Do reprezentacji spod Klimczoka

Roberta Gumnego i Przemysława Płachetę, najnowszych debiutantów w naszej drużynie narodowej, świetnie pamiętają kibice Podbeskidzia Bielsko-Biała.


Sporo satysfakcji mieli w środę późnym wieczorem sympatycy… Podbeskidzia Bielsko-Biała. W wyjściowym składzie reprezentacji Polski na mecz przeciwko Ukrainie pojawiło się bowiem dwóch debiutantów, którzy mają za sobą występy pod Klimczokiem. To nie pierwszy taki przypadek, bo zdarzało się w przeszłości, że zawodnicy, którzy występowali w barwach „górali”, trafiali później do naszej drużyny narodowej.

Chyba najlepszym przykładem jest 49-krotny reprezentant Polski, Tomasz Jodłowiec. Ciekawe, czy Robertowi Gumnemu, albo Przemysławowi Płachecie uda się dobić do tak pokaźnej liczby występów w reprezentacji Polski? Za nimi na razie po jednym występie i obaj byli „górale” mogą być zadowoleni, choć „Guma” skończył starcie przeciwko Ukrainie z kontuzją.

Miał zostać… laskarzem

To piłkarz, który jako pierwszy z wymienionego duetu pojawił się pod Klimczokiem. Konkretnie wiosną 2017 roku. Już wtedy uchodził za wielki talent, choć niewiele brakowało, a reprezentowałby nasz kraj w innej dyscyplinie sportu. W młodości uprawiał bowiem hokej na trawie i miał do niego dryg. Podobno większy nawet od swojego brata, Mikołaja, który przy hokeju na trawie został; jest zawodnikiem Grunwaldu Poznań i drużyny narodowej.

Robert został piłkarzem, a pół sezonu w Podbeskidziu (14 meczów i 2 gole w I lidze) pozwoliło mu okrzepnąć. W kolejnych rozgrywkach był już podstawowym graczem Lecha i miał nawet – zimą 2018 roku – trafić do Bundesligi. Nie przeszedł jednak wówczas testów medycznych w Borussii Moenchengladbach, która miała pewne zastrzeżenia.

Powstało niemałe zamieszanie, bo Lech był przekonany, że zawodnik jest zdrów. „Kolejorz” liczył na duży zarobek, bo miał za Gumnego otrzymać 6,5 mln euro, co wówczas byłoby rekordem ekstraklasy. Tak się jednak nie stało i młody piłkarz został w rodzinnym Poznaniu.

Do Niemiec ostatecznie wyjechał, ale we wrześniu tego roku. Tyle że kosztował Augsburg dużo mniej, bo niemiecki klub przelał na konto poznańskiego klubu 2 mln euro. Jak na razie 22-latek wprowadzany do gry jest ostrożnie. Tuż przed przyjazdem na zgrupowanie rozegrał dopiero pierwszy mecz od pierwszej minuty w niemieckiej ekstraklasie.

Skończyło się porażką 0:3 z Herthą Berlin, a media nie były Polakowi zbyt przychylne. Na reprezentacji było jednak lepiej. Całkiem nieźle w starciu przeciwko Ukrainie wyglądała jego współpraca z Przemysławem Płachetą, z którym w Podbeskidziu się miną. Warto dodać, że obaj urodzili się w 1998 roku.

Biegi, bobsleje, futbol…

Ale to Płacheta wcześniej był w Niemczech. Terminował w rezerwach RB Lipsk, a także grał dla występującego w trzeciej lidze Sonnenhof Grossaspach. Do Polski wrócił wiosną 2018 roku, do Pogoni Siedlce. Tam wypatrzył go trener Krzysztof Brede, który w czerwcu tego samego roku rozpoczął pracę pod Klimczokiem. I śmiało można powiedzieć, że to właśnie od tego momentu zaczęła się prawdziwa kariera Przemysława Płachety.

Minęły nieco ponad dwa lata, a zawodnik zdążył trafić do ekstraklasy, konkretnie do Śląska Wrocław, a następnie na zaplecze Premier League, bo od tego sezonu jest graczem Norwich. Ponadto były występy w reprezentacji U-21, udział w Euro 2019 z tym zespołem, aż wreszcie pierwszy występ w seniorskiej drużynie narodowej. Pomiędzy debiutem w Podbeskidziu, w ligowym meczu przeciwko… Garbarni Kraków, a debiutem w reprezentacji Polski, minęło w przypadku Płachety dokładnie 27 miesięcy.


Czytaj jeszcze: Śląski znowu zwycięski

W tym czasie w życiu tego piłkarza wydarzyło się wiele. Jesienią 2018 roku, podczas meczu Pucharu Polski, w którym Podbeskidzie mierzyło się z Wisłą Sandomierz, Płacheta doznał paskudnie wyglądającego rozcięcia czoła i został przewieziony do szpitala. Założono mu kilka szwów. Wiosną 2019 roku, po długiej walce z nowotworem, zmarła mu mama. Młody piłkarz mocno to przeżył, a trener Krzysztof Brede dał mu wówczas kilka dni wolnego.

Przemysław Płacheta, podobnie jak Robert Gumny, pochodzi z usportowionej rodziny. Jego starszy o 19 lat brat – Marcin uprawiał lekkoatletykę i został nawet młodzieżowym mistrzem Europy w sztafecie 4×400 metrów. W 2001 roku w Amsterdamie, a Przemysław miał wówczas… 3 lata.

Później starszy z braci Płachetów się… przebranżowił i został bobsleistą. Wystąpił w 2006 roku na ZIO w Turynie, gdzie polska czwórka pilotowana przez Dawida Kupczyka zajęła 15. miejsce. Tymczasem w piłkę nożną do niedawna grał jeszcze jeden z braci Płachetów. To grający w ataku Sylwester, rocznik 1982. Najlepsze lata spędził on w MKS-ie Kutno, dla którego – w trzeciej lidze – strzelił blisko 50 bramek.





950
Piłkarzy
zagrało dotychczas w barwach reprezentacji Polski. Przed meczem z Ukrainą było ich 948. Występ w tym spotkaniu Roberta Gumnego i Przemysława Płachety oznacza, że za kadencji Jerzego Brzęczka w naszym narodowym zespole zadebiutowało 16 piłkarzy. Oprócz wymienionych są to: Arkadiusz Reca, Damian Szymański, Rafał Pietrzak, Krzysztof Piątek, Damian Kądzior, Krystian Bielik, Sebastian Szymański, Kamil Jóźwiak, Jakub Moder, Michał Karbownik, Bartłomiej Drągowski, Sebastian Walukiewicz, Paweł Bochniewicz i Alan Czerwiński.

Płacheta zostaje
Decyzją sztabu szkoleniowego reprezentacji Polski Przemysław Płacheta pozostanie w kadrze pierwszej reprezentacji na mecze Ligi Narodów z Włochami i Holandią. Pierwotnie 22-letni pomocnik po towarzyskim spotkaniu z Ukrainą miał udać się na zgrupowanie reprezentacji młodzieżowej, która 17 listopada rozegra ostatni mecz eliminacji ME z Łotwą.


Na zdjęciu: Od debiutu w barwach Podbeskidzia, do debiutu w reprezentacji Polski minęło w przypadku Przemysława Płachety równo 2 lata i 3 miesiące.

Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus