Do czterech razy sztuka!

Z powodu przeciągającej się zimy katowiczanom nie było dane wybiec na boisko przeciwko Radomiakowi, Garbarni Kraków i Siarce Tarnobrzeg. Dziś o 15.00, choć aura jest daleka od wiosennej, powinni stanąć do walki o II-ligowe punkty. Ich rywalem będzie GKS Bełchatów. – Jesteśmy dobrze przygotowani. Cieszymy się, że po tak długim oczekiwaniu zaczynamy walkę o utrzymanie – mówi Rafał Bosowski, jeden ze szkoleniowców Rozwoju. Jego podopieczni na ten dzień czekali 119 dni. To kawał czasu. Niewiele brakowało, a i ten mecz by się nie odbył. Dzięki poprawie pogody i po wizycie delegata PZPN, klub wycofał wniosek o przełożenie spotkania. – Ta informacja nas ucieszyła. Trenujemy po to, żeby grać. Tak długie oczekiwanie dało nam się we znaki. Do nadrobienia mamy trzy spotkania, z czterema byłby spory problem – dodaje trener Bosowski.

Czas leczył rany i działał na korzyść zawodników zmagających się z urazami. – Dziś mamy dwa niewielkie problemy, ale wierzę, że ci chłopcy wybiegną na boisko. Spodziewamy się trudnego spotkania. Nie zagramy na idealnym boisku, dlatego będziemy musieli dostosować się do warunków. Oba zespoły będą miały jednak takie same, zagramy po równie długiej przerwie (dla bełchatowian również będzie to pierwsze w tym roku spotkanie o punkty – przyp. red.). To niewiadoma, ale mam nadzieję, że będzie dobrze – przyznaje szkoleniowiec Rozwoju.

Ci, którzy zdecydują się w sobotę przyjść na stadion przy Zgody 28, będą mogli zobaczyć zawodników z ekstraklasową przeszłością. Zimą do Bełchatowa trafił m.in. Mariusz Magiera, swego czasu obrońca Górnika Zabrze, gdzie przez 3 sezony jego klubowym kolegą był Seweryn Gancarczyk, dziś defensor Rozwoju. Uwagę fanów zwracać również będzie Tomasz Wróbel, który w latach 2006-12 bronił barw Bełchatowa, a teraz postanowił wrócić i pomóc macierzystemu klubowi.