Do ekstraklasy? Tak, z Ruchem!

Przed rundą założyliśmy sobie, by zebrać jak największą liczbę punktów. Nie wiedzieliśmy, na ile to wystarczy i… dalej nie wiemy – mówi 19-letni wahadłowy Tomasz Wójtowicz.


Jest jednym z czołowych zawodników zespołu, a wciąż przysługuje mu status młodzieżowca, dzięki czemu pomaga punktować nie tylko w tabeli ligowej, ale też w Pro Junior System. Jeśli w ogóle można przyznawać indywidualne wyróżnienia w tak dobrze spisującej się drużynie jak Ruch, to z pewnością jedno należałoby się Tomaszowi Wójtowiczowi. Wahadłowy z rocznika 2003 debiutował jeszcze jako junior, w III lidze, a od tamtej pory harmonijnie się rozwija, otrzymywał już powołania do młodzieżowej reprezentacji i jego przenosiny na wyższy szczebel wydają się kwestią czasu. Pytanie, w jakich barwach…

Nie czuje się pewniakiem

– Czy czuję się gotowy na ekstraklasę? Na razie nie chcę o tym myśleć. Najlepiej byłoby znaleźć się tam już za kilka miesięcy z Ruchem. Taki jest plan. Teraz dobrze radzę sobie w pierwszej lidze i to jest najważniejsze. Łapię w miarę regularnie dobre występy i tego się trzymam, by w każdym meczu nie schodzić poniżej określonego poziomu, a stale go sobie zawyżać, z kolejki na kolejkę grać lepiej – mówi wychowanek „Niebieskich”. Choć zimą chorzowianie sprowadzili do rywalizacji młodzieżowców z klubów ekstraklasy – Przemysława Maja ze Stali Mielec i Kacpra Skwierczyńskiego z Legii Warszawa – to Wójtowicz nawet będący „pod formą”, ale tylko zdrowy jak był, tak jest nadal pewniakiem do wyjściowego składu.

– Nikt nie ma pewnego miejsca! – zastrzega. – To, że jestem aktualnie w lepszej formie, nie determinuje tego, że czuję się bardziej pewny siebie i mniej się przykładam. Zawsze, na każdym treningu i meczu, daję z siebie wszystko. To wystarcza, by łapać się do jedenastki. Chcę, by tak było aż do końca sezonu, ale w drużynie jest spora rywalizacja. To tylko nam pomaga, bo nikt nawet na chwilę nie może zadowolić się swoją pozycją – przekonuje Wójtowicz, którego wiodącą nogą jest prawa, ale często trener Jarosław Skrobacz korzysta z niego i na lewym boku.

– Są różnice, ale już się do tego przyzwyczaiłem i przestawienie się nie sprawia mi żadnego problemu. To chyba widać – uśmiecha się 19-latek.
Gdy pytamy, nad poprawą jakiego elementu obecnie pracuje, odpowiada: – Sporo tych mankamentów jest. Teraz ważna dla mnie jest gra 1 na 1 – w ofensywie i defensywie. W niedawnym meczu z Górnikiem Łęczna miałem na swojej stronie mocnego rywala (Serhija Krykuna – dop. red.), co tylko zmotywowało mnie, by jeszcze ciężej nad sobą pracować, by być lepszym w grze obronnej, a w przodzie stwarzać kolegom czy sobie samemu więcej okazji.

Robią swoje

Ruch w pięciu wiosennych meczach zdobył aż 13 punktów, wskakując na pozycję wicelidera I-ligowej tabeli i na niej się umacniając. Aż tak dobra postawa beniaminka może zaskakiwać. – Myślę, że nie nas samych. W zimę dokonano sporej liczby wzmocnień, dobrze przepracowaliśmy okres przygotowawczy. Nasza siła tkwi w drużynie, bardzo szerokiej kadrze. Część z nas nie może być pewna, czy załapie się na kolejny mecz, bo tak duża jest rywalizacja. Wpływa to na nas pozytywnie. W tygodniu każdy stara się przekonać trenera, by to jego powołał, wystawił, co potem przekłada się na mecz. Jesteśmy zgrani, jeden walczy za drugiego, nikt nie odstawia nogi, zawsze się wspieramy. Byliśmy świadomi, że jeśli będziemy grać na właściwym poziomie, to jesteśmy w stanie wygrywać – podkreśla Wójtowicz.

W Chorzowie nie boją się słowa „awans”, ale wahadłowy mówi o tym spokojnie: – Robimy swoje. Przed rundą założyliśmy sobie, by jak najlepiej zaprezentować się w każdym meczu, zebrać jak największą liczbę punktów. Nie wiedzieliśmy, na ile to wystarczy i… dalej nie wiemy, ale nasze podejście się nie zmieni.

Między Floydami a disco-polo

W niedzielę Ruch czeka mecz na szczycie z przewodzącym w tabeli Łódzkim Klubem Sportowym. Będzie to trzeci występ chorzowian w Gliwicach, dwa poprzednie – z Chrobrym i Stalą – kończyły się zwycięstwami do zera. – Spodziewamy się trudnego spotkania z wymagającym przeciwnikiem, ale chcemy grać swoją piłkę i dać radość kibicom, którzy wypełnią stadion w Gliwicach. Nie nazwałbym tego meczu kluczowym, bo każdy jest ważny i w każdym można zdobyć 3 punkty, ale nie ma co ukrywać, że zwycięstwo z liderem pomogłoby nam, wstąpiłaby w nas dodatkowa dawka pewności siebie na dalszą część sezonu – mówi Tomasz Wójtowicz i choć w wywiadzie dla portalu goal.pl przyznał, że z jego słuchawek przed meczami płynie AC/DC, Pink Floyd czy Rolling Stones, to z pewnością liczy, iż w niedzielne popołudnie będzie mu dane razem z zespołem odśpiewać w szatni jakiś hit disco-polo… – Wszyscy wiedzą, jak świetną mamy atmosferę. Ciężko nie dostosować się nawet do takich klimatów – uśmiecha się młodzieżowiec „Niebieskich”.



Na zdjęciu: Tomasz Wójtowicz już drugi sezon z rzędu należy do jednego z kluczowych zawodników „Niebieskich”.
Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus