Do czego w Legnicy służy przerwa?

Jak dobrze wykorzystać reprezentacyjną przerwę w rozgrywkach ligowych? Od tej ostatniej – w listopadzie – warto o to pytać szkoleniowca z Legnicy. Po wygranej u progu września z Zagłębiem Lubin, jego podopieczni zanotowali serię ośmiu gier bez zwycięstwa, tracąc w nich aż 22 bramki! Zaraz po przerwie na kadrę co prawda przegrali jeszcze z Pogonią – która do niechlubnego bilansu dorzuciła im jeszcze dwa trafienia – ale już w tym spotkaniu legniczanie zagrali w zupełnie nowym ustawieniu, zwiastującym zmianę jakościową w ich grze. – Moi zawodnicy, szczególnie w formacji obronnej, muszą być bardzo skupieni i dobrze się asekurowali. Nad tym pracowaliśmy w minionych tygodniach – mówił po tej potyczce Dominik Nowak.

Zazębianie tercetu

Podnosił więc głównie aspekty mentalne (skupienie, odpowiedzialność), ale przecież w powodzeniu tej misji najważniejszy jednak był… schemat gry. Bo to on właśnie się zmienił. – To był trzeci mecz ligowy w takim ustawieniu. I potwierdził dobitnie, że zaczyna się to zazębiać – zaciera ręce po wygranej Miedzi w Zabrzu Kornel Osyra. Pochodzący z Dolnego Śląska, a znany z występów m.in. w Piaście stoper zaczynał ten sezon w… rezerwach – to była konsekwencja wcześniejszej kontuzji i rekonwalescencji. Z czasem jednak miejsce w jedenastce wywalczył, a w grze z trzema stoperami i dwoma „wahadłami” jest dla Miedzi po prostu bezcenny. – Regularność występów jest ważna. Dlatego bardzo chcę utrzymać obecną formę i poziom. Zależy mi, by wahań formy było jak najmniej – podkreśla 25-latek.

Atuty wahadłowe

Obok niego – oraz Grzegorza Bartczaka i Serba Aleksandara Milijkovicia, towarzyszących mu na środku obrony – piątkę defensorów w trakcie akcji zaczepnych rywala tworzą też Paweł Zieliński i Juan Camara. – Ekstraklasa jest coraz szybsza – ocenia Osyra, dla którego to piąty sezon w elicie. – Coraz więcej goli pada po kontrach, atak pozycyjny… zanika. Nam na dodatek posypał się środek pola; brakuje ludzi mogących wygrywać „jeden na jeden” – obrońca przywołuje postaci hiszpańskich playmakerów, Marquitosa i Omara Santany, których już wiele tygodni temu zmogły kontuzje. – Trzeba więc jak najlepiej wykorzystać atuty, które mamy w drużynie.

Te atuty zaś to wspomniane już „wahadła”. – W Zabrzu bardzo fajnie wyglądały szybkie wyjścia do przodu „Ziela” (Pawła Zielińskiego – dop. red.) i Juana Camary; świetnie wykorzystywali wolne strefy w obronie Górnika, gdy szedł do przodu. – analizuje Kornel Osyra.

Błąd do… pożytecznego wykorzystania

W grze destrukcyjnej zaś legniczanie byli na tyle skuteczni (i skupieni), że… gdyby nie dekoncentracja Henrika Ojamay – to po jego niedokładnym zagraniu Igor Angulo znalazł się sam na sam z golkiperem gości i strzelił honorową bramkę – beniaminek zaliczyłby pewnie mecz „na zero z tyłu”. – „Heniu” generalnie zagrał jednak dobre zawodu. A pomyłka w końcówce? Był świadomy tego błędu; od razu podniósł rękę, przepraszjąc kolegów. Paradoksalnie – być może wzmocni efekt moich słów o potrzebie odpowiedzialności i koncentracji do ostaniej chwili – podsumowuje mecz w Zabrzu – i ostatnie tygodnie w swej drużynie – trener Nowak.

 

Na zdjęciu: Kornel Osyra (z lewej) i jego koledzy ze środka obrony legnickiej Igora Angulo nie przepuścili. Hiszpanowi zdobycie gola umożliwił błąd innego gracza Miedzi.

 

Klamra górnośląska

Paweł Zieliński i Kornel Osyra swoistą „klamrą górnośląską” spięli tegoroczną jesień w swoim wykonaniu. Za występ ekstraklasowy w Zabrzu zbierali same pochwały. Warto jednak przypomnieć, że rundę zaczynali 4 sierpnia meczem w rezerwach Miedzi, z Ruchem Radzionków. I nie mogli być z niego zadowoleni: dowodzona przez Osyrę obrona straciła w potyczce z beniaminkiem III ligi aż cztery gole; jednego z nich – strzałem do własnej bramki – zaliczył zaś właśnie „Zielu”.

Czy wiesz, że…

* Miedź w tym sezonie zaliczyła cztery ligowe mecze „na zero z tyłu”. W trzech z nich jej bramki strzegł Anton Kanibołockij. Łukasz Sapela – tylko w jednym: w pierwszej kolejce, kiedy Ukrainiec miał za sobą ledwie parę treningów z drużyną.