Do broni, Francuzi!

Henryk Górecki

„Skromny kontyngent francuskich kibiców nie zdołał stworzyć atmosfery na szczycie imprezy. – Było trochę cicho. Nie czułam żaru Pucharu Świata – powiedziała zdziwiona Ina. Rosjanka, która wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych i przyjechała obejrzeć ten mecz z synem Danielem, noszącym koszulkę z nazwiskiem Zidane’a. To było ciężko wywalczone zwycięstwo, zanim pomyślimy o finale, trzeba się nim podelektować” – pisze „L’Equipe”.

Pomysłowość bez efektu

W Sankt Petersburgu świętowano skromnie, za to w stolicy Francji takiej fety nie widziano od dawna. Na placu przy paryskim ratuszu mecz na ogromnym ekranie obserwowało ponad 20 tysięcy kibiców. Na tyle zezwoliły władze ze względu na zagrożenie terroryzmem. Porządku pilnowało 1200 policjantów. Wchodzący na plac byli poddawani szczegółowym kontrolom, a wszelkie próby sforsowania kordonu przez tych, dla których zabrakło miejsca, skazane były na niepowodzenie. Pomysłowości im nie brakowało. Próbowali wymusić przejście jadąc samochodami dostawczymi czy śmieciarkami, wchodzili na wiaty autobusowe i na drzewa, byle tylko zobaczyć coś na ekranie. Na próżno. Musieli zrezygnować i udać się do okolicznych barów i tam śledzić mecz w telewizji.

Obrońca to dobry prognostyk

„Do broni, do broni, jesteśmy Francuzami i wygramy!” – krzyczeli kibice na placu Hotel de ville w trakcie całego meczu. Ogromny aplauz powitał jedyną bramkę spotkania. Jej zdobywca Samuel Umtiti ma teraz „złotą głowę” i jest bohaterem Francji. „Les Bleus” mają dużą siłę ognia, ale na mundialu pokazali to tylko raz – z Argentyną. Griezmanna, Mbappe i Girouda musiał w zdobyciu gola z Belgią wyręczyć obrońca. Odebrano to za dobry prognostyk, bo w 1998 roku zwycięstwo Francji w półfinale z Chorwacją 2:1 też zapewnił dwoma trafieniami defensor Lilian Thuram. Kapitanem drużyny był wtedy Didier Deschamps, teraz osiągnął finał jako selekcjoner. Partnerował mu na boisku Thierry Henry, obecnie będący w obozie przeciwnika. Jest asystentem trenera Belgów, Roberto Martineza. Po meczu pogratulował Deschampsowi i jego drużynie. Był smutny, ale pewnie szybko mu przejdzie, bo „w rodzinie zostało”.

Ja tego nie pamiętam

Kibice odśpiewali „Marsyliankę”, a potem skandując „Jesteśmy w finale, jesteśmy w finale!” spod ratusza ruszyli na Pola Elizejskie, które zamknięte zostały dla ruchu. To tradycyjne dla Francuzów miejsce świętowania było zatłoczone już niespełna pół godziny po meczu. Kibice śpiewali i tańczyli, rzucali petardy. Policja i straż pożarna były w gotowości. – Atmosfera jest niesamowita. Ostatnim razem, kiedy wygraliśmy mundial, miałem rok i nic z tego nie pamiętam – przyznał 21-letni Raphael. Finał będzie można oglądać w Paryżu na telebimie, tym razem na Polach Marsowych. Po meczu Pola Elizejskie znów będą gotowe na przyjęcie kibiców. Jak się oczekuje, pijanych… z radości.

 

Czy wiesz, że…

Mecz we francuskiej TF1 oglądało 19,11 miliona widzów, a pod koniec spotkania było ich nawet 22,3 miliona. Półfinał w 2006 roku Francja – Portugalia (1:0) oglądało 22,6 miliona. Gdy Francuzi zdobyli tytuł w 1998 roku, ich finałowy triumf 3:0 z Brazylią oglądało „tylko” 20,6 miliona.