Do odważnych świat należy!

Już od kołyski nie miał żadnego wyboru i był „skazany” na sport, bo dziadek Ryszard był hokeistą, mama Katarzyna nie tylko entuzjastka, ale również i sędzina tej dyscypliny, zaś tata Paweł to czterokrotny olimpijczyk w panczenach, również „skażony” hokejowo. Trudno się dziwić, że 3-letniemu brzdącowi przypięto łyżwy i kazano śmigać po tafli krynickiego lodowiska. Od tego czasu minęło ponad 16 lat i dziś Paweł Zygmunt junior, bo o nim mowa, wykonał skok w sportową głębinę.

Nie tak dawno podpisał roczny kontrakt, z opcją przedłużenia na kolejny sezon, z ekstraligową czeską drużyną – Vervą Litwinów, mistrzem tego kraju z 2015 r. To niewątpliwie hit tegorocznego lata transferowego, bo przecież wychowanek krynickiego KTH będzie drugim Polakiem, po Aronie Chmielewskim mistrzu Czech z Ocelarzi Trzyniec, który będzie miał okazję wystąpić w silnej lidze europejskiej. Tylko odważni i świadomi sportowych celów decydują się w tak młodym wieku na taki krok, choć gwarancji sukcesu – oczywiście – nie ma żadnej.

– Postanowiłem poszukać nowych wyzwań, by w przyszłości nie pluć sobie w brodę, że tego nie zrobiłem. Wszystko zależy ode mnie, czy tę szansę wykorzystam, ale pracy i konkurencji wcale się nie boję – stwierdził 19-letni Paweł Zygmunt junior, który w Litwinowie już przygotowuje się do nowego sezonu.

Krok po kroku

Paweł od początku miał wsparcie rodziny i stąd też edukacja hokejowa była zaplanowana z iście zegarmistrzowską precyzją. Najpierw trenował w swoim mieście, potem jako 13-latek wyjechał do ligi słowackiej i tam wśród rówieśników strzelał gole niemal na zawołanie. Dwa lata później reprezentował już młodzików Weisswasser i to było już ważne wyzwanie.

– To była poważna szkoła życia, bo przecież wraz z kolegami mieszkał w hotelu i dzień zaczynał o 5.30, potem śniadanie i wyjazd autobusem do szkoły w Łęknicy po naszej stronie granicy – wspomina senior rodu. – Od przystanku do szkoły szedł 3 km pieszo i wówczas miał czas na przemyślenia (śmiech). Powrót ze szkoły i trening, zaś w weekendy mecze w swojej kategorii wiekowej, niemal na terenie całego kraju. Wiązało się to z pewnym ryzykiem, bo przecież 15-latek może mieć jakieś niekonwencjonalne pomysły. Nauczył się samodzielności i odpowiedzialności.

Po powrocie 2 lata spędził Szkole Mistrzostwa Sportowego w Sosnowcu i w drużynie SMS PZHL zadebiutował w ekstralidze jak miał 15 lat i 10 miesięcy. By jednak rozwijać swoje umiejętności w klasie maturalnej przeniósł się do SMS w Krakowie i został wypożyczony z KTH do Comarch Cracovii. Trener Rudolf Rohaczek to ceniony fachowiec, zaufał zdolnemu juniorowi i dawał mu coraz więcej czasu gry. To zaowocowało udanym sezonem ligowym, zwłaszcza w play offie jego trafienia przynosiły sukcesy drużynie. W 54 spotkaniach zdobył 16 pkt (6 goli i 10 asyst) i – rzecz jasna – wzrosło zainteresowanie młodym zawodnikiem.

Trafny wybór

Cztery nasze kluby ekstraligowe były zainteresowanie zatrudnieniem 19-latka, a ponadto były zapytania ze Szwajcarii, Czech oraz EBEL. Rodzice pełnią rolę menedżerów, acz mają również dodatkowe wsparcie. – Przepraszam, jestem tylko doradcą żony menedżerki, ale niewątpliwie dodatkowo pomoc profesjonalistów jest wskazana – śmieje się Paweł senior. – Ten etap w jego sportowej przygodzie jest ważny i stąd też trzeba było dokonać właściwego wyboru.

To początek profesjonalnej gry i stąd wybór zespołu z Litwinowa. Syn dysponuje dobrymi warunkami fizycznymi (191 cm i 96 kg – przyp. red.) i wszystkie dokonania na lodzie podporządkowuje drużynie. W grach zespołowych liczy się kolektyw i on potrafi się podporządkować założeniom taktycznym, które nakreśla trener.

Przystanek w Wilnie

Zarówno junior, jak i senior rodu, w rozmowie kilka razy podkreślają rolę, jaką w karierze juniora odegrał trener Rohaczek oraz zespół Comarch Cracovii. Dla jeszcze juniora zdobycie wicemistrzostwa kraju po twardym boju z GKS-em Tychy to spore osiągnięcie, ale po sezonie rodzice i ich syn uznali, że trzeba szukać kolejnych wyzwań. Rozstanie z krakowskim klubem było poprzedzone rozmową z trenerem Rohaczkiem, który mógł tylko życzyć młodzianowi powodzenia w nowym miejscu pracy.

Przepadające talenty

– Proszę mi wierzyć w naszym, biednym hokejowo kraju są nieźle zapowiadający się zawodnicy, ale są źle prowadzeni, często przepadają lub nie potrafią się odnaleźć w seniorskim hokeju – podkreśla były olimpijczyk w panczenach.

Litwinów to już znane miejsce, bo 3 lata temu Paweł jako młody hokejowy adept trenował przez dwa tygodnie w zespole juniorskim. Teraz powrócił, by walczyć o miejsce w seniorskiej drużynie. – Doskonale zdaję sobie sprawę, jaka jest sytuacja w klubie i na treningach jest tłoczno. Konkurencja spora, ale mnie to wcale nie przeraża czy deprymuje, wręcz odwrotnie – jestem mocno zmotywowany. Treningi są urozmaicone, nieco inne niż to, co robiłem dotychczas, ale ćwiczę z zapałem. Od 1 do 16 lipca będziemy mieli urlopy. A potem praca zaczyna się od nowa i pewnie wyjedziemy na lód – mówi hokeista tuż po popołudniowych zajęciach, a w tle było słychać gwar w szatni.

Paweł junior otoczony jest profesjonalnymi ludźmi sportu, którzy doskonale wiedzą, co na danym etapie jest potrzebne młodemu sportowcowi. Pewnie nie na wiele by się to zdało, gdyby nie odwaga oraz determinacja z jaką sam zainteresowany zmierza do celu. Gdzie zawędruje na swojej sportowej drodze? Odpowiedź na to pytanie poznamy dopiero za parę lat. Na razie trzymamy kciuki za pierwszy sezon w Litwinowie!

Na zdjęciu: Paweł Zygmunt junior zdobył kilka cennych goli w play offie w barwach „Pasów”. Kolejne zamierza strzelać dla Vervy Litwinów.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem