkich kategoriach wiekowych w naszym regionie zajęliśmy pierwsze miejsce. Juniorki już są w półfinale mistrzostw Polski, kadetki walczyć będą w ćwierćfinale, a nasza druga drużyna zagra w Sosnowcu w barażach o awans do I ligi. To będzie dla nas wyzwanie, bo w razie awansu będziemy musieli dodatkowo znaleźć kilkaset złotych na rozgrywki w I lidze.

Czyli sezon w JAS-FBG Zagłębiu można uznać za udany?

Marek SAŁATA: – Zdecydowanie. Do tej pory osiągnęliśmy maksimum tego, co mogliśmy zrobić. Jestem więc zadowolony. A jeśli do tego sięgniemy po dwa tytuły mistrza Polski w juniorkach i kadetkach, pierwsze w historii naszego klubu, wówczas będę przeszczęśliwy.

A kto zdobędzie mistrzostwo Polski?

Marek SAŁATA: – Moim cichym faworytem jest CCC Polkowice. Stawiam, że w finale spotka się z Artego Bydgoszcz.